003

1.3K 121 97
                                    

— Bokuto-san. – zaczął zmieszany chłopak.

— Coś nie tak, Akaashi? – spytał popijając ciepłą czekoladę.

Mimo skończonej szkoły ich kontakt nadal był na świetnym poziomie. Spotykali się kiedy to było możliwe, zazwyczaj zaczynało się na mieście, a kończyło u któregoś z nich w domu.

W końcu byli parą, więc to było normalne.

— Jest już po dziewiętnastej zostajesz u mnie, czy wracasz do siebie? – spytał siedzący obok towarzysz.

— Jeżeli to nie problem to chętnie zostanę. – na ustach starszego pojawił się szczery uśmiech, który został odwzajemniony tym samym.

— W takim razie posiedzimy jeszcze trochę w salonie, a potem pójdziemy spać. – mruknął młodszy opierając głowę o ramię ukochanego.

Mimo odpowiedzi i "zainteresowania" Akaashi mógł dostrzec dziwne zachowanie wyższego, który był myślami gdzieś daleko.

— Swoją drogą... – skierował na niego wzrok. – wszystko u ciebie w porządku? Wydajesz się chwilami nieobecny.

— Przepraszam, po prostu nadal myślę o tej dwójce.

— Niepotrzebnie, poradzą sobie. – stwierdził.

— Skąd ta pewność?

— Intuicja.

— Kiyoomi nie wyzna tego co do niego czuję, a Atsumu jest zbyt głupi by sam to dostrzec. – westchnął.

— Nie rozmawiałeś z nim?

— Co masz na myśli? – spytał lekko zdziwiony.

— Kilka dni temu dzwonił do mnie Atsumu, chciał się dopytać jak u nas to było.

— Czekaj. – w tym momencie białowłosy dostał coś na wzór olśnienia. – czyli on też coś do niego czuję! – uśmiechnął się szerzej. – a co mu powiedziałeś.

— Miałem to zostawić między nami, więc obwiązuje mnie milczenie, Bokuto-san.

— Akaashi! – burknął zbulwersowany.

— Zostawmy ich i zobaczmy jak dalej się to potoczy.

— Okej, okej... – prychnął z niezadowolenia.

***

Po krótkim zastanowieniu chłopak zdecydował się ponowić próbę pukania w celu rozmowy z przyjacielem.
Mimo strachu wiedział, że potrzebuję wsparcia.

— Omi? Jesteś tam? – zaczął niepewnie ciągnąć za klamkę.

— Domyśl się. – odpowiedział chłodno.

— Martwiłem się.

Miya wchodząc do pokoju mógł wyczuć chłód, straszny chłód.

— Baka! Omi baka! – zamknął błyskawicznie drzwi i podbiegł do otwartego okna, by jak najszybciej je zamknąć.

— Co ty wyprawiasz? – spytał podirytowany.

— Mógłbym spytać ciebie o to samo. — stwierdził. – mając otwarte okno tylko się przeziębisz.

— Chciałem tylko wywietrzyć pokój.

Uᴋᴏɪć łᴢʏ | Sᴀᴋᴜᴀᴛsᴜ  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz