Rozdział 4

5.3K 252 122
                                    

✩✩✩
Leon obmawiał z rodzicami ostatni raz plan, który szykowali przez te dwa miesiące, w międzyczasie chłopak nauczył się od ojca doskonalenia oklumencji aby ten stary drops nie dostał się do jego umysłu.
Bella była przeciwna temu wszystkiemu, ale chłopak oznajmił, że chce mieć też skończone wykształcenie szkolne tak aby mógł w późniejszym etapie pójść do dobrze płatnej pracy, ale wiedział też, że niestety, ale takiej może nie znaleźć lecz Tom pomagał mu to zmienić.

Młody Snape był zaskoczony ile dzieli z Voldemortem tych samych odczuć to do szkoły, to do starego dropsa.
Niestety, ale nikt nie mógł się dowiedzieć, że nowa osoba w szkole to nie kto inny jak ich "Złoty Rycerz", no ale miał nadzieję, że nie uda się nikomu tego odkryć.

Bellatriks spoglądała na swojego syna ze strachem.
Wiedziała, że nic mu nie będzie, ale jednak martwiła się, że ten oszust może się dowiedzieć, że to ich były wybawca.

- Leonie obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać. - powiedziała łamiącym się głosem kobieta.

- Obiecuję mamo, pamiętaj też, że Tom dał mi bransoletkę, która ma nałożone praktycznie wszystkie zaklęcia obronne jakie mogą być w świecie czarodziei. - Snape starał się uspokoić matkę. - Tato czyli z tego co wiem to się będę nazywał Leon Black tak?

- Tak. - powiedział czochrając mu włosy. - Nie możesz mieć mojego nazwiska, ponieważ mogą się dowiedzieć, że jesteś moim synem, a w tym czasie Dumbledore może szykować plan na to jak może cię zabić.

- Wiem. - powiedział szybko chłopak. - Na ferie się spotkamy mamo.

- Chciałeś powiedzieć, że się spotkamy jak Tom cię wezwie. - poprawiła go matka przez co ten tylko kiwnął głową na zgodę.

- Tato, a mogę chociaż Malfoy'owi powiedzieć? - zapytał się chłopak.

- Dopiero w szkole i to najlepiej w moim gabinecie. - zaśmiał się lekko mężczyzna przez co chłopak się uśmiechnął radośnie. - No leć już bo ci miejsca zajmą, a chyba nie chcesz w Gryffindorze siedzieć.

Leon jak na zawołanie przytulił obojga rodziców, następnie ruszył do wagonu.

Chłopak zdziwił się, na prawie pełne przedziały. Szukał więc dalej w każdym innym aby znaleźć chociaż jedno wolne, aż tu nagle znikąd wleciał na niego nie kto inny jak Ronald Weasley.

- Sorry mate. - powiedział wstając, następnie chciał minąć Leona, który nadal był na ziemi, aż nie zatrzymał go dobrze znany im obu głos.

- Proszę, proszę czy to nie nasz. - Snape westchnął, następnie podniósł się i spojrzał na Malfoya zielonymi oczyma przez co ten się nie odezwał.

- Draco możesz mi powiedzieć, gdzie siedzimy. - powiedział miło Leon, ale głosem nie znającego sprzeciwu. - Do nie następnego Weasley.

- Co ty nowy śmierciożerca do kolekcji. - zaśmiał się wrednie rudowłosy.

- Leon Black, jak dla twojej nowiny to widzę tutaj tylko zdrajcę kwi. - uśmiechnął się do niego kpiąco, przez co Malfoy zakrztusił się powietrzem. - Nie uduś się Malfoy.

Leon złapał ślizgona za ramię, następnie popchał go i kazał mu iść do "ich" przedziału.

Przez całą drogę do Hogwartu Draco patrzył się na niego w szoku nie wiedząc jak ma się zachować przy osobie którą zna a zarazem nie widział jej na własne oczy. Snape natomiast podśmiewał się z młodego Malfoya nie mając nic innego do roboty.

✩✩✩✩✩✩
Wszystkie domy siedziały na własnych miejscach, natomiast na środku stało kilku nowych uczniów i sam Leon.
Dyrektor wyjaśnił, że ich"nowy" rówieśnik dojdzie do jednego z domów, ponieważ niedawno przeprowadził się tu z Irlandii co oczywiście było w małym procencie prawdą.
Tiara przed przydziałem oczywiście zaśpiewała to samo co od pierwszego przydziału chłopaka tylko z końcówką taką, że nikt nie może być kimś za kogo się podaje. Oczywiście Leon wiedział, że ta końcówka była skierowana prost do niego i Dumbledore'a.

Po kilku minutach przydzielenia pierwszaków nareszcie przyszedł czas na Leon. Ten jak nigdy nic podszedł do stołka, usiadł na niego, a następnie McGonagall nałożyła na jego głowę tiarę.

~ Witaj znów Harry Potterze, a może raczej Leonie Snape ~

~ Witaj tiaro, oczywiście wiesz w jakim domu powinienem wylądować ~

~ Widzę, że podjąłeś decyzję, jednak późno to nastąpiło lecz właściwie ~

- SLYTHERIN! - krzyknęła tiara przez co dom węży zaczął wiwatować.

Leon poszedł do swego stołu notując fakt, że Hermiona mu się cały czas przyglądała. Wiedział to, że ona jako jedyna nie grała fałszywej i to nawet ona powiedziała mu o niektórych rzeczach jakie zauważyła u innych. Snape wiedział, że dziewczyna też będzie godna zaufania, ponieważ to ona powiedziała mu że może być synem samego mistrza eliksirów.
Po kilkunastu minutach Leon wstał od stołu, w jego ślady poszedł Malfoy i nieoczekiwanie pewna brunetka ze stołu Gryfona.

Leon z Draco szybko wyszli przed Wielką Salę, gdy jednak Malfoy chciał już iść ten go zatrzymał i kazał czekać. Po chwili do nich doszła Hermiona i spojrzała ostrożnie na chłopaka, który nie przypominał w ani jednej chwili Harrego, ale wiedziała, że to może być on.
✩✩✩

✔️Prawdziwa historia Złotego ChłopcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz