W sobotę chłopcy udali się na wędrówkę do lasu. Wzięli ze sobą mapę, kompas i aparat. Oczywiście zaopatrzeni byli także w prowiant i wodę, w razie gdyby zgłodnieli. Kacper wyjął z plecaka pokaźnych rozmiarów mapę i rozłożył ją.
-W którym kierunku powinniśmy iść? - spytał Marcin, rozglądając się dookoła. Z każdej strony otaczały ich wysokie drzewa oraz przeróżne krzewy.
-Eeeh, chyba w tym. - wskazał palcem Błoński. Dubiel pokiwał głową i ruszył w wskazaną przez okularnika stronę.
Po dwudziestu minutach spaceru nastolatkowie nadal nie dotarli w wyznaczone miejsce. Musieli po drodze zabłądzić.
-Jesteś pewny, że idziemy w dobrą stronę? - próbował upewnić się brunet.
-Tak. - mruknął. -Na pewno w dobrą.
Marcin westchnął męczenniczo, po czym zbliżył się do Błońskiego. Spojrzał na mapę zza jego pleców.
-Jesteś głupi. - odparł po zobaczeniu skrawka papieru.
-Co? Nie, nieprawda - dostałem szóstkę z testu na IQ. - zaczął się bronić Kacper, rzucając Marcinowi wkurzone spojrzenie. Niech ten paralityk przestanie go w końcu obrażać. Jak będzie tak dalej robić to z pewnością zaliczy bliskie spotkanie z jego pięścią - to Kacper mógł mu obiecać.
-No właśnie Błoński - szóstkę. - prychnął Marcin, patrząc ze zrezygnowaniem na Błońskiego. -Przez cały czas trzymałeś tą mapę do góry nogami. - wyjaśnił, obracając mapę w odpowiednią stronę. -Przez twoją głupotę się zgubiliśmy.
-Nie pierdol.
-Ja pierdolę? Obejrzyj się dookoła! - krzyknął coraz to bardziej zdenerwowany Dubiel. Błoński obrócił się na pięcie wokół własnej osi. Marcin miał rację - z prawej las, z lewej las, wszędzie las - faktycznie się zgubili.
-To co teraz robimy? - zapytał niewinnie Błoński, udając że wkłada włosy, których nie ma po bokach za ucho. Chłopak robił przy tym wielkie oczy - wyglądał przez to jak Kot ze Shreka.
-Zróbmy zdjęcia jakichś krzaków i drzew, i wracajmy. - jak poradził Marcin, tak zrobili.
Kiedy kamera zapełniła się już masą randomowych zdjęć liści, gleby i robaków, chłopcy postanowili spróbować znaleźć drogę powrotną do domu. Szukali i szukali, jednakże bez jakichkolwiek rezultatów. Robiło się już późno, a niebo zaczęły spowijać nimbostratusy*, zwiastujące nadchodzące opady.
-Kurwa, zaraz będzie padać. - podsumował Marcin. -Powinniśmy się gdzieś ukryć.
-Po co?
-Nie wiem, może na przykład po to, aby jakiś piorun nam nie zapierdolił i żeby nie zmoknąć. - wydarł się Dubiel. Chłopak tracił już cierpliwość do okularnika.
-Faktycznie, trafne spostrzeżenie. To chodźmy pod drzewo.
W tym momencie Marcin uderzył otwartą dłonią w swoje czoło. Rozległ się pusty odgłos, na który Kacper automatycznie się zamknął.
-Chodź za mną, idioto. - odparł Dubiel, biorąc w swoją dłoń nadgarstek Błońskiego. Ciasno zacisnął swoje palce wokół jego ręki, po czym zaczął go ciągnąć w bliżej nieokreślonym kierunku. Chwilę później dwójka nastolatków siedziała już w jakiejś dziurze pod ziemią. Była to swego rodzaju mała jaskinia.
-Powinniśmy przeczekać burzę. - mruknął Dubiel, szukając w kieszeni spodni telefonu komórkowego.
-Co robisz?
-Dzwonię po pomoc.
Marcinowi jakimś cudem udało się wykonać telefon na numer alarmowy. Błoński zastanawiał się przez chwilę jak chłopak złapał zasięg na takim zadupiu, ale nie udało mu się znaleźć na to pytanie żadnej rozsądnej odpowiedzi.
-I jak?
-Trochę im zajmie zanim tu dotrą i nas znajdą. - powiedział. -Musimy cierpliwie czekać.
I czekali. Czekali przez następne dwie godziny, w ciągu których naprawdę bardzo dużo rzeczy się podziało.
***
*pozdrawiam z rozszerzenia z geografii
Next rozdział to będzie Bubiel na całego, także zapnijcie pasy. Postaram się napisać go na jutro, ale niczego nie obiecuję.
CZYTASZ
Zgubiony w twoich oczach
ФанфикKacper Błoński to szkolny bad boy, który nie może odpędzić się od swoich adoratorów. Marcin Dubiel należy do szkolnej drużyny siatkówki i znany jest ze swoich ponadczasowych pranków. Pewnego dnia nauczycielka geografii zmusza dwójkę nastolatków do...