009

1.2K 96 175
                                    

15.12.20

12.21

Pogoda nie była zadowalająca, zaczęło padać. Za oknem można było dostrzec uciekających ludzi po mokrych ulicach do domu i zwierzęta chowające się do swoich kryjówek.
Niebo stało się ciemne, pokryte szarymi chmurami, a kroplę deszczu odbijały się o szyby.

— Nudzi mi się. – wymamrotał brązowooki gapiąc się bezczynnie w okno.

— To się czymś zajmij. – odpowiedział szorstkim głosem Sakusa.

— Czym?

— Wymyśl coś.

— Naprawdę nie mam na nic pomysłu. – mruknął.

— To już nie mój problem. – stwierdził chłodno czarnowłosy przeglądając coś w swoim telefonie leżąc na łóżku.

— Omi-kun... – burknął z niezadowolenia przybliżając się do jego posłania.

— Co tym razem?

— Chcę się przytulić. – rozkazał.

— Nie zasłużyłeś.

— Baka... Omi-Omi baka... Ja nie muszę na nic zasłużyć.  – kończąc wypowiedziane zdanie wskoczył na starszego.

— Nie jesteś lekki zdajesz sobie z tego sprawę, prawdą? – spytał podirytowany.

— Ale za to ty jesteś wygodny.

Atsumu zbliżając się bardziej do ust wyższego i je nieintensywnie musnął.

— Twoja pewność siebie wróciła w zaskakująco szybkim tempie.

— Wiem. – uśmiechnął się promiennie do ukochanego.

— Szkoda, że taki nie byłeś w parku. – prychnął.

— Głupek!! – krzyknął wstydliwe chowając twarz w szyję chłopaka.

— Przecież nic złego nie powiedziałem.

— Zmieńmy temat.

— W takim razie czekam na pomysły. – odrzekł czarnooki.

— W święta chcę cię gdzieś zabrać, co ty na to? Gwarantuje, że to będzie niezapomniany dzień! – uśmiechnął się szerzej.

— Brzmi ciekawie, już nie mogę się doczekać tego, gdy zobacze co ci przyszło do tego łba. – parsknął cichym śmiechem.

— Idiota!!!

— Twój idota. – uśmiechnął się ledwo co zauważalnie.

— Omi-chan? – zaczął zmieszany blondyn kładąc głowę na klatce piersiowej bruneta.

— Hm?

— Chciałbym już zawsze mieć cię przy sobie. – wyszeptał.

— I będziesz mieć, bo nigdzie nie zamierzam odchodzić. – oznajmił prędko swobodnie głaszcząc Miye po karku.

— Obiecujesz?

— Obiecuje. – potwierdził pewnie przyprawiając szatyna o delikatne rumieńce w odcieniu pudrowego różu.

Reszta dnia minęła w miarę spokojnie.
W miejsce deszczu pojawił się puszysty puch, który niezwłocznie pokrył dachy wielu domów. Oczywiście nie mogło zabraknąć typowej wieczornej sprzeczki bliźniaków, ale nie było czymś niezwykłym, typowa rutyna.

Co do dzisiejszej nocy była szczególnie gwiaździsta, księżyc był wręcz boski i strasznie wyrazisty.
Bez zastanowienia można było stwierdzić, że te miasto nocą dostaje nowego życia i wygląda naprawdę strasznie zjawiskowo.

Uᴋᴏɪć łᴢʏ | Sᴀᴋᴜᴀᴛsᴜ  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz