Prolog

1.5K 85 17
                                    

- Wracaj tutaj ty skrzecząca cholero!

- W tyłek mnie pocałuj!

- Jak wrócisz to się zastanowię. - uśmiechnął się kąśliwie do nieco podsiwiałej kobiety, która aktualnie mokła na deszczu.

Jasne oczy spojrzały na niego gniewnie, ale kobieta grzecznie wróciła pod trzymany przez niego parasol.

- Grzeczna Mary. - pocałował ją w czoło. - O tyłku pomyślimy w domu.

- Oby serce ci wysiadło po drodze. - burknęła obrażona.

- Wtedy musiałabyś mnie nieść. - stwierdził idąc z nią w stronę ich kamienicy.

- Jeszcze czego.

- Zostawiłabyś mnie na ulicy? - spojrzał na nią z pseudo niewinną miną. - Jak ty byś się z tego w konfesjonale wytłumaczyła? - wyszczerzył do niej pożółkłe od lat palenia zęby.

- Bo cię zostawię!

- To jeszcze bardziej zmokniesz. - ewidentnie stary piernik się świetnie bawił.

- Trudno! - stwierdziła wytrącona z równowagi kobiecina. Delikatny uśmieszek nie schodził z pomarszczonej twarzy byłego belfra. Jego Mary denerwowała się równie uroczo co 10 lat temu.

Wściekła jak osa Turing starała się jakoś ogrzać, a mokre ubranie nie pomagało. A że Snape nie mógł już na to patrzeć wcisnął kobiecie parasolkę w dłonie, zdjął swój płaszcz i okrył ją nim.

- Masz złośnico. - powiedział zapinając ją pod szyję.

- O nie, teraz ty zmarzniesz! - powiedziała zmieniając się z wściekłej osy w troskliwą żoneczkę i już zaczęła rozpinać okrycie.

- Zostaw. - powiedział stanowczo powstrzymując ją. - Chodź szybko, to nie zmarznę. - wziął ją pod ramię i przeją parasolkę. Ciepło okutana towarzyszka jego życia od razu stała się potulna jak baranek.

Gdy wrócili do domu od razu kazała mu się przebrać w ciepłe rzeczy i pośpieszyła zrobić mu herbatki. Zadowolony z siebie Severus Snape poszedł założyć swój ulubiony sweter i kapcie. Jak to niewiele trzeba, żeby zmienić zgryźliwą chimerę w potulną sarenkę.

Legendarny postrach Hogwartu wrócił do salonu z zamiarem poczytania sobie gazety w swoim fotelu, ale...
Stanął w pół drogi do fotela marszcząc brwi i mrużąc srogo oczy. Nogi były w lekkim rozkroku, a dłoń zaciśnięta na gazecie, wyglądał jakby miał zacząć za raz kląć niewybaczalnymi, brakowało mu tylko tej jego pelerynki. Aktualnie kapcioszki w zielone wężyki psuły trochę efekt. Ale jemu to nie przeszkadzało, wpatrywał się wściekle na białe ścierwo wylegujące się na JEGO fotelu i liniejące na JEGO poduszce. Oczywiście kocur miał głęboko w poważaniu gromy posyłane mu przez konkubenta swojej pani i leżał dalej. Dopóki nie oberwał gazetą, narobił krzyku na całe mieszkanie i zwiał pod komodę.

Ponownie zadowolony król na włościach wytrzepał białe kłaki ze swojej poduszki i usiadł wygodnie w fotelu. Rozłożył sobie gazetkę, a po chwili przyszła Mary z tacą herbaty i ciasteczek. Położyła wszystko na stoliczku między dwoma fotelami i zajęła miejsce w swoim.
Już po chwili siedzieli obok siebie... i trzymali się za ręce.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Severus - A ta znowu zaczyna... Już dałabyś nam spokój.

Mary - Oj cicho siedź, a nóż się młodym spodoba.

Severus - A co te szczeniaki obchodzi dwoje staruchów.

Mary - Sam jesteś staruchem, stary pierniku!

Severus - I kto to mówi? Miss dinozaurów!

Mary - Odezwał się Dracula!

Nilme - Kochani proszę, spokojnie...

Severus - Cicho bądź młoda, dorośli rozmawiają. *wciąż się przekrzykują*

Nilme - ... To może ja się zapytam czy takie coś Wam się podoba?

Cukier i Marcepan | Severus Snape Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz