- Dzień dobry! - rozległo się po mieszkaniu.
- I po co się drze? - burknął pod długim nosem siedzący w fotelu Severus.
- A po co ty odzywasz? - odpowiedziała mu Mary wstając z miejsca. - Wchodź Annie, wchodź. Dzień dobry kochana. - zaprosiła pielęgniarkę do salonu.
- Mam dla was zakupy. - powiedziała niosąc torby. - Dzień dobry Severusie. - przywitała się.
- Dobry, dobry... - burczał nie odwracając wzroku od gazety.
- Nie przejmuj się tym zgredem, jest oburzony, że Percy Weasley został nowym dyrektorem Hogwartu.
- To nie do pomyślenia! - stwierdził. - Ta melepeta nie będzie miała krzty szacunku!
- Jasne, lepiej było jak na każdym rogu stał śmierciojad. - odpowiedziała mu była pracowniczka Munga rozpakowując w kuchni zakupy razem z młodą pielęgniarką.
- A mogłem cię wywalić do domu starców...
- Z tej twojej renty w życiu byś nie opłacił rachunków!
- Nawet pod mostem byłoby lepiej niż z tobą! - zły rzucił gazetą. Już nie uzyskał odpowiedzi.
Pomarszczone usta zacisnęły się a spracowane ręce zadrżały trzymając paczkę mąki.- Daj to Mary, ja dokończę. - powiedziała łagodnie Anne chcą jakoś okazać wsparcie. Już ona za raz sobie z tym Severusem porozmawia...
Starsza kobieta kiwnęła tylko głową i odłożyła mąkę. Ze spuszczoną głową poszła do sypialni.Annie poczekała, aż ta zamknie za sobą drzwi i najeżona jak żbik weszła do salonu.
- Co to miało być? - zapytała stojąc nad starym weteranem.
Ten tylko leniwie spojrzał w górę.- Podasz mi tamtą gazetę? - wskazał na tą, która przed chwilą rzucił w stronę kuchni. - Nie skończyłem czytać.
Oj dobrze, że nie miała długich paznokci, bo by mu coś zrobiła... Poszła w stronę gazety i ją podniosła.
- Grzeczna Annie, przynajmniej jedna dobra dziewczyna w tej rodzinie...
- Nie dostaniesz jej póki nie przeprosisz cioci. - skrzyżowała ręce na piersi patrząc na niego ostentacyjnie spod okrągłych szkieł okularów.
Czy wszystkie kobiety w rodzinie tej Harpi są takie... harpiowate?- A jak nie to co?
- To pożegnaj się z prenumeratą.
- Sam mogę zamówić.
- Znam dyrektora drukarni i mnie lubi. - uśmiechnęła się z wywyższeniem.
Snape zamrugał kilka razy, to niemożliwe, by ta smarkula tak bardzo przypominała Mary. Pokręcił z zrezygnowaniem głową i wstał.- Jeszcze się zemszczę.
- A proszę bardzo, ale ciotka ma być zadowolona. - stwierdziła.
Brunet wymamrotał jakieś przekleństwo i kilka niepochlebnych epitetów pod jej adresem i ruszył w stronę sypialni. Stanął pod nimi jak męczennik i zapukał.- Jesteś tam Harpio? - usłyszał jak pielęgniarka przybija sobie piątkę z czołem. Nie uzyskał odpowiedzi. Wszedł bez pozwolenia i zamknął za sobą drzwi. - Język ci odjęło? - zapytał widząc skuloną na łóżku postać. Pewnie chce go wziąć na litość. Obszedł łóżko i stanął nad nią. - Mówię do ciebie.
- Zostaw mnie. - powiedziała ocierając mokre oczy. I właśnie wtedy Severus Snape zrozumiał, że przesadził, a ona wcale nie gra. Przysunął sobie krzesło i usiadł przy niej. - Powiedziałam odejdź, a nie siadaj.
- Mówisz jakbym cię zawsze słuchał. - stwierdził odgarniając jej włosy z twarzy.
- Przestań. - spojrzała na niego gniewnie.
- Nie. - stwierdził. - Jesteś na mnie skazana czy chcesz czy nie, a ja na ciebie. - kącik jego ust delikatnie się uniósł.
- Przestań do ciężkiej cholery, jak zechcę to sama stąd odejdę i żadne twoje ględzenie o skazaniu na siebie nie pomoże. - zeszła z łózka drugą stroną i na bosaka ruszyła do wyjścia.
- Żebyś później nie mówiła, że nie wyciągam ręki do zgody!
- To ma byś wyciąganie ręki?! - obróciła się. - Myślisz, że jak raz do ciebie wróciłam, to już zawszę będę wracać?!
- O nie. - wstał z krzesła. - To JA wróciłem do ciebie, nie na odwrót.
- Nie zamierzam tego wysłuchiwać! - stwierdziła idąc korytarzem, a Snape za nią jak wierny cień.
- Prawda w uszy kole?!
- To twoje wymysły! - zaczęła ubierać buty.
- Wymysły to ty masz, że zależało mi na twoim przebaczeniu.
- Mam tego dość! - wrzasnęła, aż Anne w kuchni upuściła garnek z przestrachu. - Mam dość ciebie i tych twoich ciągłych humorów. Najpierw mówisz, że ci zależy, a później wszystko niszczysz! - ze złością ubrała płaszcz. - Wychodzę! - trzasnęła za sobą drzwiami.
Mężczyzna stał chwilę mieląc całą sytuację...
- Kretynka zapomniała szalika i czapki... - wymamrotał do siebie, szybko się ubrał i trzasnął za sobą drzwiami.W mieszkaniu zapadła głucha cisza, a z kuchni niepewnie wychyliła się siostrzenica Mary. Wzięła głęboki oddech próbując się uspokoić. Ale kot, który wskoczył do garnka narobił takiego hałasu, że biedna pielęgniarka o mało nie wyzionęła ducha.
- Wykończę się tutaj...
----------------------------------------------------------------
Sever - I bardzo dobrze, jeden problem z głowy.
Anne - Uważaj stary pryku...
Mary - Annie! Jak ty się wyrażasz?
Sever - Właśnie? I to jeszcze do starszych!
Mary - Ty się zamknij kretynie, bo dobrze powiedziała.
Sever - Aha?! Teraz to ja jestem ten zły?!
Nilme - Pomocy.
CZYTASZ
Cukier i Marcepan | Severus Snape
Fiksi PenggemarSpotkałam się z komentarzem "to zbyt dobry pomysł, by go tak zostawić". W takim razie zapraszam na część (nawet sporo) dalszą historii pewnego (nie)cukrowego króla i jego marcepanowej księżniczki.