22

73 4 22
                                    

Happy New Year! :)

Ceren nie była przygotowana na uczucia, które ogarnęły ją po odjeździe Cenka. Przez chwilę miała wrażenie,że jej nadzieja znika za horyzontem wraz z jego z samochodem, ale potem wzięła głęboki oddech i postanowiła poczekać na jego reakcję, zanim doprowadzi się do ataku paniki. Zastosowała taktykę oddechową zasugerowaną jej przez terapeutkę i udało jej się zepchnąć nieprzyjemne myśli w głęb umysłu. Jako osobie ze zdiagnozowanym zespołem stresu pourazowego, czasami trudno było osiągnąć stopień odprężenia, który pozwalałby jej funkcjonować bez uczucia niepokoju. Lęk był stałym elementem jej codzienności, ale dzięki diagnozie i pomocy Efraina, Ayse i Ardy udawało jej się żyć na tyle normalnie, by nie zachowywać się jak kłębek nerwów, gdy naprzeciw wychodziły jej trudy życia codziennego.

Dlatego też wzięła do ręki telefon i napisała krótką, ale treściwą wiadomość do Cemre, nie chcąc, by siostra była zaskoczona nagłymi pytaniami ze strony Cenka. Nie czuła się komfortowo zrzucając tak wielką odpowiedzialność na barki siostry, ale nie sądziła, że istniało jakiekolwiek inne, rozsądne, wyjście z sytuacji. Ona wciąż nie była w stanie opowiadać o tamtej strasznej nocy bez doprowadzania się stanu lękowego, a to nie był najlepszy sposób na przekazanie tej wiadomości Cenkowi.

Po porannym szaleństwie emocji, Ceren postanowiła zawierzyć rutynie, dzięki której udawało jej przetrwać większość dni od śmierci Efraina. Oczywiście po wprowadzeniu koniecznych modyfikacji związanych z miejscem, w którym się obecnie znajdowała. Nakarmiła i ubrała Króliczka, wycałowując każdy centymetr jej kochanego ciałka, wywołując fale chichotu małej. Wybrała strój dla siebie, umalowała się i wyszczotkowała starannie włosy. Zamówiła śniadanie do pokoju i zjadła je, rozkoszując się każdym kęsem. Nikt jej nie pośpieszał, nikt na nią nie czekał, więc mogła podążać spokojnie z rytmem dnia. Od miesięcy żyła zgodnie z zasadami, które wyznaczyła sobie zgodnie z sugestią Ayse i których trzymała się z dyscypliną godną rygoru wojskowego. Następnie zapakowała potrzebne przedmioty i ubrała Sanem w ciepły kombinezon i polarowy sweterek z misiem, by móc zabrać ją na spacer. Wypięła telefon z ładowarki bez patrzenia na ekran i wrzuciła go niedbale na dno torebki. Kolejny punkt na jej mentalnej liście zadań odhaczony. Proste wybory - w co się ubrać, co zjeść na śniadanie, gdzie iść na spacer z Sanem - tak toczyło się jej życie do momentu ponownego wkroczenia w nie Cemre i Karacayów.

Po wyjściu z hotelu powitał ją widok świąteczne przystrojonych drzewek. Choć sama nie świętowała Świąt Bożego Narodzenia, to sama atmosfera wprawiała ją w dobry nastrój. Światełka, bombki, iskrzący się w promieniach słońca szron, to wszystko sprawiało, że natłok codziennych spraw schodził na dalszy plan. Jej matka nigdy nie pozwalała im na przemycenie choćby najmniejszej bombki do domu w Antalyi, ale ona nie miała zamiaru być aż tak surowa. W przyszłym roku, gdy Sanem podrośnie na tyle, by mogła się tym cieszyć, Ceren sama wybierze choinkę i przystroi dom. Powiesi lampki i różowe ozdoby nad kominkiem... Dziewczyna zachichotała mimowolnie wyobrażając sobie minę Efraina, gdyby to zobaczył. Nie miała wątpliwości, że nie miał by nic przeciwko samym ozdobom, ale wybrany kolor mógłby go trochę przerosnąć. Och, Efrain, tak bardzo za tobą tęsknię... Wiedziałbyś co robić, a ja? Miotam się jak zwierzę uwięzione w klatce. Ceren westchnęła i poprawiła kocyk, którym przykryta była Sanem. Jej największe szczęście. Gdyby miała zrezygnować ze wszystkiego prócz jednej rzeczy, to zawsze wybrałaby ją. Mimo wszystko. Mimo strachu, bólu, straty rodziny, wciąż wybrałaby Sanem. Jej Króliczka. Żadne pieniądze świata, domy, ciuchy, biżuteria nie byłyby w stanie przekonać jej do zmiany decyzji. Jak wiele się zmieniło przez te ostatnie 9 miesięcy... Zapytana wtedy, nie zastanawiałaby się ani sekundę - byłaby w stanie wymienić dziecko na życie godne księżniczki. A teraz? Mogłaby żyć pod mostem, o kromce chleba, byle tylko móc ją codziennie przytulić. Jej życie się zmieniło, jej priorytety się zmieniły,wtedy, tamtej nocy, kiedy o mało nie umarła. W momencie kiedy spojrzała z góry na swoje ciało i ciągłą kreskę na monitorze informującą lekarzy o jej losie, zrozumiała, że nic już nigdy nie będzie miało takiego znaczenia jak życie rozwijające się w jej łonie. Płakała, krzyczała, błagała... I los jej wysłuchał. Nic i nikt nie będzie już ważniejsze od jej dziecka. Obiecała to sobie, gdy wzięła pierwszy świadomy wdech wybudzając się ze śpiączki. Nawet Cenk. Właśnie Cenk...

Ruchome piaskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz