12

2.5K 120 173
                                    

- O ja cię... Musicie to zobaczyć - powiedział Mateusz, grzebiąc w pudełku, które Lila wręczyła mu chwilę wcześniej.

Od blisko godziny siedzieliśmy w Nobocoto. Janek wymyślił, że nasza Internaziomalska wigilia powinna odbyć się właśnie tam, ponieważ miał „dużo pracy".
Cisnęliśmy się więc na niewielkiej kanapie i kilku rozkładanych krzesełkach.

Na stole wraz z dziewczynami porozstawiałyśmy jedzenie, jednak koniec końców na samym środku mebla Zawistowski ustawił pudełko z jointami. Mówił coś o sianku pod obrusem, czy tam na obrusie...

W końcu przyszedł czas na wręczanie sobie prezentów. Mimo ciągłych zmian ostatecznie umówiliśmy się, że pary mają dogadać się między sobą, czy w ogóle będą się czymś obdarowywać, ale każdy zobowiązany był przynieść chociaż symboliczny prezent dla całej ekipy.

Jakiś czas temu zaczęliśmy je sobie wręczać. Pierwsza wyrwała się Sara, która zdecydowała się dać każdemu coś bardzo personalizowanego. Dlatego też przede mną leżała teraz tubka różowej farby, abym mogła odświeżyć kolor mojego pasemka, a Adrian zdążył założyć już na głowę nowe, czarne okulary.

Następna w kolejce była Wiktoria, która wręczyła każdemu z nas zdjęcie swojego autorstwa w dużym formacie. Moje było prześliczne, ale długo głowiłam się, kiedy dziewczyna je cyknęła. Siedziałam w Newonce przy stole dla prowadzących, obok mnie siedział roześmiany Adrian. Udawaliśmy wtedy, że prowadzimy coś autorskiego, bo akurat Kacper puścił Drake'a słuchaczom.

Aż łezka w oku mi się zakręciła na myśl o tym miłym wspomnieniu. Połoński chyba to zauważył, bo mocniej zacisnął dłoń na moim udzie.

Od Liwii i Janka każdy z nas dostał zestaw alkoholi, a chłopcy dodatkowo jakieś smakowe jointy.

Teraz nadeszła kolej Janowskiej. Dziewczyna podarowała każdemu z nas skarpetki. Co prawda tej części garderoby nigdy za wiele, ale te były dość specyficzne. Blondynka wytłumaczyła nam, że są z Kenzo i nie były tanie. Moje były czerwone i po obu stronach widniało logo marki, czyli motyw głowy tygrysa. Szepnęłam Adrianowi, że zazdroszczę mu, że te jego są czarne. Serio, do czego ja mam ubrać czerwone skarpetki?

Jeszcze jak na złość nie były w moim rozmiarze, jednak okazało się, że Leosia także ma taki problem i wymiana go rozwiązała.

Zawistowski właśnie otwierał spory prezent, który dostał od swojej dziewczyny. Najpierw wyjął z niego jakąś bluzę, z której szalenie się ucieszyła, ale było to nic w porównaniu z jego radością teraz.

- To jest Kid Boubou - powiedział, wymachując plastikową figurką - Z „Dragon Balla". Demon narodzony wraz z powstaniem Siódmego Wszechświata... E nie znacie się - machnął ręką.

Miał racje, bo ja nie miałam bladego pojęcia o czym mówi. Z anime jakoś nigdy nie było mi po drodze i sądząc po minie Adriana jemu też nie.

- O kurwa - powiedział głośno, wyciągając kolejne pudełeczko - Naruto Uzumaki? Z „Naruto Shippuden"... No nie wierzę...

Cieszył się jak mały dzieciak z nowej zabawki i właściwie było to na swój sposób urocze. Chyba właśnie dlatego na twarzach nas wszystkich malowały się szerokie uśmiechy.

- Największy antagonista i główny bohater z „My hero academy"? Nie no Lilka kocham cię bardzo - powiedział i chwilę później wpił się w jej usta - Jaram się.

- Zdążyliśmy zauważyć - zaśmiała się Różycka.

- Ej to dopiero co wyszło na Netflixie - odparł Mateusz - Powinniście wszyscy obejrzeć...

Widok blok | BeteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz