02

2.8K 134 216
                                    

Zostało dosłownie klika chwil do ponownego wejścia na antenę. Wywiad z moim sąsiadem dobiegł już końca i teraz miał on prezentować swój numer z nadchodzącej płyty.

Zdążyłam się całkiem sporo dowiedzieć. Na przykład to, że ma dziwaczną ksywkę. Beteo. Co to w ogóle znaczy. Skrót od imienia nie, od nazwiska też nie, może jakieś przezwisko z młodości? Niestety nie poznałam jeszcze odpowiedzi.

Obydwaj mężczyźni trzymali w swoich dłoniach mikrofony, przygotowując się do wystąpienia. Usiadłam za komputerem, a Kacper wstał, żeby nagrać to wszystko, bo z tego co zrozumiałam materiał miał zostać wrzucony na kanał Newonce na YouTube.

- Wchodzimy za, trzy... Dwa... I teraz - powiedziałam.

- Elo, elo - zaczął Adrian, na co przewróciłam oczami - Beteo, Janusz Walczuk, Newonce Radio... Hoodie preorder trzydziestego września.

- Słuchaj tego dzieciaku - wtrącił drugi.

Blondyn zaczął nawijać i musiałam przyznać, że zrobiło to na mnie wrażenie. „Jegomość" był dobry, jednak refren dość mnie zaniepokoił. Jak to możliwe, że taki gość jak Adrian, raper, imprezowicz, otaczający się z każdej strony kolegami i dziewczynami jest aż tak zagubiony?

I ciągle ja błądzę, jak błądzę, ty dzwoń po pomoc
Jak za sobą sam nie nadążę, źle skończę, mam tą świadomość.

Wpatrywałam się tak w chłopaka. Mimo tego, że miał na głowie czapkę mogłam dostrzec, że jego włosy momentami są rude. Nie wiedziałam, czy to wina oświetlenia, czy tak było już wcześniej, a ja nie zauważyłam.

- Jo, elo - rzucił - Hoodie. Preorder trzydziesty września w lepszej wersji mojego głosu pozdro.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Słuchaj tego dzieciaku - zdążył powiedzieć jeszcze Janusz, nim zdjęłam ich z anteny.

***

Po skończonej audycji poszłam na tramwaj. Podróż tym razem była przyjemniejsza, ponieważ pojazd nie był zawalony dzieciakami jadącymi do szkoły, czy dorosłymi kierującymi się do pracy.

Nim poszłam do domu weszłam jeszcze do osiedlowego sklepu, który znajdował się tuż pod blokiem. Był to monopolowy, ale mieli też inne produkty poza alkoholami. Jednak nie mogłam się powstrzymać przed uzupełnieniem mojego zapasu wina, który kilka dni temu się skończył. Kupiłam więc trzy butelki czerwonego, półsłodkiego i jedną czystą wódkę.

Właściwie nie wiedziałam czemu, chyba tak sobie.

Zapłaciłam i z moimi zakupami w papierowej siatce ruszyłam do domu.

Cholerny zamek w drzwiach klatki jak zawsze się zacinał, jednak już po dwóch próbach udało mi się dostać do przedsionka. Sprawdziłam skrzynkę na listy i od razu tego pożałowałam, bo znalazłam jedynie rachunek do zapłaty.

Westchnęłam i zaczęłam gramolić się po schodach na to nieszczęsne czwarte piętro. Panicznie bałam się jazdy windą i robiłam to tylko z kimś i tylko, gdy musiałam. Dlatego na codzień pokonywałam wszystkie te stopnie na pieszo. Cóż, klaustrofobia brała górę.

Zatrzymałam się na półpiętrze i stanęłam na palcach, aby zdjąć z parapetu kwiatka. Rzeczywiście nie było w nim już ani jednego niedopałka. Do doniczki przyklejona była samoprzylepna karteczka. Oderwałam ją, aby przeczytać to, co było na niej napisane.

Hoodie 30.09 @beteobejbi

Zaśmiałam się pod nosem, bo dziś usłyszałam tą datę przynajmniej piętnaście razy. Odstawiłam roślinkę na miejsce i pokonałam ostatnie stopnie.

Widok blok | BeteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz