- Powiedziałaś mu w końcu? - Zapytała Ceren zerkając przez ramię na stojących nieopodal Karacayów. Gdyby kilka dni temu, ktoś powiedziała jej, że pójdzie na spacer z Cemre, Nedimem i Cenkiem, chyba popukałaby się w głowę. Po śniadaniu, Ceren namówiła Cenka, żeby wyszli hotelu. Mężczyzna opierał się przez chwilę, bo nie miał ochoty ruszać się z łóżka, gdzie wylegiwał się na łóżku z Sanem ułożoną na klatce piersiowej i Nocną Marą zwiniętą w kłębek na poduszce obok jego głowy. Patrząc na niego, Ceren miała wrażenie, że trafiła do alternatywnej rzeczywistości. I o ile ta rzeczywistość była wspaniała, to pokój, w którym mieszkała zaczął ją przytłaczać. W przeciągu tych kilku dni, które w nim spędziła, rozegrało się w nim już tyle dramatycznych scen, że słodko-gorzkie wspomnienia odcisnęły na nim jakieś piętno i miała ochotę, choć na chwilę, z niego wydostać. Musiała odetchnąć świeżym powietrzem. I nie ukrywała, że widok Cenka pchającego wózek z ich króliczkiem, sprawiał jej niewyobrażalną przyjemność. Dzięki chwilom jak ta, była w stanie wyobrazić sobie, że naprawdę mogą stać się rodziną.
Jakieś dziesięć minut po wyjściu z hotelu, zadzwoniła do niej Cemre z zapytaniem, czy aby się nie pozabijali wzajemnie z Cenkiem, na co Ceren przewróciła oczami i odpowiedział, że nie, oboje żyją i czują się świetnie. Po krótkiej wymianie zdań Cemre wprosiła się na ich spacer, jednak nie uprzedziła, że przyciągnie za sobą Nedima. Gdy wysiedli z samochodu, gruchając jak zakochane gołąbki, Ceren przeżyła mini atak paniki, bojąc się spojrzeć na Cenka, żeby nie zobaczyć na jego twarzy czegoś, co wyrwałoby ją z jej magicznej bańki, ale okazało się, że nie miała się czego bać. Gdy w końcu obróciła głowę, żeby na niego spojrzeć, dostrzegła jedynie uniesienie brwi i szyderczy uśmieszek czający się w kąciku ust, jakby miał ochotę rzucić uwagę w stylu "w końcu się ogarnęliście?", co sprawiło, że kamień spadł jej z serca.
Po chwili niezręczności, Ceren zagarnęła Cemre pod ramię i odciągnęła ją od reszty towarzystwa, ufając Cenkowi, że poradzi sobie z Nedimem i opieką nad Sanem. Gdy wystrzeliła ze swoim pytaniem, Cemre zaczęła ją uciszać, ale na szczęście mężczyźni pozostawali poza zasięgiem ich głosu, co chwilowo odpowiadało każdej ze stron.
- Nie, nie powiedziałam. Możesz być ciszej? - Cemre spojrzała na siostrę z wyrzutem, na co Ceren zareagowała spojrzeniem w stylu "chyba sobie ze mnie żartujesz?". Jak mam mu powiedzieć, jeśli za każdym razem jak zostajemy sami dłużej niż dwie minuty, pojawia się Damla? Ta dziewczyna ma jakiś radar, jak słowo daję - żachnęła się Cemre unosząc dłonie do skroni, jakby chciała opanować narastający ból głowy. - Zaczynam się cieszyć, że Civan związał się z tą sekretarką, Bi... Bilgun? Bilun? Chyba Bilun. Bo z Damlą miałby trzy światy - Ceren zatrzymała się w pół kroku pierwszy raz słysząc tę rewelację.
- Civan i... Damla? Czy ten chłopak oszalał zupełnie? To rozpuszczona zołza - stwierdziła Ceren, obracając głowę w kierunku Karacayów, by upewnić się, że wciąż są poza zasięgiem głosu. W końcu to była ich mała siostrzyczka i kuzynka, więc podejrzewała, że nie podzielali jej opinii. Cemre zaśmiała się pod nosem słysząc komentarz Ceren. Nie chciała się do tego przyznać, ale w duchu przyznawała siostrze rację. Damla powoli przestawała przypominać dobrze urodzoną pannę, na którą pozowała w pierwszych dniach ich pobytu w rezydencji, w zamian za to zaczęła zachowywać się jak Seniz, krytykując ją na każdym kroku i rzucając kąśliwe uwagi.
- Cóż, opamiętał się. I zaczął spotykać z Bilun. Bilun jest miła, urocza, bardziej... Nasza - Ceren skinęła głową, uśmiechając się łagodnie. Cieszyła się, że Civan znalazł kogoś, kto go uszczęśliwiał, nawet jeśli miała tej osoby nigdy nie spotkać, by przekonać się o jej wartości. Rozumiała określenie Cemre, wydawało się, że Bilun była bardziej związana z ich klasą społeczną, choć czuła się jak hipokrytka, gdy pomyślała o Cenku. Zresztą Cemre wcale nie odstawała od niej tak bardzo. Nedim też był niezłą partią. Nawet lepszą od Cenka, jeśli brać pod uwagę wartość rynkową jego majątku. Ceren zmusiła się do odrzucenia tej myśli, już dawno przestała oceniać ludzi poprzez zawartość ich portfela, chociaż podejrzewała, że wynikało to bardziej z faktu, że sama nie musiała się już martwić o pieniądze, niż z tego, że przestała być materialistką. Dzięki terapii udało jej się pogodzić z własnymi wadami, tak samo jak udało jej się odnaleźć nieznane dotąd zalety. Czuła, że w końcu osiągnęła równowagę i dzięki temu mogła ruszyć z miejsca. - Hej, gdzie odleciałaś? - Zapytała Cemre wsuwając dłoń w zgięcie jej łokcia, by mogły spacerować pod ramię.
CZYTASZ
Ruchome piaski
Short StoryPo ataku na Cenka, Ceren przeżywa coś na kształt śmierci klinicznej. Obserwując walkę lekarzy o życie jej i jej dziecka, postanawia, że jeśli uda jej się przeżyć, zostawi wszystko i zacznie nowe życie. I udaje jej się. Po wybudzeniu ze śpiączki, w ś...