27

64 4 55
                                    

Ok, so if you thought that we're going to have only CenCer fluff from last few chapters til the end of the story, then... You were wrong :D We've got "Yilmaz sisters rules" situation in this chapter :D I wrote it and published without second reading, so every mistake is mine, so you are free point it out for me and then I would correct them. I hope you would like it :D

***

Ten dzień nie zaczął się dla niego zbyt dobrze. Najpierw Ceren oświadczyła, że wyjeżdża, a potem jeszcze zbłaźnił się idiotycznymi oświadczynami przez telefon. Gdy ochłonął z pierwszej fali rozczarowania, dotarło do niego, że dziewczyna miała trochę racji. Ok, miała sporo racji. Po tym wszystkim, co przeszła, powinien był paść na kolana i błagać, żeby w ogóle go zechciała, zamiast najpierw robić jej wymówki, a potem rzucić propozycją małżeństwa. Cenk był sobą naprawdę rozczarowany. A teraz jeszcze to...

- Ta sytuacja musi się skończyć! - Agah Karacay uderzył pięścią w stół, sprawiając, że wszyscy obecni na śniadaniu podskoczyli na miejscach. - Firma nie prowadzi się sama, musicie się między sobą dogadać - ojciec wskazał na niego i Nedima, patrząc na nich wymownie, co z kolei wywołało w Cenku natychmiastową chęć odwrotu. Ok, on i Nedim mieli ze sobą ostatnio znacznie lepszy kontakt, głównie ze względu na Cemre, która łagodziła wszystkie konflikty zanim zdążyły przybrać na sile i zniszczyć to, co do tej pory udało im się zbudować. Poza tym łączył ich wspólny cel, co sprawiało, że nie mogli pozwolić sobie chwilowo na postawienie ich relacji na ostrzu noża. Co nie zmieniało faktu, że Nedim wciąż nie planował odpuścić w kwestii firmy, która prawnie należała do niego, mimo że nie miał bladego pojęcia jak nią zarządzać. Ojciec Cenka wciąż piastował stanowisko prezesa, przynajmniej na tę chwilę, co oznaczało, że obaj podlegali bezpośrednio pod jego rządy.

- Dlatego też postanowiłem, że następny projekt poprowadzicie wspólnie. Musimy działać wspólnie, jeśli chcemy przezwyciężyć te chwilowe niedogodności - o ile chwilowymi niedogodnościami można nazwać rozłam w radzie nadzorczej, która nie mogła dojść do porozumienia czy powinni opowiadać się po stronie Agaha, który zarządzał tą firmą od ćwierćwiecza, czy też oddać władzę prawowitemu spadkobiercy, czyli Nedimowi. Cenk przyłożył dłoń do czoła w geście frustracji, zastanawiając się co też przyszło do głowy jego ojcu. Był niemal pewien, że Agah Karacay miał jakiegoś as w rękawie, którego będzie chciał wykorzystać, by akcje firmy, które z dnia na dzień traciły na wartości, zaczęły na powrót przynosić zyski.- Pewna firma farmaceutyczna rozpisała przetarg na wynajem usług transportowych. I będziecie odpowiedzialni za to, żeby ten przetarg wygrać...

- Przepraszam, wiem, że to nie moja sprawa, ale co to za firma? - Cenk wymienił zaskoczone spojrzenie z Nedimem, gdy to pytanie padło z ust Cemre, która nigdy wcześniej nie zabierała głosu w sprawach biznesowych, bo a) kompletnie się na nich nie znała, b) zupełnie się nimi wcześniej interesowała. Cenk zauważył, że ojciec również musiał nie spodziewać się jej zapytania, bo na chwilę stracił głos, zanim przesuwając dłonią po podbródku w geście zastanowienia, zdecydował, że nie udzielenie tej informacji nie zaszkodzi.

- Baysal Pharmaceuticals - Cenk zamarł z widelcem w powietrzu, gdy zrozumiał co się właśnie wydarzyło. Baysal Pharmaceuticals, oczywiście... Cemre przygryzła wargi, usiłując najwyraźniej powstrzymać nagłą falę rozbawienia, gdy przebiegła spojrzeniem po twarzach zszokowanych mężczyzn. - Właściciel zmarł niedawno, podobno firmę przejął jego siostrzeniec... - Cenk wstrzymał oddech, nie, to nie mogło się dziać naprawdę. Czy Cemre wiedziała o działaniach jego ojca i próbach nawiązania współpracy z firmą, która nota bene należała obecnie do kobiety, która tego samego poranka odrzuciła jego oświadczyny? Czy Ceren grała w jakąś grę za jego plecami i wraz z Cemre postanowiły zabawić się ich kosztem? Cenk potrząsnął głową, nie, to nie mogła być prawda. Ceren go kochała, a Cemre kochała Nedima, nie miały żadnej korzyści w sprowadzeniu na nich kłopotów finansowych. Może i nie miały korzyści w sprowadzeniu kłopotów na ich dwójkę, ale czy mógł to samo powiedzieć o reszcie rodziny? Czy Ceren nie odczuwałaby satysfakcji widząc jak jego matka traci wszystko, na czym jej zależało, czyli pieniądze i pozycję społeczną? Pewnie i tak, ale czy to możliwe? Tego nie był pewien. Ceren nigdy nie rozmawiała z nim na temat pieniędzy, ani tym bardziej o sytuacji, w której zostawił ją zmarły mąż. Jakoś zawsze zakładał, że Ceren nie interesował biznes i wszystko pozostawiła w rękach Ardy, siostrzeńca jej męża. Tylko, czy na pewno tak było? Być może Ceren udawało się godzić obowiązki matki i zakulisowe zarządzanie firmą. Co on tak naprawdę mógł wiedzieć o jej życiu codziennym? Tyle samo, co ona o jego życiu, czyli praktycznie nic. Ta myśl uderzyła go nagle, jakby dostał obuchem w tył głowy. Co tak naprawdę wiedział o życiu Ceren przed chwilą, w której ponownie się spotkali? Nic. I nigdy nawet nie przyszło mu do głowy, żeby zapytać. Cholera jasna!

Ruchome piaskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz