Rozdział XI

402 39 27
                                    

Polecam włączyć sobie do czytania w odpowiednim momencie 👆
-------------------

Z ulgą postawiła zakupy na stole w kuchni. Cichy jęk opuścił jej usta, gdy wygięła plecy, by pozbyć się bólu z przedźwigania. Ile ona by teraz oddała za pożądny masaż. Niestety, życie jak zwykle miało ją w wysokim poważaniu i nigdzie na horyzoncie nie pojawił się przystojny masażysta o silnych, ale delikatnych dłoniach. Za to w mieszkaniu witała ją przytłaczająca cisza...
Kate spełniła swe groźby i nie przychodziła już, ani tym bardziej nie przyprowadzała Williama. Ale Mary dobrze wiedziała czemu takie zabiegi mają służyć i broń Boże nie miała do pani Black żadnych pretensji. Jej przyjaciółka robiła to dla dobra jej i chłopca. Turing miała nadzieję, że ta terapia szokowa zaczyna skutkować i już niedługo uda jej się wszystko wyprostować tak, by znów mogła zasłużyć na zaufanie swoich bliskich.
Włączyła mugolskie radio, jakoś lepiej jej się go słuchało, niż tego magicznego. Rozpakowując zakupy mimowolnie zaczęła nucić razem z piosenkarką.

- You can see she's a beautiful girl. She's a beautiful girl. - wyjęła z torby chleb i włożyła go do szafki. - And everything around her is a silver pool of light. The people who surround her feel the benefit of it It makes you calm. - wyjęła podełko z zabawką dla Willa, znalazła dla niej miejsce na półce w salonie. - She holds you captivated in her palm... - nawet nie wiedziała kiedy pomyślała o Kate. Jest piękną kobietą. Otaczający ją ludzie czerpią przyjemność z jej towarzystwa. Jej widok uspokaja. Ona trzyma wszystkich w garści...

Suddenly I see
This is what I wanna be
Suddenly I see
Why the hell it means so much to me?

Zagryzła wargę patrząc na pudełko z wisielcem. Czy to na pewno dobry pomysł, by wracała do życia Williama?

This is what I wanna be...

- Chciałabym być jak Kate...

~<^>~

- Ciociu Kate...

- O co chodzi Willi? - zapytała, gdy poczuła ciagnięcie za spódnice. Przerwała na chwilę krojenie sernika.

- Dlaczego Mary już nie przychodzi?

Pomalowane bordową szminką usta zacisnęły się lekko. Miała szczerą nadzieję, że chłopiec jakoś magicznie zapomni na trochę o Turing.

- Mary ma teraz sporo rzeczy na głowie. I mało czasu. - wytłumaczyła. Lecz po minie dziecka było widać, że ta odpowiedź mu nie odpowiada.

- A... Nie możemy do niej pójść chociaż na chwilę? Nie będę przeszkadzać. - zapewnił. Tak bardzo chciał zobaczyć swoją opiekunkę przed wyjazdem do Hogwartu. A to przecież już za parę dni.

Kobieta przetarła twarz. Miała nadzieję, że do Turing coś dotarło i jest w odpowiednim stanie, by spotkać się z Williamem.
- Dobrze. Napiszę do niej. Jeśli będzie miała czas to się do niej wybierzemy. Może tak być?

- Tak! - szczęśliwy chłopiec rzucił się na matkę zastępczą. Kobieta spięła się lekko. Nigdy nie czuła chęci posiadania dzieci, a Williama przygarnęła ze względu na Mary... No i trochę na Syriusza. On uwielbiał tego chłopca. Ale... Przyjemnie było go przytulić. Oddała uścisk.

- Ale nic nie obiecuję. - zastrzegła.

- I tak dziękuję ciociu. - uśmiechnął się do niej szeroko. - Idę powiedzieć wujkowi! - zawołał puszczając ją. Pognał schodami na górę.

- Wujek naprawia kran! - zauważyła. - Nie przeszkadzaj mu!

- Ale wujek śpi... - usłyszała z góry.

Zamknęła oczy odliczając po cichu do dziesięciu chcąc się uspokoić. Ten kran przeciekał od miesiąca.

- ... A mogłam wyjść za Lupina.

---------------------------------------------------------------------------------------

Syriusz: Jak możesz... Po tylu latach?

Kate: Tak, też się dziwię, że tak późno na oczy przejrzałam. Remus by mi te kran w parę sekund naprawił i jeszcze upiekł sernik i zaniósł do łazienki. BO WCZEŚNIEJ PRZYGOTOWAŁBY KĄPIEL DLA SWOJEJ WSPANIAŁEJ ŻONY.

Remus: Mogę coś powiedzieć?

Syriusz & Kate: NIE!
*patrzą na siebie z rządzą mordu.

Nilme: Weźcie już idźcie się bzyknąć. Do kranu się hydraulika weźmie. A ty Remiś wracaj do Dory.

Remus: Dziękuję... Tak zrobię. *zwiewa gdzie pieprz rośnie.

Syriusz & Kate: *już dawno się migdalą.

Nilme: *wachluje się z dumą.
Tak się robi Happy Endy. Do następnego!

Cukier i Marcepan | Severus Snape Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz