XI

1.1K 101 72
                                    

-...No ale muszę z tobą iść?- zapytałem niebiesko-włosego przeciągając się.
Mieliśmy iść dzisiaj razem na misje zwiadowczą. Tomura przez ostatnie trzy dni chodził podkurwiony jak nigdy, a powodem była jakaś głupia plotka dotycząca naszej ligi. Podobno jeden z nas, jest kretem który donosi policji o wszystkim co usłyszy w ciemnych zakątkach miasta.

Mnie osobiście ta sytuacja bawiła, przez co nawet stałem się podejrzany o takie niegodziwe czyny. Wątpliwości zostały jednak rozwiane kiedy zostałem zapytany o... nawet nie pamiętam o co ,ale była to jakaś pierdoła o której niby nie powinienem wiedzieć.

Wracając do tematu, mieliśmy iść szukać winnego rozpuszczania tej nieprawdziwej informacji. Bo jak można było się domyśleć, liga coraz to bardziej traciła w oczach innych złoczyńców. Co z czasem mogło by być dość problematyczne.
Jednak nic chyba nie opisze, tego jak bardzo nie chciało mi się iść. Nie ukrywam, że popiłem trochę z Twicem wczoraj wieczorem, ale Shigaraki nie jest tego świadomy, bo patrząc na jego aktualny stan chyba wywalił by mnie przez okno.

-Tak! Idziesz ze mną i to nie jest pytanie, siedzisz tu, masz dom nad głową, stałe wykarmienie i alkohol, a jeszcze narzekasz, że musisz coś robić-warknął przypominając mi, co zyskałem między innymi dzięki dołączeniu do ligi.
-No ale Shigi~-  powiedziałem cicho opierając się o jego ramiona- odpuść mi chociaż dzisiaj- próbowałem go jeszcze wybłagać, ale sądząc po jego minie bliżej mi do śmierci, niż do leżenia w łóżeczku...chociaż zawsze mocna poleżeć w trumnie co nie?
Chłopak zamiast mi odpowiedzieć odsunął się lekko zakładając płaszcz i poprawiając włosy. Odezwał się dopiero kiedy podszedł do drzwi.

-Możesz zostać...-wypowiedział te słowa uśmiechając się lekko..co znaczyło, że będzie jakiś haczyk- ...ale do końca miesiąca śpisz, albo u siebie albo na kanapie- dokończył krótko i wyszedł

_________________
Mówiłem wam kiedyś jak bardzo lubie wyjść sobie z rana na długi spacerek? Nie ma to jak rozprostować kości po całej nocy leżenia w łóżku.
A więc już od dobrych dwóch godzin chodziłem z wiecznie nadąsaną księżniczką po całym mieście szukając winnego całego zamieszania. Szedłem kawałek za nim, skutecznie lustrując go wzrokiem. Nie powiem, że pasował mi taki układ-

-Możesz przestać patrzeć na mnie, jak byś chciał mnie wciągnąć do jednej z uliczek i wymacać, jak starsza pani jakiegoś randomowego kota?-powiedział dość dosadnie, ale ani się nie odwrócił, ani nie zatrzymał.
-Pff nie wiem o co ci chodzi- odpowiedziałem niewinnie i przyspieszyłem kroku, aby iść obok niego-a tak w ogóle jak planujesz znaleźć winnego całego zamieszania?

-Szybko- zbył mnie krótką odpowiedzią wkładając dłonie do kieszeni płaszcza
-...to żeś się określił- przewróciłem oczami i przysunąłem się do niego- a nie chciał byś może w drodze powrotnej wpaść do lodziarni niedaleko bazy?- zapytałem trochę niepewnym tonem. Zobaczyłem bardzo delikatny uśmiech na twarzy chłopaka który ku mojemu niezadowoleniu dosyć szybko niknął.

-Znowu chcesz iść do tego burdelu na tyłach baru w centrum miasta?- czerwone oczy w końcu zwróciły się w moją stronę.
-...Czekaj nie o to mi chodziło- powiedziałem szybko. O dziwno naprawdę nie o to mi chodziło, chciałem normalnie go gdzieś zaprosić, bo jakoś nie było okazji, a ten walnął takim tekstem.

-Wiem, żartuje przecież- uśmiechnął się głupio i szturchnął mnie ramieniem- w sumie...moglibyśmy-tą część zdania powiedział ciszej, poprawiając włosy za ucho. No i jak się tu nie rozczulić

Do sprawdzenia została nam ostatnia uliczka do której bez zastanowienia weszliśmy. Podejrzewam, że Tomurze tak samo jak mnie niesamowicie nie chciało się już chodzić.
Kiedy stanęliśmy przed ciemną przestrzenią spojrzałem na chłopaka stojącego obok mnie. Wydawał się być bardziej skupiony, jak by skutecznie nad czymś myślał.

-Nic tu nie ma-wzruszyłem ramionami rozglądając się dookoła. Na bokach leżały stare kartony, co przywołało u mnie wspomnienia, ale powstrzymałem się od zerknięcia na niebiesko-włosego
-Czekaj, czuje, że coś tu znajdziemy- powiedział wchodząc w głąb ciemności, a ja natychmiast podreptałem za nim.
-Co niby chcesz tu znaleźć?- zaśmiałem się cicho patrząc na niższego
-Zobaczysz, coś tu będzie, czuje to w jelciach- odpowiedział totalnie na serio, a ja musiałem powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem.
-Czekaj w czym?- popatrzyłem na niego z rozbawieniem
-W jelciach, za mało dobrych filmów oglądasz- przewrócił oczami nagle się zatrzymując- okej, chyba możemy wracać- Powiedział coś na co czekałem tyle czasu.
-Wreszcie-  westchnąłem usatysfakcjonowany odwracając się w stronę drogi powrotnej. Tak bardzo chciałem mieć to już z głowy i było tak blisko.

Jednak nagle usłyszałem znajomy śmiech z góry za nami. To naprawdę było ostatnie co chciałem dzisiaj usłyszeć, tak naprawdę wolał bym już nigdy tego nie słyszeć. Modliłem się, żeby okazało się, że się przesłyszałem...niestety czerwone piórko spadające przede mną tylko utwierdziło mnie w moich przekonaniach.

______________________
MAMY TO MOI DRODZY
Przepraszam za tak długą przerwę i bardzo dziękuje Erazeja za motywacje do pisania <3

Od razu powiem, ze jeżeli chcielibyście ocenić moj sposób pisania, macie jakieś uwagi lub znaleźliście błędy to bardzo proszę żebyście o tym napisał.
Ponieważ chciałabym pisać opowiadania które jako tako da się czytać

Bayoo💜

Shigadabi-Plan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz