XIV | Zaufanie

665 68 1
                                    

Venus
Rozdział 14

━━━━━━

— Dziękuję — Venus chwyciła kubek z ciepłą cieczą, który podała jej krótkowłosa brunetka. Obecnie siedziała w starym, zakurzonym magazynie, na jakimś pudle, który zastępował zwykłe krzesło. Została teraz sama, a dziewczyna wyszła.

Chwilę potem do pomieszczenia wszedł Thomas. Posłał jej mały uśmiech, który, jak wiedziała Venus, był fałszywy.

— Możemy porozmawiać? — Mówił łagodnie, zajmując miejsce naprzeciw Venus na innym pudle, gdy ta szybko skinęła głową.

— Czy mogę mówić pierwsza? — Pragnęła zrzucić wszystko z piersi. — Minho powiedział mi, że Thomas jest jedyną osobą, której mogę zaufać, przyszedł mnie ostrzec, powiedział mi, że nikomu z DRESZCZu nie można ufać i że ja mogę ci zaufać... — Oczy Thomasa były pełne ciekawości, gdy Venus wspomniała o Minho. Siedział z łokciami opartymi na kolanach i splecionymi ze sobą rękami, niespokojnie słuchając dziewczyny.

— Wiesz, gdzie teraz jest? — Zapytał Thomas.

— Ostatni raz widziałam go, kiedy strażnik odciągnął go ode mnie, ale jestem pewna, że był w pociągu.

Thomas usiadł teraz prosto, Venus chwyciła kubek, który wcześniej odłożyła na inną skrzynię i upiła łyka płynu, który ją ogrzał, a jej oczy bacznie obserwowały Thomasa. Wyglądał na zmęczonego i Venus przypuszczała, że ​​tak było. Porwanie pociągu nie było lekką robotą.

— Czy mogę cię o coś zapytać? — Venus skinęła głową, a Thomas przełknął ślinę. — Czy w ogóle mnie nie pamiętasz? — Venus poruszyła się lekko na swoim miejscu, mocno ściskając kubek w dłoni. Jej pamięć była bezużyteczna. Żałowała, że go nie pamięta, a nawet nie przypominała sobie niczego wspólnego z Thomasem. Jej umysł był jedną wielką pustką i nienawidziła tego.

— Znam tylko moje imię... — Spuściła oczy, a jej serce zamarło, gdy zapytała: — Kim jesteś dla mnie? — Thomas westchnął cicho, dłoń spłynęła mu po twarzy, gdy jego oczy krążyły po pomieszczeniu. Venus wiedziała, że ​​nie było to dla niego łatwe.

— Jesteśmy przyjaciółmi. Najlepszymi przyjaciółmi — Venus wiedziała, że ​​w jego słowach było ukryte znaczenie, ale nie naciskała, tylko lekko kiwnęła głową.

— Przepraszam, Thomas — Nie wiedziała, dlaczego przeprasza. Nie zrobiła nic złego, a przynajmniej tak jej się nie wydawało. Jednak wyraz twarzy Thomasa sprawił, że poczuła, że ​​przeprosiny w jakiś sposób mu pomogły. Na twarzy Thomasa pojawił się wyraz całkowitego smutku i z jakiegoś powodu Venus nie znosiła, widząc go w ten sposób. Nie wiedziała, dlaczego, przecież go nie znała. Jednak chciałaby, żeby to się zmieniło. Pragnęła przypomnieć sobie wszystkie swoje wspomnienia, których teraz tak bardzo potrzebowała.

— Ufasz mi?— Następne pytanie sprawiło, że Venus przełknęła lekko. Zastanawiała się kilka sekund. Jej oceaniczne niebieskie oczy spotkały się z jego i skinęła głową, kładąc teraz kubek na ziemi obok niej. — Opowiem ci o tym, co się wydarzyło. Będzie tego dość sporo, więc jeśli poczujesz się przytłoczona, możesz mnie po prostu zatrzymać, dobrze? — Głos Thomasa był tak szczery, gdy mówił, i Venus była wręcz wściekła, że ktoś zabrał jej wspomnienia.

Dziewczyna słuchała uważnie, gdy Thomas powiedział jej o tym, jak pracowała dla DRESZCZu, w co nie mogła uwierzyć. Poinformował ją, w jaki sposób pomogła mu i jej kolejnym przyjaciołom uciec przed DRESZCZem, który ich zabije. Powiedział jej wszystko, aż do momentu jak ona i pozostali zostali uratowani kilka godzin wcześniej.

Poparzeńcy? Śmiertelny wirus? Łapanki odpornych, aby wyleczyć śmiertelnego wirusa? Czy to naprawdę była ich rzeczywistość? Ucieczka przed niebezpieczeństwami świata zewnętrznego, próbować przetrwać, a także próbować pokonać DRESZCZ?

Wszystkie te informacje uderzyły w Venus jak ciężarówka.

— Wszystko w porządku? — Thomas położył delikatnie rękę na jej ramieniu, jej oczy przyciągnęły jego własne, gdy powoli kiwnęła głową.

— Po prostu... Chyba się tego nie spodziewałam.

— Będzie dobrze — Thomas cofnął dłoń z ramienia dziewczyny, jego delikatne spojrzenie wciąż się w niej zatrzymywało.

— Um... — Venus zastanowiła się, a jej noga lekko podskakiwała w górę i w dół, gdy przygryzła wargę. — Musimy uratować Minho. Wiesz... Teraz prawdopodobnie jest z tymi od DRESZCZu i cholera wie, co mu robią w tej chwili.

Thomas po raz pierwszy szczerze się uśmiechnął. Tak, wspomnienia Venus zostały całkowicie zatarte, ale wciąż była zdecydowaną dziewczyną, którą poznał, wciąż miała w oczach ogień, który pokazywał, że osiągnie wszystko, o czym myśli. I Thomas bardzo ją podziwiał za to.

— Uratujemy — zapewnił. — Ale na razie myślę, że powinnaś odpocząć — Venus powoli skinęła głową, Thomas wstał ze swojej pozycji, podobnie jak dziewczyna.

— Thomas...— zatrzymała go, gdy zmierzał w stronę drzwi, a jego głowa odwróciła się w jej stronę, gdy bawiła się krańcem rękawa swojej bluzki. — Wiem, że moje wspomnienia powrócą i będę cię pamiętać, potrzebuję tylko czasu... — Jego ciało zwróciło się teraz w jej stronę, gdy zbliżył się do niej, stojąc przed drobną dziewczyną. Venus uniosła głowę i patrzyła mu w oczy: — Obiecuję — azepnęła cicho, a Thomas skinął głową, po czym przyciągnął ją do siebie, przyciskając głowę do własnej piersi. Dziewczyna powoli objęła go ramionami, czuła jak było jej miło. Czuła się tak dobrze, będąc tak blisko niego, to było znajome, takie znajome.

— Wiem, że je odzyskasz — powiedział jej, opierając brodę na czubku jej głowy.

Venus słyszała jego bicie serca, co uspokoiło ją. Wiedziała wtedy, że musi dotrzymać obietnicy. Musiała odzyskać wspomnienia i musiała to zrobić sama.

Venus |Thomas ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz