Rozdział 7

181 9 14
                                    

Chłopak ciągle mnie przytulał, jakby nie wierzył, że tu jestem. Nie myślał o puszczeniu mnie. Trzymał mnie z całych swoich sił, jakbym miał nagle rozpłynąć się w powietrzu.

- Nadal tu jesteś, prawda? - zapytał, nadal płacząc.

- Nadal jestem i nigdzie nie idę.

- Przepraszam, że przeklinałem, że zamknąłem dom. Nie wiem, miałem okropny dzień tak nagle, że nie chciałem z nikim rozmawiać i wyżyłem się na tobie.

- Nie przepraszaj już, proszę - powiedziałem, po czym pocałowałem jego głowę.

Przytaknął, a ja doskonale wiedziałem, że po porostu zaraz zaśnie. Tak też było, a ja leżałem z chłopakiem na mojej klatce piersiowej.

Tęskniłem za nim. Za uczuciem jego ciała przytulającego się do mojego. Za jego śmiechem. Za jego głosem. Tęskniłem za nim całym.

Popatrzyłem na śpiącego chłopaka. Lekko przydługie, rozstrzepane, blond włosy, spokojny wyraz twarzy, delikatnie cienie pod oczami od zbyt małej ilości snu. I tak, Chamuel miał rację. Kocham go. Kocham go najbardziej na świecie.

Po około dwóch godzinach obudził się i od razu wtulił sie mocniej w moje ciało.

- Nadal tu jesteś - powiedział uśmiechając się.

- Obiecałem, że będę na zawsze - powiedziałem. Po krótkiej chwili spytałem. - Luke?

- Tak?

- Ashton żyje, czy Orion ci mówił?

- Co?! Nie! Jak to żyje?! - poderwał się z miejsca.

- Jest aniołem. W świecie aniołów działa to tak, że jeśli anioł kocha człowieka miłością prawdziwą, gdy osoba zginie, przemienia się w anioła. Gdy miłość jest nieszczera, człowiek po prostu jak zwykle dostaje kolejne życie.

- Wow, ale kto kochał aż tak Asha?

- Mój przyjaciel, Calum. Mimo wszystko, nie jest to tak kolorowe.

- Co? Czemu?

- W świecie magicznym jeśli kogoś kochasz, nie licząc rodziny i przyjaciół, gdy dzieje się im krzywda czujesz ból. Zależy jak wielka jest to krzywda. Jeśli jest to mała ranka, to tylko taki dyskomfort, jednak gdy Ashton umarł, Calum dosłownie krzyczał z bólu. Później leżał około minutę na ziemi, starając się podnieść. Ten ból czuje się w sercu i jest to okropne.

- Czułeś już coś w tym stylu? - spytał. Na początku miałem odpowiedzieć „nie", lecz przypomniały mi się wszystkie sytuacje. Jak blondyn się nawet skaleczył, towarzyszył mi lekki dyskomfort.

- Tak - odpowiedziałem.

Luke POV

- Tak - odpowiedział.

W sumie obie opcje są złe. Gdyby powiedział „nie" oznaczałoby, że nie kocha mnie, ani nikogo innego, a „tak" oznacza, że kocha kogoś innego. Był prawie dwa miesiące w niebie, mógł zdążyć się w kimś zakochać.

- Też będę czuć taki ból? - spytałem.

- Po przemianie, tak.

- Są jeszcze jakieś rzeczy ciekawe na temat magicznego świata?

Tw wspomnienie o śmierci

- Tak. Kwieciste płuca, a dokładnie Hanahaki - zaczął, a ja znów położyłem się obok niego. - Występuje u ofiar nieodwzajemnionej miłości. Gdy miłość jest nieodwzajemniona, w płucach zaczynają im rosnąć kwiaty. Na początku wypluwają pojedyncze płatki, przez kilka, po całe kwiaty. Gdy nie przeprowadzi się wystarczająco wcześniej operacji, kwiaty rozrosną się, powodując, że osoba nie może już oddychać i umiera przez uduszenie się.

Koniec TW

Dobrze wiedzieć co mi się stanie po przemianie.

- Ale... po co? - spytałem.

- Nie wiem, nikt tego nie wie. To jest okropne i wiele osób nie przeżyło samej choroby lub też operacji.

- Nie boisz się o to? - zacząłem dociekać.

- Nie - odpowiedział.

- Czemu?

- Kocham kogoś i najwyraźniej on też mnie kocha, bo nadal nic mi nie jest. A i tak musiał mi to uświadomić Chamuel

- Chamuel? - spytałem. Nigdy nie słyszałem tego imienia.

- To archanioł miłości, serca.

- Mówiłeś kiedyś ze widziałeś wszystkich tylko raz, a Zadkiela dwa!

- Zmieniło się to - zaśmiał się. - Dzięki tobie tak na prawdę. Byłeś głównym tematem u nich.

- Oh, będę musiał przeprosić Oriona - powiedziałem. Było mi głupio przez to jak go potraktowałem.

- Będziesz musiał. Ciężko jest doprowadzić anioła do stanu, gdzie praktycznie wyrywa sobie włosy - zaczął się śmiać.

-  Czemu zmieniłeś zdanie, by wrócić? Mówiłeś, że spotkamy się za trzy lata - zmieniłem temat.

- Chamuel prosił, bym tutaj wrócił. Sam wiedziałem też, że nie wytrzymałbym bez ciebie tyle.

Czy moje serce może się uspokoić?

Pokiwałem głową, uśmiechając się delikatnie. Ten wyciągnął do mnie ręce, a ja się w niego wtuliłem. Po chwili pocałował mnie w głowę.

Michael POV

Przytuliłem go do siebie, uśmiechając się delikatnie.

- Luke? - wyszeptałem po kilku godzinach zwykłego przytulania się. Było już od dawna ciemno za oknem.

Delikatnie wplątałem palce w włosy chłopaka, rozczesując delikatnie powstałe tam małe kołtuny. Następnie powoli wyszedłem z jego objęć i wziąłem zeszyty potrzebne mu na jutrzejszy dzień. Ciągle pamiętałem jego plan lekcji. Szybko odrobiłem jego lekcje i wsunąłem je z powrotem do plecaka. Przykryłem go kołdrą i otworzyłem okno, po czym podciągnąłem się, by wejść na dach. Patrzyłem na gwiazdy, a po chwili usłyszałem cichy szelest.

Cóż to może być? 😼😼

My own angel || MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz