Rozdział XI

1.4K 85 149
                                    

Pov. Draco

Wyglądał całkowicie ponuro przez cały dzień. Było to dla mnie kłopotliwe.

Chciałbym, żeby po prostu powiedział mi, co mu jest. Może wtedy mógłbym mu pomóc, ale on mi na to nie pozwala. Zgoda, nigdy nie byliśmy ze sobą blisko. Pomimo że ja poniekąd chciałbym, żebyśmy byli.

Nigdy bym się do tego nie przyznał, ale gdy odrzucił moją dłoń na pierwszym roku, zdruzgotało mnie to. Nic dziwnego, byłem wtedy ogromnym dupkiem, nadal jestem.

Siedzieliśmy na Eliksirach, czekając, aż Snape przekaże nam instrukcje dotyczące tego, co będziemy dziś warzyć.

Snape wyglądał, jakby się nad czymś koncentrował. Prawdopodobnie była to wewnętrzna bitwa jego myśli. Lekcja zaczęła się kilka minut temu, ale Profesor Snape nic nie powiedział.

Dzieci korzystały z tego i rozmawiały ze swoimi przyjaciółmi.

Włączając w to Harry'ego, Rona i Hermionę.

Obecnie podsłuchuję ich rozmowę.

— Umbridge niczego nas nie uczy! Musimy coś z tym zrobić! — Hermiona krzyczała szeptem.

— Co my możemy zrobić, Hermiono! Wszyscy jesteśmy rozdzieleni z wyjątkiem kilku lekcji a teraz, gdy jestem ślizgonem, nikt mi nawet nie ufa. Wcześniej nikt mi nie ufał, ale teraz jest gorzej — odpowiedział Harry. Ciągle był poważny i wydawało mi się, że kompletnie go to nie interesowało.

Nie udało mi się nakłonić go do zjedzenia czegoś jeszcze, co jest do bani, ale w każdym razie będzie jeszcze obiad.

— Harry ma rację, Hermiono. Umbridge obserwuje naszą trójkę z zamkniętymi oczami! Mamy szczęście, że nie przesłuchuje nas przed wejściem do łazienki.

Chyba zapomnieli, że mogę ich usłyszeć albo po prostu ich to nie obchodziło.

— Zbliża się wycieczka do Hogsmeade, moglibyśmy opracować tam plan — powiedziała Hermiona.

To wcale nie jest aż taki zły pomysł. Jeśli naprawdę chcieli coś zrobić, Hogsmeade było najlepszym miejscem, by trzymać się z daleka od Umbridge.

Widziałem, jak oczy Łasicy się rozszerzyły.

— To znakomity pomysł, Hermiono! Możemy przekonać ludzi do dołączenia do nas i uczenia się prawdziwej Obrony przed Czarną Magią i Harry, ty mógłbyś być nauczycielem!

Harry wyglądał, jakby miał się uderzyć otwartą dłonią.

— Myślę, że nie! Ledwo mogę opuścić dormitorium bez kogoś, kto mnie przeklina! Nie mówiąc już o nauce ludzi, jak się jeszcze bardziej bronić!

Znów byłem zaskoczony. Rzucali w niego klątwami? Dlaczego o tym nie wiedziałem?

— Co masz na myśli, mówiąc, że jesteś przeklinany, Harry? — Hermiona się zaniepokoiła.

Harry westchnął.

— Tylko kilku siódmorocznych, myślących, że to zabawne, gdy posyłają klątwy w moją stronę, gdy tylko zobaczą mnie samego. Nic wielkiego — wzruszył ramionami.

— Nic wielkiego?! Jak możesz być tak spokojny? Dlaczego nie walczysz?  — wybuchnąłem. Ups, nie chciałem ich uświadamiać, że podsłuchuję.

Trio odwróciło się do mnie, szok natychmiastowo wpełznął na ich twarze. Harry znowu wzruszył ramionami.

— Jeśli to sprawi, że poczują się lepiej, to naprawdę mnie to nie obchodzi — wydawało się, że Ron, Hermiona i ja mieliśmy ten sam pomysł, żeby się wykłócać, ale przerwano nam.

Blizny, które mnie prześladują || Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz