Rozdział 1

265 18 36
                                    

- Mikey! Mikey! Pograjmy w coś! - zawołał 6-latek.

- W co byś chciał pograć młody? - siadłem obok niego na łóżku.

- Monopoly! - wykrzyknął szczęśliwy blondyn.

- Graliśmy wczoraj, nie chcesz czegoś innego? - spytałem.

- Nie, proszę Mikey! - poprosił chłopczyk, robiąc uroczą minkę, wiedząc, że mnie tym przekupił.

- Okej, dobra, ale tym razem ja jestem bankierem, bo ty oszukujesz - wystawiłem mu język i ściągnąłem planszówkę z półki, a chłopiec uśmiechnął się i już czekał na podłodze, by rozpocząć grę.

Skończyliśmy grać po dwóch godzinach, gdy Luke zasnął. Odłożyłem go do łóżka, a ja poszedłem na dach i zacząłem patrzeć na gwiazdy. Nie byłem tam już sześć lat. Nie wiem czy wojna dobiegła końca, ani tego, czy mam nawet do czego wracać. Te myśli zalewały moją głowę każdej nocy.

Kolejnego dnia Luke miał po raz pierwszy iść do szkoły. Był cały w skowronkach i nie mógł doczekać się momentu, aż jego zastępcza mama wstanie i zaprowadzi go do budynku. Oczywiście ja też tam szedłem, lecz o tym już kobieta nie wiedziała.

Wybrałem Luke'owi dobry dom. Nie było patologii, alkoholizmu czy przemocy. Była to najzwyklejsza rodzina. Luke nie wie, że Liz to nie jest jego prawdziwa mama. Planuję mu to powiedzieć, lecz na pewno jeszcze nie teraz. Nie chcę narazie tego robić, ponieważ jest zbyt mały i zacząłby zadawać pytania, na które narazie nie może znać odpowiedzi.

W końcu wszedł do budynku i po pożegnaniu się z kobietą wszedł do sali. W domu zdążyliśmy się jeszcze umówić, by ten nie zwracał na mnie uwagi w szkole. Nie chcę, żeby nauczycielki i inne dzieci myślały, że blondyn ma schizofrenię czy coś. Siadłem sobie w kącie i czekałem na zakończenie zajęć. Czasem podchodziłem do Luke'a i obserwowałem co robi. Zgodnie z umową nie zwracał na mnie uwagi.

Gdy wróciliśmy do mieszkania i weszliśmy do pokoiku w końcu mógł się nie mnie rzucić i przytulić. Wcześniej robił to bardzo często, a teraz nie miał możliwości, by robić to kiedy chce.

- Czemu kazałeś mi udawać, że cię nie ma, gdy jestem w szkole? - spytał ciagle mnie przytulając.

- Bo inni mnie nie widzą skarbie, ale dowiesz się więcej jak dorośniesz, obiecuje - przytuliłem go mocniej i pocałowałem w czoło.

~~~~~~~~

- Mikey! Powiedz mi w końcu czemu inni cię nie widzą - zawołał dziesięciolatek.

- Jeszcze nie teraz - powiedziałem leżąc na łóżku chłopaka.

- To kiedy? - spytał patrząc na mnie.

- Za niedługo, obiecuję. Gramy w monopoly? - spytałem odwracając uwagę blondyna od poprzedniego tematu.

- Nie oszukuj tym razem! - powiedział wystawiając do mnie język

- Ja nigdy nie oszukuje! Jestem grzeczny jak aniołek.

- Do anioła ci daleko - prychnął.

Dzięki.

~~~~~~~~~

Trzynaste urodziny Luke'a. Od rana zasypuje mnie pytaniami.

- Michael, ja muszę wiedzieć. Czuje się jakbym miał schizofrenię lub inne gówno, a ty jesteś jedynie wytworem mojej wyobraźni, co mogłoby się zgadzać, patrząc na to, że przez tyle lat się nie zmieniłeś nawet w jednym calu. Powiedz mi to co chce wiedzieć odkąd dowiedziałem się, że inni cię nie widzą, pomimo tego, że niektórzy z mojego otoczenia wyglądają jakby widzieli cię bardzo dokładnie i co chwilę zawieszają na tobie wzrok. Nie obok ciebie, a dokładnie na tobie i widać to gdy stoisz koło mnie, i oni patrzą centralnie na twoją twarz, a ty na nich. Powiedz prawdę. - rozgadał się nastolatek, wymachując co chwile rękami. Spojrzał na mnie dopiero mówiąc ostatnie zdanie.

- Dobra, okej, niezły monolog. Siadaj. Od czego by tu zacząć? - zrobiłem małą przerwę. - Świat, który znasz jest tylko cząstką wszystkiego. Myślisz, że otaczają cię tylko istoty ludzkie, lecz jest to błąd. Na tym świecie żyją kreatury człekopodobne, czy całkowicie różniące się od ludzi. Istnieją elfy, wampiry, demony i my. Anioły.

- Czekaj, czekaj. Czemu powiedziałeś „my"?

- Miałem do tego przejść, ale mi przerwałeś. Powiedziałem „my", ponieważ ty też jesteś aniołem. Krótko po tym, jak się urodziłeś wybuchła wojna między aniołami a demonami. Wkradli się jakoś do nieba i zaatakowali nas. Byłeś synem przyjaciółki mojej mamy, lecz zostałeś osierocony, zresztą tak jak ja. Zostałem zesłany tu razem z tobą, by się tobą opiekować i edukować cię o tamtym świecie. Anioły nie wyglądają też tak, jak wy, ludzie, wyobrażacie je sobie. Nie mamy pięknych, białych skrzydeł i aureoli, umiemy tylko przybrać taką postać, lecz nie jest to nasza prawdziwa twarz. Tak naprawdę, trzeba przyznać, że wyglądamy dość przerażająco, lecz to pokaże ci później. Ty już teraz jesteś aniołem, lecz prawdziwą przemianę ma się w wieku szesnastu lat. Tak w skrócie po prostu się wtedy umiera dla normalnych ludzi, lecz dla istot magicznych po prostu przeszedłeś zmianę. Po przemianie się nie starzejesz, dlatego też ja przez wszystkie lata się nie zmieniłem. Jeszcze jakieś pytania?

- Czemu zwykli ludzie nie widzą istot magicznych?

- Nie widzą aniołów. Mogą widzieć wszelkie inne, które umieją przybrać postać człowieka. Mimo że anioły też umieją mieć wygląd zwykłego człowieka, to i tak nie mogą być widziane przez ludzi właśnie przez przemianę. Demony, elfy i inne stworzenia rodzą się nimi od razu ze wszystkimi umiejętnościami, przez co mogą żyć na ziemi i nie znikają nagle. Wampiry mają podobnie, lecz ci muszą trzymać się po prostu z dala od lekarzy przez brak serca. Jako że my żyjemy wcześniej jak normalni ludzie, a przy przemianie umieramy, nasi bliscy nie mogą widzieć nas po śmierci. Wiadomo, jest opcja by wylecieć do innego kraju, lecz nauka latania zajmuje lata, a jakbyś chciał przejechać czy przelecieć samolotem granice to musisz mieć paszport czy dowód i od razu wiedzieliby, że dokument należy do osoby zmarłej. To jest problem który pojawił się nie dawno. Anioły też rzadko chcą zostawać na Ziemi. Z nieba możesz wylecieć i wszystko pozwiedzać ale nadal żyć w o wiele lepszych warunkach na górze.

- Czekaj, czyli ty od trzynastu lat nie byłeś w niebie?

- Dokładnie. Nie wiem czy wojna się skończyła, czy trwa, lub kto wygrał.

- Czemu ich nie odwiedziłeś jak spałem czy byłem w szkole?

- Muszę być przy tobie cały czas, nie mogę cię pozostawić tutaj. Wrócimy tam za trzy lata po twojej przemianie.

- Czyli poświęciłeś się dla mnie? - spytał spuszczając głowę.

- Ej, nie smuć się. Według mnie to nawet dobrze. Nie muszę żyć w miejscu gdzie jest wojna, ani nie muszę bać się, że w każdej chwili jakiś demon może mnie zabić. Niby tu też może, ale gdy widzi, że jestem w świecie ludzi, nie robi tego ze względu na honor.

- Honor?

- Zabitego anioła widzą ludzie, wielu przez to zginęło, że właśnie takiego zobaczyło. Gdyby to zrobił wydałby magiczny świat, przez co zostałby wygnany i straciłby przez to honor.

- Za dużo informacji na raz - złapał się za głowę i rzucił się na łóżko, na co się zaśmiałem. - Możemy pograć w monopoly?

- Jasne, jutro dokończę resztę informacji - uśmiechnąłem się i podałem pudełko młodszemu i ten zaczął rozkładać planszówkę.

Pierwszy rozdział! Nasze małe aniołki 😭

My own angel || MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz