II.

1.7K 132 51
                                    

Siedziałem tak chwile i powoli sączyłem swój napój.
-Potrzebujesz czegoś?- z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka
-Hm?- zupełnie nie rozumiałem o co mu chodzi
-Od kiedy tu usiadłeś ciągle patrzysz na moją szklankę więc pytam-powiedział niby od niechcenia
-Po prostu się zamyśliłem-odpowiedziałem szybko.
On tylko spojrzał na mnie nieufnie i przesunął swoją szklankę dalej ode mnie. Kurde, a było już tak blisko. Siedziałem tak jeszcze jakiś czas kiedy nagle usłyszałem jakiś brzdęk. Chłopakowi spadły klucze, to była moja szansa. Gdy tylko schylił się żeby je podnieść, ja szybko przesypałem zawartość saszetki do jego napoju. Usiadłem tak jak siedziałem wcześniej i zacząłem czekać aż proszek zacznie działać. Nie trwało to długo bo po jakiś dziesięciu minutach młody padł jak nieprzytomny na ladę. Barman odwrócił się i spojrzał na nas dziwnie.
-Koledze już chyba wystarczy alkoholu na dziś- wziąłem chłopaka na ręce i uśmiechnąłem się do mężczyzny.
On również odpowiedział uśmiechem i wrócił do wycierania szklanek. Wyszedłem niosąc go na rękach i udałem się do swojego mieszkania.

Na miejscu zaniosłem go do pokoju który miałem przygotowany na takie sytuacje. Posadziłem go na krześle które stało na środku pomieszczenia i przywiązałem. Teraz zostało mi już tylko wyciągnąć od niego informacje i szybko się go pozbyć. Usiadłem w rogu ciemnego pokoju i bawiłem się swoim quirkiem w oczekiwaniu, aż chłopak się obudzi. Minęła jedna godzina, druga, trzecia i szczerze to zaczęło mi się już potwornie nudzić. Jednak nagle zobaczyłem, że mój więzień zaczął się ruszać.
-C-co się...- mówił zaspanym głosem. Kiedy w pełni odzyskał przytomność zaczął rozglądać się naokoło.
-Co jest kurwa?!- wydarł się nagle próbując wstać, jednak bez skutku
-No i czego się drzesz?- zapytałem dalej siedząc w kącie.
-Nie wiem kim jesteś, ani czego ode mnie chcesz ale masz mnie wypuścić- dalej się szarpał
-Po pierwsze-wstałem podchodząc do niego-nie musisz wiedzieć kim jestem, po drugie, chce od ciebie tylko jedną informacje, a po trzecie to nie ty tu stawiasz warunki-zaśmiałem się.
-Wiem co chcesz ze mnie wyciągnąć- spojrzał na mnie spode łba.
-Doprawdy?-oparłem się o ścianę czekając, aż dowiem się co wymyślił
-Tak, chcesz wiedzieć gdzie jest nasza siedziba-uśmiechnął się- ale nawet nie licz na to, że ci powiem
-Jeszcze zobaczymy, ale gwarantuje ci, że powiesz- też się uśmiechnąłem
-Mhm napewno...-rozejrzał się po ziemi- a tak z ciekawości, czemu pode mną jest tyle prochu?-spojrzał na mnie podejrzliwie
-Tak się składa, że to są osoby które nie chciały współpracować-uśmiechnąłem się szerzej i podpaliłem swoją rękę przez co pokój rozświetlił niebieski ogień.
Z twarzy chłopaka natychmiast zniknął uśmiech, a zastapił go strach. Głośno przełknął ślinę, a ja zgasiłem ogień przez co w pokoju znowu zapadł mrok.
-Ej nie no ale serio, wypuść mnie-zaczął się nerwowo rozglądać wokół siebie no przez ciemność nie widział gdzie stoję. Po cichu podszedłem do niego tak, że dzieliło nas może z dziesięć centymetrów.
-Hmm no nie wiem, zastanowię się kiedy powiesz mi gdzie jest wasza baza-szepnąłem mu nad uchem, a on aż podskoczył.
-Pff chciał byś- próbował zgrywać twardego ale ja widzę kiedy ktoś się boi
-Okej, jak chcesz, ja mam czas-znowu usiadłem w rogu pokoju.
Siedziałem tak i siedziałem. Zastanawiałem się czy serio miał bym się go pozbyć, wyglada młodo wiec ma jeszcze sporo życia przed sobą. Może go oszczędzę...
-Ej dzieciaku, jak ty się w ogóle nazywasz-zapytałem bo w sumie i tak nie mam nic lepszego do roboty.
-Jak ty mnie nazwałeś?- powiedział ze złością
-Tak jak słyszałeś-podszedłem do niego i nachyliłem się żeby spojrzeć mu w oczy w których zobaczyłem obrzydzenie.
-Naprawdę myślisz, że będziesz tak ze mną pogrywał?- zaśmiał mi się w twarz
-Zaczynasz kozaczyć?- chwyciłem go za ręce i podniosłem je do góry ale dopiero potem zorientowałem się, że nie powinienem móc tego zrobić bo przecież był związany- chwila... -nie dokończyłem bo chłopak kopnął mnie w brzuch.

Shigadabi-Plan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz