15. Zrobiłabyś to drugi raz?

271 30 20
                                    

Lena

W nocy budziłam się kilka razy. Za każdym razem mając nadzieję, że to tylko koszmar i znowu obudze się w łóżku, w domku letniskowym Ashtona.

Że wstanę i zejde na śniadanie, przy którym chłopaki będą się sprzeczać między sobą, a ja podejdę do Ashtona i się do niego przytulę.

Tak bardzo chciałabym się teraz znaleźć w jego objęciach.

Tak bardzo chciałabym już znaleźć się gdziekolwiek indziej, aby tylko był ze mną Ashton.

Ale nadal tkwiłam w tym koszmarze.

Zamknięta w czterech ścianach przy zapalonym świetle z butelką wody i jabłkiem na podłodze.

Musiałam to zrzucić, gdy spałam.

No i jeszcze moją koszulą do spania, która tej nocy posłużyła mi za koc.

Zerknęłam na okno.

Na moje oko może być teraz dopiero około siódma nad ranem.

Jestem głodna. Bardzo głodna.
Ale nie mam ochoty na cokolwiek, co dostane z ich rąk.

Podniosłam się i oparłam o ścianę, a kolana podciągnęłam pod siebie. Zaczęłam patrzeć tępym spojrzeniem na stolik.

Po kilku minutach usłyszałam przekręcanie zamka.

- O, wstałaś, cudownie, można zgasić światło - oznajmiła z uśmiechem Keira.

Zdziwiło mnie to, że ją zobaczyłam.

Bardziej spodziewałabym się Archiego, Lewisa czy nawet Diego.

Czy oni całą noc mnie pilnują?

Zerknęłam tylko na nią, a następnie znowu zaczęłam się gapić na ten głupi stolik.

- Nic nie zjadłaś od wczoraj - odezwała się po chwili.

O dziwo jej dobry humor nagle zniknął.

Nic się nie odezwałam, ani się nawet nie ruszyłam.

- Musisz jeść - oznajmiła, a następnie wyszła.

Gdy zamknęła drzwi westchnęłam głośno, ciesząc się ciszą.

Naprawdę wole tutaj siedzieć w samotności, niż gadać z kimkolwiek z nich.

Po jakiś trzech minutach wróciła razem z talerzem z kilkoma różnymi kanapkami.

Chyba nie myśli, że ja cokolwiek tknę.

Położyła ten talerz na łóżku niedaleko mnie.

- Chyba nie chcesz umrzeć z głodu - oznajmiła, siadając na stoliku.

- Naprawdę to cię obchodzi? - zapytałam bez jakichkolwiek emocji, patrząc na nią.

- Szczerze mówiąc, nie - powiedziała od razu z lekkim uśmiechem.

No właśnie.

- Ale Archiego to obchodzi - odezwała się po chwili.

- Jasne - szepnęłam z drwiną sama do siebie, ale niestety to usłyszała.

- Aby wszystko wyszło potrzebuje cię żywej - wzruszyła ramionami, a kilka sekund później wyszła.

Gdy tylko to zrobiła, rzuciłam talerzem w stronę stolika z całej siły.

Chwile później do środka wpadł Diego.

- Co ty robisz? - zapytał, rozglądając się dookoła.

Mystery boy | A.I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz