Venus
Rozdział 27━━━━━━
Jej wizja była rozmazana, pot kąpał z czoła, kiedy mocno ścisnęła ranę na ramieniu, ale to nie zatrzymało krwi, która sączyła się z rany.
Niemniej jednak Venus myślała tylko o jednej rzeczy - musiała dostać się do Thomasa.
Był w drodze do Teresy, wiedziała o tym, znała go jak własną kieszeń, a to tylko dlatego, że był prawie taki jak ona. Jest złamany, a śmierć Newta wystarczyła, by zepchnąć go z krawędzi, co spowodowało, że nie myślał trzeźwo.
Venus wiedziała, że to, co powiedziała Teresa, bardzo ciążyło na Thomasie, a kiedy wspomniała, że mógł wyleczyć Newta, wiedziała, że teraz pomyślał, że skoro nie mógł go uratować, może mógłby uratować pozostałych.
Dlatego dziewczyna musiała go dogonić, aby z nim rozmawiać, mając nadzieję, że jej wysłucha.
Śmierć Newta była czymś, co całkowicie złamało jej serce. Żałowała, że nie mogła go uratować, żałowała, że nie był odporny.
Ale, mimo że uważała go za jednego ze swoich najlepszych przyjaciół, nie znała go tak jak Thomasa czy Minho. Cała trójka była razem od samego początku, a Newt był nie tylko ich przyjacielem, był bratem, a jego utrata była jak utrata części siebie.
Wkrótce w polu widzenia pojawił się główny budynek Ostatniego Miasta. Venus wiedziała, że tam jest Teresa i tam zmierza Thomas.
Pospieszyła w stronę budynku tak szybko, jak potrafiła, ale rana na jej ramieniu, która wciąż sączyła się krwią, tylko ją spowolniła.
Próbowała kontrolować swój nierówny oddech. Kiedy pchnęła duże szklane drzwi budynku, nie wiedziała, co czeka na nią w budynku. Więcej strażników lub, co gorsza, Janson.
Jednak dziewczyna musiała zaryzykować, musiała dostać się do Thomasa.
Kiedy szklane drzwi zatrzasnęły się za nią, odwróciła wzrok w prawo i zobaczyła coś, co wstrząsnęło nią do szpiku kości.
Janson stał za martwym ciałem Avy Paige, gdy jej krew wypływała z rany postrzałowej. Janson ją postrzelił, a jego broń była uniesiona w stronę Thomasa, który był plecami do Venus.
Oczy dziewczyny rozszerzyły się na ten widok, a potem jej wzrok padł na pistolet, który leżał obok stopy Thomasa.
Musiała coś zrobić, ale kiedy Janson pozwolił sobie zrobić pierwszy krok, kiedy wbił strzykawkę w szyję chłopaka, zamarła w miejscu. Jej oczy podążały za ciałem Thomasa, gdy upadał na ziemię, a potem Janson spojrzał na nią.
— Venus! — zawołał ją, na co mocno zacisnęła szczękę. — Nie sądziłem, że zajdziesz tak daleko — zbliżył się do niej, ale stała na swoim miejscu, wyprostowana, gdy spojrzała na Szczurowatego.
— Cóż, pomyślałeś się — odparła z niesmakiem, mocniej naciskając na ranę na ramieniu.
Nie chciała okazywać, że jest słaba, dlatego próbowała odepchnąć na bok potworny ból, a jej wzrok pozostał na Jansonie, który teraz stał zaledwie kilka metrów od niej.
— Mogliśmy być świetnym zespołem, ale musiałaś nas zdradzić — Pistolet Jansona skierował się w jej stronę, gdy ostro do niej mówił.
— Świetnym zespołem? — zaszydziła — Zabijaliście niewinnych ludzi! Jesteście potworami! — podniosła głos, a gdy mówiła, gniew bulgotał w jej wnętrzu.
— To dla większego dobra — Janson odparł, uśmiechając się do niej. — Wiesz Venus, naprawdę myślałem, że jesteś po naszej stronie. Wychowałem cię, byłaś dla mnie jak córka.
Jego słowa tylko bardziej ją rozgniewały.
Jak śmiał tak mówić? Zawsze tylko na nią krzyczał, wyszukiwał jej błędów, nigdy jej nie ufał. Nigdy nawet nie poświęcił czasu, żeby ją naprawdę poznać.— Byłeś dla mnie okropny, Janson. Traktowałeś mnie jak gówno. Robiłam wszystko, o co mnie prosiłeś, kiedy pracowałam dla DRESZCZu, a ty nawet mi nie podziękowałeś. Potem zdałam sobie sprawę, że to dlatego, że jesteś zły, zawsze byłeś złym człowiekiem — Głos Venus był pełen frustracji.
Mężczyzna miał drwiący uśmiech na twarzy, a potem jej oczy napotkały coś.
Gęste żyły wystawały z szyi Jansona. Wyglądały dokładnie tak samo, jak żyły, które rozprzestrzeniły się na twarzy Newta i te, które rozpryskały się na brzuchu Winstona w miejscu, w którym zranili go Poparzeńcy.
A potem zrozumiała. Był zainfekowany wirusem. Miał Pożogę i zamieniał się w Poparzeńca.
Myśl Venus powędrowała do tego, co Teresa powiedziała o krwi Thomasa - o tym, że był w stanie uratować wszystkich.
Janson chciał mieć dla siebie jego krew, żeby się uratować, a kiedy dostanie to, czego chce, była pewna, że zabije Thomasa i Teresę.
— Jesteś... Jesteś zarażony — wymamrotała.
Jej niebieskie oczy wpatrywały się w chorego mężczyznę przed nią i po raz pierwszy nie nosił tego drwiącego uśmiechu. Miał kamienny wyraz twarzy, słysząc jej słowa.
Dziewczyna patrzyła, jak Janson zaciskał uchwyt na pistolecie, wciąż wycelowanym w nią.
— Muszę przyznać, że nigdy tak naprawdę nie myślałem o tobie zbyt wiele, ale jesteś sprytna. A bycie mądrą, cóż, to niebezpieczna rzecz — Janson przemówił, jego broń nie spadła, gdy uważnie wpatrywał się w Venus.
Zanim zdążyła coś zrobić, wycelowała broń w jej brzuch, a kiedy wystrzał rozległ się echem po pustym budynku, Venus spojrzała w dół na plamę krwi na jej koszulce, która rosła z każdą sekundą.
Wpatrywała się w Jansona w całkowitym i kompletnym szoku, łzy spływały jej z oczu, gdy ból przeszył całe jej ciało. Upadła na kolana, chwytając ranę na brzuchu.
— Co... Co zrobiłeś? — wyksztusiła, a jej niebieskie oczy rozszerzyły się, gdy Janson odłożył broń do boku.
— To, co musiałem — powiedział, a potem upadła płasko na brzuch, czuła, jak łzy kapią z jej oczu.
Jej oddech był krótki i starała się, jak mogła, aby się uspokoić i nie zasnąć. Wiedziała, że gdyby zamknęła oczy, nie byłaby w stanie ich ponownie otworzyć, ale była taka zmęczona, że zamknięcie oczu było najlepszym rozwiązaniem.
CZYTASZ
Venus |Thomas ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇
Fanfiction"Szukałem jej, zanim zdałem sobie sprawę, że jest prawdziwa." | All rights reserved ® | Original story by @disbmyfandom | The Scorch Trials & The Death Cure story | Translation copyright ©Megan__Grey