Rozdział 2

6.3K 280 296
                                    

✩✩✩
Czarnowłosy chłopiec obudził się z krzykiem. Szybko oddychał nie wiedząc co się stało.

Zaczął rozglądać się po obcym pomieszczeniu nie pamiętając co się stało i gdzie obecnie się znajdował.
Koło Harrego pojawił się nie znany my skrzat domowy, który podał mu talerz z kanapkami oraz szklankę z sokiem dyniowym.

Chłopak niepewnie przyjął jedzenie nie wiedząc kto mógłby kazać skrzatowi mu je dostarczyć. Avadooki zaczął pomału konsumować o dziwo bardzo dobre kanapki, przez które z jego oczu zaczęły lecieć po kolei łzy. Łzy bezsilności.
Nie pamiętał co się wczoraj stało, ani gdzie był, że znalazł się w takim miejscu jak to.
Po dłuższej chwili, gdy chłopak skończył śniadanie i odstawił talerz na stoliku, wypił duszkiem sok, z pustą szklanką uczynił dokładnie to samo co z naczyniem gdzie były kanapki.

Harry spróbował się podnieść z kanapy lecz usłyszał doskonale znany mu głos przez co się całkowicie spiął i nie wiedział co ma ze sobą zrobić.

- Nawet nie waż się wstawać. - powiedziała od niechcenia kobieta.

Czarnowłosy gorączkowo patrzył się w stolik układając racjonalny plan jak szybko może się wydostać z tego pomieszczenia, niestety ale czarownica doskonale wiedziała co sobie teraz myślał, przez co był przygotowany na najgorsze ale zamiast tego przed nim stanęła kobieta, która westchnęła gdy tylko spojrzał jej w oczy.

Czarnooka była świadoma, że chłopak będzie chciał w jakikolwiek sposób wydostać się z pomieszczenia lecz mu to uniemożliwiła stając dokładnie przed nim i patrząc się na niego intensywnie.

- Bellatriks Lestrage - powiedział z szokiem Harry nareszcie odważając się na nią spojrzeć.

- Obecnie Black. - poprawiła chłopaka przez co się zdziwił. - Teraz odpowiedz na moje pytanie.

Potter kiwnął przytakując głową na zgodę.

- Co pamiętasz z wczorajszego dnia?

Harry zastanowił się o co może chodzić czarownicy, gdy po kilku chwilach do jego głowy z nasiloną prędkością wleciały wspomnienia z dnia w którym chciał, raczej w którym popełnił samobójstwo na oczach całego czarodziejskiego światu.

- Ja... zabiłem się. - powiedział unikając wzroku Lestrage. - Na oczach całego świata magicznego.

- Poprawiając cię. - zaczęła kobieta. - Straciłeś tylko przytomność i lekko wbiłeś sztylet w klatkę piersiową.

- Ale pamiętam... - czarownica uciszyła go machnięciem ręki.

- Rzuciłam na ciebie zmodyfikowaną drętwotą - spojrzała w jego oczy, następnie ściągnęła swą maskę obojętności i spojrzała na niego ze smutkiem. - Co się stało, że chciałeś odebrać sobie życie, rozumiem, że masz natłok fanów oraz wszyscy mówią jak to zbawisz świat, ale wątpię aby tylko to było powodem twoich środków.

- Kłamali, wszyscy kłamali. - powiedział opuszczając swój mur. - Dumbledore kłamał, moi "przyjaciele" tak naprawdę nimi nie byli, też kłamali, nie wiem gdzie popełniłem błąd, a najlepsze jest to, że dowiedziałem się, że nie jestem synem Lilly i James'a Potter.

- Jak to nie jesteś ich synem? - zapytała się w szoku kobieta.

- Czy, czy kiedykolwiek miałaś może dziecko? - zapytał się cicho chłopak nie oczekując nadchodzącej odpowiedzi.

Po dłuższej chwili kobieta powiedziała coś, czego Harry się kompletnie nie spodziewał.

- Zgaduję, że już wiesz, że miałam dziecko. - westchnęła czarownica. - Byłam wtedy młoda, a osoba w której się kochałam była załamana, to była tylko przygoda na jedną noc, ale stało się coś nieoczekiwanego. Zaszłam w ciążę.

Harry słuchał opowieści kobiety.

- Pod koniec lipca urodziłam dziecko. - uśmiechnęła się lekko kobieta. - Nikt nie wiedział o tym, nikt oprócz Czarnego Pana oraz ojca dziecka.

- Czy, czy on zabił twoje dziecko? - zapytał się zszokowany chłopak.

- Nie, nie zabił on go, starał się uratować go tak jak i osoby z których się zrodziło, lecz nie dał rady, on przybył i domagał się abyśmy go oddali. - po policzku kobiety spłynęła łza. - Powiedziałam mu wtedy, że oddam własne życie za życie mojego syna tak samo jak i jego ojciec.

Chłopak spojrzał zszokowany na kobietę nie wiedząc kim był "on" bo skoro to nie Voldemort, to kto?

- Dumbledore podniósł swą różdżkę w kierunku łóżeczka w którym był, ja, Czarny Pan oraz jego ojciec postanowiliśmy sprzeciwić się działaniom Albusa, ale było za późno. - powiedziała łamiącym się głosem. - Najpierw zabił mojego synka, lecz Tom wyleciał mu na przeciw i to on zginął, następnie użył na nas Oblivate, ale gdy wrócił Tom to odczarował mnie i...

- I? - zapytał się smutno Harry.

- I Severusa. - kobieta na dobre się popłakała. - Jednak nie był on zdolny do namierzenia naszego synka, Severus starał się znaleźć naszego syna, powinien być w twoim wieku.

Harry zaczął się zastanawiać nad bardzo ważną rzeczą. Westchnął przeciągle, aby następnie spojrzeć w oczy czarownicy.

- Teraz powiem coś bardzo, ale bardzo głupiego. - uśmiechnął się lekko Harry spoglądając na czarnowłosą. - Czy jest szansa z tego, że jak wiem, że Snape to mój biologiczny ojciec to mogę być tym synem?

- Czekaj, czy ty... - spojrzała na niego zszokowana.

- Można powiedzieć, że udało mi się to sprawdzić na własną rękę, ale skoro tak, to oznacza, że mogę mieć inne imię  i nazwisko tak? - powiedział spoglądając w szklane oczy Belli.

- Leon... - powiedziała rozpaczliwie kobieta i się na nim uwiesiła. - Mój Leon!


✔️Prawdziwa historia Złotego ChłopcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz