Rozdział VIII

1.5K 91 85
                                    

Pov. Harry

Leżałem skulony w moim łóżku w dormitorium Slytherinu. Zdecydowałem się nie iść na resztę zajęć. Nie chciałem mieć do czynienia z Malfoy'em ani nikim innym, kto wiedział o sytuacji z Malfoy'em i Umbridge.

Moja krew ciągle wrzała. Śmiało wszedł do Snape'a i powiedział mu o moich koszmarach, nie tylko to, ale zachowywał się jak niewinny, młodszy brat, kiedy go o to spytałem. 

Zgoda, prawdopodobnie nie powinienem zareagować w taki sposób. Może posunąłem się trochę za daleko...

Nie ma mowy. Powinienem uderzyć go w twarz, wybić mu zęby, kopnąć go, cokolwiek! Wiedziałem, że nie można mu zaufać, a ja to zrobiłem. 

Właśnie był czas na obiad, ale nie starałem się wyjść z łóżka.

Nikt nie niepokoił się o mnie, za co byłem wdzięczny. Czułem się, jakbym był w stanie warknąć na kogoś, kto by się do mnie zbliżył.

Pięć godzin później wszyscy wrócili do pokoju.

Położyłem się i udawałem, że śpię, przynajmniej do czasu, gdy pięć minut później skierowali swoją uwagę na mnie.

– Czy on śpi? – spytał Blaise.

– Prawdopodobnie. Opuścił resztę dzisiejszych zajęć. Nie było go nawet na lanczu i obiedzie – mogłem usłyszeć głos Malfoy'a. – Musi być na mnie naprawdę zły.

– Dlaczego? Co zrobiłeś? – spytał Blaise Malfoy'a.

– Poszedłem do Snape'a i rozmawiałem z nim. Więc on porozmawiał z nim i zgaduję, że Harry dodał dwa do dwóch i dowiedział się, że z nim rozmawiałem.

– Oh. Więc to dlatego tak wrzasnął na ciebie podczas Obrony przed Czarną Magią – to wszystko, co powiedział Blaise.

Lepiej pójdę. Jeśli tego nie zrobię, jestem pewien, że pozostanie to w mojej głowie.

Wstałem i założyłem buty.

– Gdzie idziesz? – spytał Goyle.

Nie odpowiedziałem. Nie byłem w humorze.

– Ma szlaban z Umbridge. Powinieneś wiedzieć, byłeś w sali razem z nami – odpowiedział Malfoy.

Opuściłem pomieszczenie i udałem się do gabinetu Umbridge. 

Kiedy byłem na miejscu, zapukałem w drzwi. Jej piskliwy głos powiedział: – Wejść – wszedłem do środka. 

Było tam całkowicie różowo, a na ścianach wisiały szklane talerze z ruszającymi się kotami. To było całkowicie dziewczęce, ale naprawdę przerażające.

– Ah, pan Potter. Usiądź, proszę – usiadłem na krześle przed jej biurkiem. – Dzisiaj będziesz pisał dla mnie. Jednak będziesz używał mojego pióra do wykonania pracy.

Podniosłem jej pióro i spojrzałem w dół na pergamin przede mną.

– Co mam pisać? I jak długo?

– Będziesz pisał „nie będę opowiadał kłamstw" i będziesz pisał przez... Cóż... Dopóki nie pozwolę ci wyjść.

Więc zacząłem pisać.

Nie będę opowiadał kłamstw. Auć... Co to było?

Spojrzałem na swoją rękę, była nieco zaczerwieniona. Przetarłem ją i kontynuowałem.

Nie będę opowiadał- ow!

Co u licha?

Nie będę- ok, poważnie. To już śmieszne.

Moja ręka stawała się ciemniejsza i jak kontynuowałem pisanie, zaczęły pojawiać się litery. Napis brzmiał „Nie będę opowiadał kłamstw" i był napisany moim własnym, niechlujnym pismem. Dokładnie tak, jak pisałem na pergaminie. Krew spływała i skapywała na stół.

To znęcanie się. Czy ona dopuściła nawet do czegoś takiego?!

Spojrzałem na nią. Miała groźny, szeroki uśmiech na swojej obrzydliwej twarzy.

– Dobrze, panie Potter. Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczyło. Możesz wyjść.

Wstałem i opuściłem pomieszczenie.

Spojrzałem w dół na wierzch mojej dłoni.

Musiałem jakoś pozbyć się krwi.

Więc po powrocie do pokoju wspólnego, wszedłem do łazienki. Chciałem pozbyć się krwi, ale wciąż była na tyle głęboko, że mogła powstać blizna. Może jednak nie na stałe. Przynajmniej miałem nadzieję.

Potem wróciłem do dormitorium.

Wydawało się, że każdy siedział na podłodze, rozmawiając.

Wszyscy spojrzeli na mnie, gdy wszedłem.

– To było szybkie. Jak było na szlabanie, Harry? – spytał Blaise.

Spojrzałem na niego przez chwilę, zanim poszedłem wziąć czystą piżamę i skierowałem się w stronę łazienki. 

– Dobrze, wezmę prysznic – powiedziałem do wszystkich.

Byłem pod prysznicem trochę czasu. Nie chciałem wychodzić i stawiać czoła wszystkim. Po prostu nie czułem się już na siłach. Byłem wyczerpany, mimo że wczoraj spałem porządnie. 

Zgaduję, że to nie niespodzianka, że był to urozmaicony dzień.

Malfoy utrzymywał się w mojej głowie. Ciągle byłem zły na niego za to, co zrobił. To nie był jego sekret, aby mówił o tym, ale i tak to zrobił.

Przynajmniej on ani Snape nie wiedzą o cięciu się.

Myślę, że nikt nie wie, nawet Ron, Hermiona, ani Dumbledore. To jest tajemnica, która trzyma się ze mną, odkąd skończyłem dziesięć lat. 

Tak. Raniłem samego siebie już w wieku dziesięciu lat. Na początku robiłem to tylko dlatego, aby poczuć kontrolę nad czymś w moim życiu po raz pierwszy, ale teraz to uzależnienie. Takie, którego nie chcę się pozbyć.

Spojrzałem w dół na moje nadgarstki. Były tam blizny, rozcięcia i strupy aż do mojego łokcia. Jeszcze więcej było na moim brzuchu i udach.

Nikt mi nie pomoże. Jestem przegrany, kimś, kto ewentualnie umrze. Chociaż nie wiem, czy z własnej ręki, czy może z rąk Voldemorta, nadal nie jest to jasne.

Wyszedłem spod prysznica i założyłem bluzkę z długimi rękawami i czarno-białe spodnie w kratę. 

Kiedy opuściłem łazienkę, wszyscy byli w swoich łóżkach, szybko zasypiając.

Szczęściarze – pomyślałem.

Wczołgałem się do swojego łóżka i zasunąłem zasłony wokół siebie.

Po prostu leżałem. Utknąłem pomiędzy wyczerpaniem a przebudzeniem.

Wszystko, czego chciałem to spać. Chciałem, aby mnie stąd zabrali. Modliłem się o to, abym nie obudził się z powodu koszmarów, ale nigdy nie byłem szczęściarzem...




Blizny, które mnie prześladują || Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz