5.

2K 90 28
                                    

  W niedzielę Marcin postanowił spotkać się ze swoją najlepszą przyjaciółką - Lexy Chaplin. Udali się razem do ulubionej restauracji dziewczyny -McDonald's. Po odebraniu złożonego wcześniej zamówienia, dwójka nastolatków usiadła przy stoliku zaraz obok okna. 

-Jak tam w szkole? - spytała dziewczyna, wsadzając jedną z frytek do buzi. Lexy i Marcin nie chodzili ze sobą do liceum - Chaplin ze względu na wyprowadzkę musiała także zmienić szkołę,  a co za tym idzie jej spotkania ze znajomymi zostały nieco ograniczone.

-Niezbyt ciekawie, muszę użerać się z Błońskim.

Chaplin zamrugała z opóźnieniem oczami, pozostając w bezruchu z frytką wystającą prosto z jej ust. Dopiero po chwili dotarł do niej sens słów Dubiela.

-Czego od ciebie chce king szkoły??! Nie mów mi, że zadajesz się z takim dickiem. - podniosła głos dziewczyna.

-Robimy razem projekt na geografię. - naprostował sytuację. -Chyba nie pomyślałaś, że mógłbym się kolegować z takim prymitywem? 

-HAHA, nie skądże. - mruknęła, biorąc do ręki colę i upijając łyka. Przez parę minut unikała kontaktu wzrokowego z Marcinem jak ognia. Patrzyła się wszędzie, tylko nie na bruneta. Jednak nagle powróciła spojrzeniem do chłopaka, po tym jak zauważyła Kacpra Błońskiego i jego dziewczynę, wchodzących do lokalu.

-Błoński jest za tobą. - powiedziała cicho, aby nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi.

-Co? Serio? - odparł radośnie Marcin, wywracając oczami, po czym odwrócił się do tyłu. Dokładnie za jego plecami stał Błoński, więc niemal niemożliwym było, żeby chłopak go nie zauważył.

-Och. - wymsknęło się Kacprowi spomiędzy ust. Twarz okularnika automatycznie się zaczerwieniła przez wspomnienia z soboty, jakie nagle wpłynęły mu do głowy. Żaden z nastolatków się nie przywitał - po prostu udawali jakby się nie znali, przez co w powietrzu zapanowała nieco krępująca atmosfera. 

-Może już pójdziemy? - zasugerował Marcin.

-Tak, to dobry idea. Let's go.

***

 Następnego dnia w szkole chłopcy nie zamienili ze sobą chociażby jednego słowa. I było tak aż do soboty, w którą mieli się spotkać. Dało się pomiędzy nimi wyczuć ogromne napięcie i nie zapowiadało się, aby ten stan niedługo uległ zmianie.

***

Dziś bardzo króciutko. Następny rozdział będzie dużo dłuższy, żeby jakoś to wam wynagrodzić. 

Stay tuned.

Zgubiony w twoich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz