Oczami Huberta
-tatoooo, kupisz nam lodyyyyy- zapytał mnie Dominik
-jasne skarbie, ale trochę później mieliśmy iść na plac zabaw- powiedziałem
-no dobrze- powiedział znowu
Szedłem właśnie do wcześniej wspomnianego miejsca czyli placu zabaw. Jutro dzieci i moja żona jadą do dziadków więc muszę trochę czasu spędzić z moimi pociechami. Ja i Julka odpoczniemy od siebie. Od kilku tygodni kłócimy się, to nie są kłótnie typu "stare małżeństwo". Po prostu mamy siebie dość... z myśli wyciągnął mnie głowa mówiący moje imię.
-Hubert?
-Owszem, w czymś pomóc...- podnosłem głowę- Karol?- zapytałem
-Jezu ile my się nie widzieliśmy- zaśmiał się
-Kilka lat... - przerwały mi głosy dzieci
-tatooo plac zabaw!
-pójdę z wami, pogadamy jak dawaniej, co Hubert?- zapytał szatyn
-... Tak, jasne- powiedziałem
Nie widziałem się z Karolem kilka lat. Kontakt nam się urwał z mojej winy... Teraz chciałem go przytulić ale dziwnie by to wyglądało.
-To jak życie stary?- zapytał kiedy szliśmy
-w porządku A twoje?
-Widzę że ty je sobie jakoś ulożyłeś, masz dzieci pewnie też żonę i domek ja te twoje w minecrafcie- zaśmiał się
-Taaa- podrapałem się po głowie
Doszliśmy do miejsca docelowego i dzieci od razu tam pobiegły. Ja z Karolem usiadłem na ławkę.
-U mnie po staremu. Mała kawalerka, nadal tworzę muzykę. Przyjechałem dziś do mojej mamy tu na cmentarz, zmarła niedawno- mówił patrząc w ziemię
-Przykro mi...
- jest git, trzymam się jakoś. To co kiedy gramy w coś razem?- podniósł wzrok na mnie A moje serce zabiło szybciej
-Kilka wyjeżdża z dziećmi dziś do swoich rodziców, możesz wpaść. Zapisze Ci adres- powiedziałem
-okej, nie mogę sobie przypomnieć czemu urwalismy kontakt- znów popatrzył w ziemię
-Przez mnie- powiedziałem cicho
-co?
-przez mnie urwał nam się kontakt. Na meet'upie powiedziałem ci co do Ciebie czuje... zaśmiałeś się i odszedłeś. Bałem się do Ciebie pisać i tak wyszło...
-nie wiem co mi wtedy odbiło... przepraszam- powiedział brunet
-Nie musisz ja- przerwał mi płacz dziecka, mojego dziecka
Pobiegłem do miejsca gdzie słyszałem płacz. Na ziemi siedziała Madzia z zdartym kolanem.
-Jak to zrobiłaś kochanie?- zapytałem klekając obok niej
-Spadła z tego- Dominik pokazał małą wspinaczkę
-Idziemy do domu popatrzę tobie to- powiedziałem
-A lody?- zapytał Dominik
-Karol pójdziesz kupić pudełko lodów? proszę- podałem mu 20zł
-jasne Damianku- powiedział po czym puścił mi oczko
* Time skip* mają już lody i idą do domu
Spojrzałem na zegarek.
-Ej to może teraz wpadniesz, Julka jedzie zaraz z dziećmi. Jeżeli masz czas oczywiście...- powiedziałem
-czemu nie- uśmiechnął się
-tato A co to za pan?- zapytał mój syn
-To jest Karol mój przyjaciel. Możecie mówić to niego wujku
-Wujek Karol! Rozmawiasz z wujkiem bez krzyczenia, to znaczy że go lubisz?- zapytał
-jak to bez krzyczenia, o co ci chodzi słońce?- zaśmiałem się
-No jak rozmawiasz z mamą to tylko krzyczycie, czyli lubisz wujka Karola bardzo?
-Mamę też lubię bardzo... To nie jest rozmowa na teraz skarbie...- przełkołem śline
-Lubisz mnie Hubert?- zapytał szatyn
- Co? Tak lubię Cię Karol- przewróciłem oczami
- Tak jak na tym meet'upie?- zapytał patrząc w moją stronę
-Mama!- krzykneła Madzia
-Cześć kochanie- powiedziałem
- Co się jej stało?!
-spadła ze wspinaczki- powiedziałem
-Miałeś ich pilnować! Skarbie chodź do mamy- powiedziała do Madzi
-Pamiętasz Karola?- pokazałem na chłopaka
-Pamiętam- podała mu rękę- Julka jestem
-Miło mi- uśmiechnął się
-Dobra my jedziemy, będziemy za 2-3 tygodnie. Dzieci wsiadać- powiedziała
-macie bezpiecznie dojechać, kocham cię- powiedziałem
-Jasne- powiedziała po czym wsiadla do samochodu
Odjechali, a ja zostałem sam z Karolem
-To co? Chodź obejrzymy coś albo nie wiem
-Okej- uśmiechnął się
Weszliśmy do domu. Ja i szatyn zdjelismy buty, i weszliśmy do salonu. Karol usiadł na kanapie, a ja poszedłem do kuchni.
-Kawę? Herbatę?- zapytałem
-Jakiś sok jeżeli masz- powiedział
Przeniosłem mu szklane z sokiem A sobie zrobiłem kawę. Usiadłem obok niego i zaczęliśmy rozmawiać
-No mówiłem że domek jak w minecrafcie- zaśmiał się
-heh...
- Na 2-3 tygodnie? Co tak długo?- zapytał
-musimy od siebie odpocząć, sam widziałeś jak "rozmawiamy"- zrobiłem cudzysłów w powietrzu- myślę że to się rozpada... nasze małżeństwo
- Ej stary, spokojnie- powiedział
-pewnie jak to się skończy nie da mi się widzieć z dziećmi... -złapałem się za głowę
-Hubi Nie smuć się, będzie dobrze- chwycił mnie za ramię
-Mam dziwne pytanie- powiedziałem
-Pytaj
-mogę Cię... przytulić?- zapytałem
Karol nic nie odpowiedział tylko przyciągnął mnie do przytulasa. Pociągnołem nosem bo poczuć zapach jego perfum. Głaskał mnie delikatnie po plecach. Było mi tak przyjemnie. Chciałem tak zostać wiecznie. Ramiona Karola to rzecz której najbardziej potrzebuje. Szatyn po chwili przestał mnie tulić.
-Dziękuję, wiem że to dziwne, ale tego potrzebowałem- powiedziałem patrząc mu w oczy
Chłopak nic nie powiedział. Chwycił moje policzki i wpił mi się w usta...
C. N. D.
:3