III | Próby Ognia

1K 79 6
                                    

Venus
Rozdział 3

━━━━━━


Cały świat wydawał się nie mieć znaczenia, gdy Venus została wciągnięta do otworu wentylacyjnego przez Thomasa, a następnie skierowana do pokoju, w którym on i jego przyjaciele mieli swoją siedzibę. Blondynka z największą siłą, na jaką potrafiła się w tym momencie zdobyć, wykopała kratkę. Kiedy poderwała się z ziemi, zauważyła zmieszane spojrzenia, a gdy zarówno Thomas, jak i Venus opuścili szyb, nerwy ciemnowłosego nie pozostały niezauważone. Wszystko stało się tak szybko.

— Musimy uciekać! Idą po nas. — zaczął zdejmować prześcieradło z jednego z łóżek, ciasno zawiązując je wokół klamki i mocując do rury obok drzwi, aby uniemożliwić strażnikom dostanie się do środka.

— Co tam się stało? — dość wysoki chłopak zadawał pytania oszołomionemu Arisowi. Uwagę Venus przykuł natomiast jasnowłosy nastolatek z dziwnym akcentem, zasypujący Thomasa swoimi wątpliwościami.

— Thomas, po prostu uspokój się i porozmawiaj z nami!

— DRESZCZ! To ciągle jest DRESZCZ. — dwukrotnie powtórzył tamten. Ale jego przyjaciele wydawali się nie rozumieć. — Oni tylko udawali! — wykrzyknął.

Strach pojawił się w grupie, ale zamiast mu pomóc, wciąż zalewali go strumieniem słów.

— Kim jest ta dziewczyna? — pytanie padło od wysokiego i dobrze zbudowanego Azjaty o czarnych włosach.

I znowu wszystkie oczy były zwrócone na nią, a ponieważ wydawało się, że Thomas nie udzieli odpowiedzi, wiedziała, że ​​musi zrobić to sama.

— Venus. Pracuję... Pracowałam dla DRESZCZu.

Niedowierzanie rozprzestrzeniło się na całą grupę.

— Thomas, wiesz, że nie możemy jej zaufać. — Blondwłosy odezwał się stanowczo.

— Idź stąd zdrajco. Sami sobie poradzimy. — Oświadczenie skierowane było do dziewczyny przez Azjatę. Jednak ona nie zamierzała się poddać.

— Słuchajcie, jestem teraz w takim samym niebezpieczeństwie jak wy, i czy wam się to podoba, czy nie, idę z wami. Nie chcę tu zginąć.

— Ona ma rację. — odezwał się szatyn, gdy stawiał jeden z materacy przed blokującymi okno drzwiami, uniemożliwiając ludziom z zewnątrz zerknięcie do pokoju. — Musicie mi zaufać. A teraz musimy iść.

Thomas i Venus jako pierwsi wdarli się przez kratkę wentylacyjną. Przyjaciele chłopaka poszli za ich przykładem. Kiedy wreszcie wyszli z ciasnego kanału, nastolatek upewnił się, że na korytarzu nie ma żadnego pracownika, po czym nakazał towarzyszom się pospieszyć.

— Chodźmy! — krzyknął szeptem. Jednak zanim grupa zdążyła odskoczyć, zatrzymał ich Aris.

— Muszę coś zrobić. — mówił szybko i cicho.

— Co? Zgłupiałeś? W takim momencie?

— Zaufaj mi, to ważne. — nalegał. — Chcecie się stąd wydostać, prawda? Po prostu idźcie.

I zanim ktokolwiek mógł się temu sprzeciwić, on był już w szybie, a jeden z nastolatków zgłosił się na ochotnika do pójścia z nim.

— Musimy znaleźć Teresę. — rozkazał Thomas.

Wszyscy, w tym Venus, poszli za aktualnym nieformalnym przywódcą. Gdy wychodzili zza rogu korytarza, szatyn natychmiast się zatrzymał, przez co nastolatka prawie się przewróciła. Wkrótce zauważyła, że ​​powodem ich postoju była blokująca korytarz doktor Crawford. Jej oczy natychmiast wylądowały na blondynce. Zmarszczyła brwi, zdezorientowana jej obecnością.

Venus |Thomas ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz