Kłamstwo

53 5 16
                                    

Siedziałam na kozetce w gabinecie lekarza, który jakiś czas wcześniej robił mi prześwietlenie kolana. Mam złe przeczucia. Już po paru minutach mężczyzna wszedł do gabinetu, a następnie usiadł na krześle i spojrzał na prześwietlenie. 

— Miałaś już kiedyś uraz tego kolana? — Kiwnęłam głową. 

— Trzy lata temu uszkodziłam sobie więzadło... — Kiwnął głową. 

— Czy podczas wizyty u lekarza, powiedział ci to, że to jest naprawdę poważny uraz i prawdopodobnie będzie potrzebny zabieg na to kolano? — Pokręciłam głową na boki. — Rozumiem. To nie było naderwanie więzadła pobocznego piszczelowego, a zerwanie więzadła krzyżowego przedniego. — Szerzej otworzyłam oczy na tę informację. — Wiem, że to może powodować duży strach, ale naprawdę potrzebujesz zabiegu na to kolano. Będzie coraz gorzej, aż w końcu nie będziesz mogła praktycznie chodzić przez ból... — Powiedział, a ja spojrzałam na swoją nogę. 

— Za trzy tygodnie mam zawody, nie mogę teraz mieć kontuzji... — Powiedziałam cicho, a on kiwnął głową. 

— Przykro mi, ale dla własnego zdrowia lepiej z tego zrezygnuj... — Zaczął coś pisać na pliku kartek. 

Po chwili wziął drugi i jeszcze kolejny, po czym na nim również zaczął coś wypisywać. Odbił na nich pieczątkę, a następnie dał mi te trzy kartki. 

— Recepta, zwolnienie i skierowanie do chirurga, aby sprawdził moją diagnozę... — Kiwnęłam głową, a on po chwili dał mi jeszcze prześwietlenie, które schował do koperty. 

Schowałam wszystko do plecaka, a następnie zeszłam z kozetki i powoli ruszyłam do drzwi, jednak zatrzymałam się, nim złapałam za klamkę. 

— Ile trwałaby rehabilitacja po zabiegu? — Zapytałam, a lekarz na mnie spojrzał. 

— Książkowo od sześciu do dziewięciu miesięcy. Nie da się dokładnie tego wyliczyć... — Cicho podziękowałam, po czym wyszłam z gabinetu. 

Ruszyłam w kierunku miejsca, gdzie czekał na mnie Noah. Napewno będzie pytał, jaka była diagnoza lekarza. Jeśli się dowie, to nie pozwoli mi dalej ćwiczyć do zawodów, ale z drugiej strony nie mogę go okłamywać. Shelby, do cholery! Myśl! 

— I jak? Co powiedział lekarz? — Podniosłam wzrok, dzięki czemu zobaczyłam szatyna. 

— Aaa... P...przeciążyłam kolano... Znowu... — Zmarszczył lekko brwi, ale po chwili się uśmiechnął. 

— Dobrze, że tylko tyle... — Przytulił mnie, a ja w tym momencie poczułam się okropnie. — Odwiozę cię do domu, chodź... — Pociągnął mnie za rękę, a ja ruszyłam za nim, lekko przy tym kulejąc. 

Co ja najlepszego zrobiłam? Okłamałam własnego chłopaka, ale nie umiem nic z siebie wydusić, aby to wytłumaczyć. Po chwili już byliśmy na zewnątrz, gdzie usiadłam za Noah na jego motorze. Odpalił motor, wycofał z miejsca parkingowego, po czym popuścił sprzęgło, aby w kolejnym momencie ruszyć w kierunku naszej ulicy. W czasie jazdy przytuliłam się do jego pleców, a przy tym poczułam, jak delikatnie się wzdrygnął. 

Gdy tylko znaleźliśmy się pod moim domem, zsiadłam z miejsca za chłopakiem i zdjęłam z głowy kask. On zrobił to samo i spojrzał na mnie z uśmiechem. Już chciał mnie pocałować na pożegnanie, ale go przed tym powstrzymałam. 

— Co jest? — Zapytał zaniepokojony. 

— ... Wejdziesz? — Zaskoczyłam go swoją propozycją, a przy tym opuściłam wzrok. — Słyszałam, jak powiedziałeś swojemu tacie o tym, że jestem twoją dziewczyną... Moja mama chyba też powinna cię poznać... — Spowrotem na niego spojrzałam. 

SzansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz