Zawody cz. II

49 5 0
                                    

Czułam na sobie wzrok całej czwórki. To głupia decyzja, ale nie mamy chyba wyboru. Po tym kolano będzie mnie cholerne bolało, ale Iris ma teraz gorzej. Świeżo skręcona kostka boli i to masakrycznie, a ja dzisiaj prawie nie kuleję. 

— Zwariowałaś? Przecież twoje kolano... — Przerwałam Ricie. 

— Może i jest nieco uszkodzone, ale nawet z takim kolanem byłam w stanie trenować... — Mówiąc to, zdjęłam ze swojej nogi stabilizator. 

— Nie mamy chyba wyboru. Iris nie jest nawet w stanie ustać na tej nodze, a co dopiero wykonać układ. Naprawdę nie chcę, żebyś musiała narażać swoje zdrowie, ale chyba nie mam wyboru. Shelby... — Spojrzała na mnie, a ja kiwnęłam głową. 

— Dam radę... — Powiedziałam, a ona spojrzała na resztę dziewczyn. 

— Pójdę zgłosić zmianę... — Odezwała się trenerka, a ja kiwnęłam głową. 

Spojrzałam w kierunku Noahego i pozostałych, którzy uważnie przyglądali się naszej drużynie. Widziałam zaniepokojenie na ich twarzach, tak samo jak u mamy, która siedziała kilka rzędów za nimi i trzymała rękę Stuarta. 

— W drużynie Greenfield High School nastąpiła nagła zmiana, przez kontuzję uczestniczki! — Widziałam to, jak wszyscy spojrzeli na nas zaskoczeni, a tym bardziej, kiedy zaczęłam zdejmować stabilizator z mojego kolana. 

Już miałam wstawać, ale zatrzymała mnie Rita, która odciągnęła mnie na bok. Spojrzałam na nią zaskoczona, na co ona opuściła wzrok. 

— Chciałam cię przeprosić... — Powiedziała, a ja podniosłam na nią swój zaskoczony wzrok. — Nie znam cię długo i naprawdę żałuję, że powiedziałam coś takiego. Miałaś rację. Prawie wszystko miałam podane na tacy, ale do czasu, aż moi rodzice się rozstali. To po tym stałam się taka zgorzkniała i niemiła dla każdego. Chciałam, aby ludzie mnie podziwiali, żeby... Chciałam być najlepsza i dopiero wtedy, gdy mi powiedziałaś tamto wszystko zrozumiałam to, że jak stanę w miejscu i będę kogoś zabijać wzrokiem, to taka nie będę. Naprawdę przepraszam, że wtedy to wszystko powiedziałam... — Jeszcze bardziej mnie zaskoczyła tym, że przejęła inicjatywę, aby mnie przeprosić. 

Myślałam, że trzeba się będzie o to prosić. Kiwnęłam głową, a ona spojrzała na matę. 

— Dasz radę wykonać układ? — Zapytała, a ja wzruszyłam ramieniem. 

— Nie wiem, ale zależy od tego to, czy wygramy, czy nie. — Zgodziła się z moimi słowami, a w kolejnej chwili spojrzałam w kierunku maty. 

— Prosimy na matę przedstawicielkę Greenfield High School, Shelby Rollins! — Wypuściłam powietrze z płuc, po czym ruszyłam w jej stronę napięta, niczym struna. 

Czułam na sobie to zaniepokojone spojrzenie wszystkich. Mimo wszystko, nie wiem czy wyląduję. Niby moje kolano dzisiaj nie szwankuje, ale jednak nadal mam jego kontuzję, którą mogę sobie tylko bardziej pogorszyć, jeśli coś pójdzie nie po mojej myśli. Stanęłam na macie, a w kolejnej chwili przybrałam pozycję gimnastyczną. Moich uszu doszła melodia piosenki, dlatego zaczęłam wykonywać układ. 

W pewnym momencie zrobiłam piruet, aby w kolejnej chwili się zatrzymać i spojrzeć na przeciwległy kąt. Czułam to, jak napięcie rosło wśród wszystkich osób, które wiedzą o moim problemie z kolanem. Odetchnęłam cicho, po czym ruszyłam biegiem. Zrobiłam dwa duże kroki, z których następnie przeszłam do robienia salt. Kiedyś musi w końcu się udać. Już po chwili wyskoczyłam w powietrze, aby zrobić kilkukrotny obrót głową w dół. 

***

Całą drużyną weszłyśmy do pomieszczenia drużynowego, gdzie spotkaliśmy się ze wszystkimi naszymi znajomymi. Gdy tylko nas zobaczyli, zaczęli klaskać. Mama niemal od razu mnie przytuliła, a po niej cała reszta. 

— Czyli co, srebro? — Zapytał Noah, kiedy stanęliśmy w kółeczku, aby wszyszy mogli mnie ochrzanić za mój lekkomyślny ruch. 

— Tak... — Złapałam za medal, a w tym samym czasie poczułam to, jak ktoś lekko pchnął moje ramię. 

— Nie byłaś w stanie wykonać pięciu obrotów w powietrzu, ale nagle udało ci się wykonać ich siedem. Wytłumacz mi, jakim sposobem? — Zapytała Rita, a ja wzruszyłam ramionami. 

— Może na przyszły rok zdobędziemy złoto. — Powiedziała trenerka, a ja na nią spojrzałam. 

Już miałam coś powiedzieć, jednak zostało mi to przerwane. 

— Szukam Shelby Rollins i Rity Smith. — Wszyscy spojrzeli w kierunku drzwi, a ja z dziewczyną na siebie. 

Obie ruszyłyśmy do kobiety, która była dość elegancko ubrana. Wyszłyśmy z pomieszczenia, a ona na korytarzu od razu, u podała nam dłoń do uściśnięcia. 

— Nazywam się Dorothea Simons. Jestem trenerką drużyny Amerykańskiej Drużyny Olimpijskiej z gimnastyki. — Spojrzałyśmy na siebie z dziewczyną zaskoczone. — obie jesteście genialnymi i bardzo utalentowanymi gimnastyczkami, dlatego chciałabym wam zaproponować miejsca w drużynie. — Ritę właśnie opuściło życie. 

— Nie wiem, czy będę do tego zdolna. Jutro mam zabieg na kolano, przez który przez najbliższe kilka miesięcy nie będę mogła trenować i... — Przerwała mi. 

— To niesamowite, że z kontuzją byłaś w stanie wykonać tak trudny element gimnastyczny. W mojej drużynie nie mam ani jednej gimnastyczki, która byłaby w stanie wykonać tyle obrotów w powietrzu. Proszę, to moje wizytówki. Dajcie znać, kiedy podejmiecie decyzję. Będę wam trzymała miejsca. Naprawdę mi zależy, aby mieć tak zdolne gimnastyczki w drużynie. Oczywiście jeśli się zgodzicie, będziecie się musiały przenieść... — Weszłam jej w zdanie. 

— Gdzie przenieść? — Zapytałam, a Rita chyba wróciła. 

— Do Nowego Yorku... — Powiedziała, a ja spojrzałam na wizytówkę, po czym jej ją zwróciłam. 

— Dziękuję za taką propozycję, która jest dla mnie naprawdę zaszczytem, ale... Po kilku latach mam w końcu wszystko, czego chciałam. Rodzinę, przyjaciół i miejsce, gdzie przynależę. Już drugi raz dostałam taką propozycję. Kiedyś przystąpiła bym na nią natychmiastowo, ale teraz... Podziękuje... — Odebrała swoją wizytówkę, a przy tym nie odwracała ode mnie wzroku.

— Rozumiem. Może zmienisz zdanie. Twoja przyjaciółka ma mój kontakt, więc mam jeszcze nadzieję. — Po swoich słowach nas minęła, aby odejść, a Rita patrzyła na mnie, jak na wariatkę. 

— Zwariowałaś?! — Zapytała, kiedy pchnęłam drzwi do pomieszczenia. 

— Nie wiem o co ci chodzi... — Rzuciłam, kiedy weszłam do środka, a oczy wszystkich zatrzymały się na naszej dwójce. 

— Kobieto, odrzuciłaś propozycję dołączenia do drużyny Olimpijskiej! — Krzyknęła, a wszyscy w pomieszczeniu zamarli. 

— Zwariowałaś?! — Odezwali się teraz wszyscy, a ja na ich reakcję tylko głośno westchnęłam. 

SzansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz