19.

1K 60 21
                                    

-Musisz wyjeżdżać? - spytał Kacper, bawiąc się kosmykami włosów bruneta. Marcin leżał na jego kolanach i uważnie skanował twarz swojego chłopaka, tak jakby chciał zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół.

-Przecież wiesz, że tak. - westchnął, podnosząc się do siadu.

-A więc to nasza ostatnia wspólna noc? - chciał się upewnić, mimo iż bardzo dobrze znał odpowiedź na to pytanie.

-Ta. - mruknął niezadowolony brunet. Do Błońskiego w końcu dotarło znaczenie tych słów. Wskoczył chłopakowi na kolana, od razu zaplatając ręce za jego szyją.

-Co robisz? - rzucił lekko skonfundowany Marcin.

-Pozwól mi się sobą nacieszyć ten ostatni raz, skarbie. - powiedział, po czym natychmiastowo wpił się w usta chłopaka. Ten pocałunek wypełniony był wzajemnym pożądaniem, jak i uczuciem, którym siebie darzyli. Oboje zdawali sobie sprawę, że już niedługo nie będą mogli być razem, dlatego dzisiaj chcieli całkowicie wykorzystać pozostały im czas.

Palce Dubiela powędrowały pod koszulkę okularnika. Chłopak wzdrygnął się na delikatny dotyk na skórze jego pleców. Z ekscytacji dostał gęsiej skórki, kiedy dłonie Marcina odrobinę się zniżyły, zatrzymując się na jego pośladkach.

-Sprawię, że będziesz krzyczał moje imię. - odparł w przerwie pomiędzy namiętnymi pocałunkami. ''Ten ostatni raz'' - dodał w myślach, zabierając się za rozpinanie rozporka Błońskiego.

***

Chłopcy stali przed bramkami, prowadzącymi na samolot Marcina, trzymając się za ręce. Nie obchodziły ich już krzywe spojrzenia, przechadzających się z bagażami ludzi. Dzisiaj najważniejsi byli oni.

-Muszę już iść, jeśli nie chcę się spóźnić. - stwierdził brunet, spoglądając kątem oka na zegarek na swoim nadgarstku.

-Więc to pożegnanie, huh? - mruknął Błoński, czując zbierające się w kącikach jego oczu słone łzy.

-Niestety. - odparł, po czym dodał. -Dziękuję za to, że przy mnie byłeś. Nie żałuję żadnej chwili spędzonej z tobą. - zadeklarował chłopak, mocniej ściskając dłoń okularnika.

-Ja też. Byłeś najlepszym co mnie spotkało. - powiedział. Nastolatek już dłużej nie wytrzymał i po prostu się rozpłakał.

-Hej, nie płacz. - rzucił, ścierając łzy z jego policzków za pomocą rękawa swojej koszulki. -Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie.

-Co? - niedowierzał. -Ale jak to?

-Tu. - wyjaśnił, kładąc swoją wolną dłoń na sercu Błońskiego. -Na zawsze pozostanę w twoim sercu, nie zapominaj tego. - odparł, powstrzymując łzy. Kacper wtulił się w ciało chłopaka, napawając się jego ciepłem, przyjemnym zapachem i obecnością po raz ostatni.

-Żegnaj. - wykrztusił Marcin łamiącym się głosem. Wyplątał się z objęcia okularnika, po czym pochwycił swoją walizkę i oddalił się w kierunku bramek, nie odwracając się ani razu.

Kacper Błoński stał jak kołek, przypatrując się zanikającej w oddali sylwetce swojego już byłego chłopaka. Nie sądził, że rozstanie z nim może być aż tak bolesne. Spodziewał się bólu, ale nie na taką skalę. Teraz czuł się jakby ktoś odciął mu dopływ tlenu. Marcin był jego tlenem. A bez tlenu przecież człowiek nie może żyć.

***

Sorki, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział. Next postaram się napisać szybciej.

Zgubiony w twoich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz