15

3.5K 162 197
                                    

Epilog

- Freed from desire. Mind and senses purified - śpiewał Piotr, wykonując przy tym niezwykle ciekawy układ taneczny.

- Daj już spokój - mruknął Ras.

Zaśmiałam się z całej sytuacji, która miała miejsce w studio Newonca. Właściwie każdego ranka mieliśmy taki ubaw, ale miałam wrażenie, że Nowy Rok przyniósł prowadzącym dużo nowej energii. „Bolesne Poranki" przestały być dla mnie bolesne, nawet jeżeli miałam zjawić się w pracy w poniedziałek z samiutkiego rana.

- Wszyscy razem - wrzasnął Kędzior.

Zrezygnowany Arek schował twarz w dłoniach, a ja poczułam, jak coś łaskocze mnie w nogę. Właściwie nie coś, a ktoś.

- My lover's got no money... He's got his strong beliefs - śpiewał Piotr.

Wiedziałam, że przez chwilę nie będę musiała zmieniać utworu, dlatego schyliłam się pod biurko i umiejscowiłam tą włochatą kulkę na moich kolanach.

- Biggi chyba chce zostać realizatorem - powiedział Krzychu.

- A Pepek zmienia właściciela - powiedział Ras, przytulając psa leżącego na blacie.

- Trzeba to uwiecznić - mruknął Kacper, podnosząc się z krzesła.

Brunet szybko przelogował się ze swojego prywatnego instagrama na tego radiowego i zaczął nagrywać relacje.

Chwilę później ekran mojego telefonu rozświetlił się. Poza powiadomieniem o tym, że radio wspomina mnie w swojej relacji zauważyłam wiadomość od mojego chłopaka.

Niesamowite, że w końcu mogłam go tak nazywać nie tylko w żartach. Jednak musiałam się pilnować, bo nikomu jeszcze nie powiedzieliśmy.

Niby minęła już połowa stycznia, ale wszyscy chyba na początku roku mieliśmy niezły zapierdziel.

Widziałam się jedynie z Sarą, ale tylko w pracy. Dziś był piątek i w końcu udało nam się umówić. Januszowi rzecz jasna nie pasowało, ale wszyscy zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego, że on nigdy nie miał czasu.

Chwilę po dziesiątej wyszłam z pracy. Minęłam się z Tycjaną i zamieniłam z nią dosłownie kilka słów. Pogłaskałam Lwa, którego dziś ze sobą zabrała.

Otuliłam się szalikiem, kiedy zimne, styczniowe powietrze uderzyło mnie w twarz. Ruszyłam w kierunku przystanku tramwajowego, bo mimo chłodu pogoda była przyjemna.

Uśmiechnęłam się na widok palmy, chociaż widziałam ją setki razy. Zdecydowanie kochałam mieszkanie w Warszawie.

Przed wejściem do domu musiałam udać się na pocztę odebrać jakieś paczki, bo awiza walające się po moim mieszkaniu doprowadzały mnie już do szału.

Właśnie.

W moim mieszkaniu było coraz więcej rzeczy chłopaka, a moich w jego i zaczęliśmy się na poważnie zastanawiać po co nam dwa. Chociaż wypowiedzenie wynajmu na jedno z nich było ryzykowane to nie zakładaliśmy, że w najbliższym czasie się rozstaniemy, bo z dnia na dzień byliśmy bardziej zgraną parą. Pieniądze wydawane na czynsz można byłoby zaoszczędzić na coś większego w przyszłości. Żoliborz ballin' choć wynajmu drogi koszt boli...

Pani w okienku oczywiście miała problem z tym, że nie nazywam się Adrian Połoński, jednak po chwili rozmowy uległa i wydała mi przesyłki.

- Jestem - powiedziałam, wchodząc do mojego mieszkania.

Tak jak się spodziewałam mój chłopak siedział na kanapie z słuchawkami na uszach i chyba pracował. Albo udawał, że coś pisze i słuchał Chief Keef'a.

Widok blok | BeteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz