Przeczucie

91 8 10
                                    

Obudziłam się około szóstej dziesięć i odrazu podniosłam do siadu. Podrapałam się po karku, a dokładnie w tym samym momencie zadzwonił mój budzik w telefonie. Wstałam z łóżka, aby w kolejnej chwili podejść do szafy, z której wyjęłam pierwsze co mi się rzuciło w oczy. Ledwo widząc na oczy ruszyłam do łazienki, gdzie jako pierwsze co zrobiłam, to przemycie twarzy. Następnie umycie zębów, po czym ogarnięcie całej reszty. 

A było co ogarniać. Na pierwszy ogień poszła ta lwia grzywa, która samym widokiem powalała. Naprawdę czasem się zastanawiam, jakim sposobem niektóre kosmyki moich włosów, są w stanie sterczeć na sztorc. Po chwili, gdy sytuacja z włosami została opanowana, spojrzałam na swoje odbicie. Kruczoczarne włosy, sięgające za tyłek i bardzo kontrastowo, jasno szare, duże oczy. Blada cera, mały, prosty i lekko zadarty nos, średniej wielkości usta. 

Wysoka, bo prawie metr siedemdziesiąt dwa wzrostu i ładnie wyrzeźbiona sylwetka. Odetchnęłam cicho, po czym zabrałam się za dalsze ogarnianie mojej osoby. Na nogi wciągnęłam szare rurki, które na bokach nogawek były zaszyte czarną koronką i materiałowymi naszywkami w postaci róż. Przez głowę wciągnęłam czarną, luźną bluzę bez kaptura i kieszeni. Jej przód wcisnęłam i lekko poluzowałam od przodu. 

Wyjęłam spod niej swoje włosy, z którymi stwierdziłam, że nie chcę mi się nic robić. Z przedziałkiem na środku, kiedy nic innego się nie dzieję na mojej głowie, wyglądam jak autentyczny debil. Poprawiłam sobie grzywkę tak, żeby opadała z lewej strony, ale nie podobało mi się to. Zrobiłam to samo, ale z drugiej strony. Wygląda gorzej niż było wcześniej. Przerzuciłam włosy do przodu, lekko potargałam u nasady, żeby nadać objętość, a następnie się wyprostowałam, zarzucacjąc przy tym włosy spowrotem do tyłu. 

Nie...

Złapałam za krótsze pasma moich włosów, a następnie sprawdziłam, jakbym wyglądała w prostej grzywce. Potem w typowo fryzurze dla emo i jeszcze kilku innych, a przy tym robiłam najróżniejsze pozy. Po chwili westchnęłam zrezygnowana, a przy tym opuściłam swoje ręce. 

— Co ja robię ze swoim życiem? — Złapałam za tusz do rzęs, którym następnie się umalowałam. 

Nie chcę mi się dzisiaj malować ust. Złapałam za żel do brwi, którym następnie je przeczesałam i ponownie spojrzałam na swoje włosy. Jebać, będę wyglądać jak debil. Ruszyłam spowrotem do pokoju, gdzie złapałam swój plecak. Wyszłam ze swojego pokoju, a następnie spojrzałam na korytarz. Przekręciłam kluczyk w zamku, aby w kolejnej chwili przejść korytarzem. Dotknęłam powierzchni drzwi, które prowadziły do gabinetu taty. 

Już chciałam zajrzeć do środka, ale się zatrzymałam. Chyba nie jestem jeszcze na to gotowa. Ruszyłam w kierunku schodów, po czym zeszłam na parter, gdzie odrazu podeszłam do szafy na buty. Założyłam swoje buty z łańcuchami i kurtkę, po czym złapałam za klamkę do drzwi. 

— Miłego dnia w szkole, Shelby... — Usłyszałam za sobą, dlatego odrazu się odwróciłam. 

W wejściu do kuchni stała mama, która była ubrana w białą koszulę i ołówkową spódnicę. Włosy miała upięte w schludnego kucyka. Była też lekko umalowana. Spojrzałam na nią zaskoczona, a ona lekko się do mnie uśmiechnęła. 

— ... Dzięki... — Powiedziałam po chwili, a następnie przekręciłam klamkę. 

— Po południu może mnie nie być w domu. Mam rozmowę o pracę i nie wiem ile czasu mi to zajmie... — Zaskoczyła mnie jeszcze bardziej. — Przemyślałam to, co wczoraj powiedziałaś i masz rację. Chyba najwyższa pora wziąć się za siebie, a także wszystko naprawić.... — Uśmiechnęła się serdecznie. — Uciekaj, bo spóźnisz się do szkoły.. — Kiwnęłam głową, a następnie wyszłam za próg. 

— Powodzenia na rozmowie... — Odezwałam się cicho, a następnie zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku szkoły. 

Włożyłam do swoich uszu AirPodsy i puściłam swoją ulubioną ostatnio piosenkę, którą znalazłam przez całkowity przypadek. Ona naprawdę chce wszystko w końcu naprawić. Po tych wszystkich latach postanowiła coś zmienić. Idzie na rozmowę o pracę, ogarnęła się w końcu i już nie wygląda jak siedem nieszczęść. Pierwszy raz, od kiedy skończyłam dziesięć lat, widziałam ją w takim stanie. Powiedziała, że wszystko sobie przemyślała... 

To chyba znaczy, że w końcu zacznie się zachowywać jak dorosła, którą jest, a ja nareszcie będę mogła się wyluzować. Delikatnie się uśmiechnęłam, po czym podniosłam wzrok i przyśpieszyłam kroku. Po jakimś czasie byłam w szkole. Sprawdziłam na rozpisce klas, gdzie będzie pierwsza lekcja. Sala 101. Żebym ja jeszcze wiedziała, gdzie ta klasa u licha jest. Westchnęłam zrezygnowana. Gdzie jest Sherri, kiedy jej potrzebuję? 

— Może w czymś pomóc? — Usłyszałam za sobą, dlatego się obejrzałam. 

Stał za mną chłopak o ciemno brązowych włosach, które były nażelowane i równie ciemnych oczach. Miał na sobie białą bluzę kangurka, na którą założoną miał skórzaną kurtkę. Do tego miał ciemno niebieskie jeansy, lekko podchodzące pod rurki, a na nogach addidasy. 

— Eee... Chodzę do tej szkoły od wczoraj i nie wiem gdzie jest sala 101... — Powiedziałam cicho, a on się szerzej uśmiechnął. 

— Pierwsze piętro. Jak wchodzisz klatką schodową zaraz przy drzwiach, to w lewo... — Kiwnęłam głową w podziękowaniu. 

— Dzięki... — Odezwałam się równie cicho, co wcześniej, a przy tym cały czas mu się przyglądałam. 

Mam wrażenie, jakbym go skądś kojarzyła. Jego twarz wydaje się być znajoma. Może tylko mi się wydaję? 

— Nie ma sprawy... — Po chwili ruszyłam w kierunku szkoły. 

Już po chwili znalazłam klasę, w której mam pierwszą lekcję, czyli historię. Coś czuję, że zasnę na tym przedmiocie. Spowrotem włożyłam do ucha drugą słuchawkę, aby nie musieć słyszeć tego całego harmideru, który powstaje przez innych uczniów. To się w sumie nie różni od szkół w Australii. Jedyny plus jest taki, że przynajmniej nie muszę nosić tego diabelskiego mundurka, gdzie był ten cholerny krawacik i berecik. Jednego nienawidziłam zawiązywać, drugiego wogóle zakładać przy temperaturze jaka tam była.

Dzisiaj środa, a z tego co pamiętam, to klub funkcjonuje we wtorki, czwartki i piątki. Jutro spróbuję to sprawdzić. Wczoraj tak średnio była okazja, żeby powiedzieć Noahemu i Sherri o tym, że do czternastego roku życia trenowałam gimnastykę. Chwila, z tego co wczoraj mówił Noah, to możliwe że dzisiaj poznam tego Kyle'a. Ciekawe jaki on jest. Jest Sherri, która w pewnym stopniu posiada mózg faceta. Noah, który ma wrażliwość dziewczyny. Jestem ciekawa tego trzeciego. Nie, wybij sobie z głowy zachowanie kobiety z menopauzą albo mężczyzny z kryzysem wieku średniego. 

Sherri

Szłam sobie spokojnym krokiem, jednocześnie myśląc o Shelby. Może jest dosyć mroczna, jeśli się weźmie pod uwagę wygląd, ale z charakteru jest całkiem inna. Podniosłam wzrok znad telefonu, kiedy znalazłam się na terenie szkoły dzięki czemu zobaczyłam Noah'ego, który rozmawiał z naszym niczym nowonarodzonym przyjacielem. Ruszyłam biegiem w ich kierunku, a następnie wskoczyłam Kyle'owi na barana. 

— Też cię miło widzieć, Sherri... Ale zejdź, bo zjadłaś chyba duże śniadanie i jesteś o wiele cięższa niż byłaś ostatnio... — Powiedział lekko podduszony przeze mnie brunet o ciemnych oczach. 

— Osz ty wredny małpiszonie! A ja ci chciałam dać całusa w policzek na powitanie! — Zeszłam z niego, a następnie udałam wielce urażoną i założyłam ręce na piersiach. — Mam na ciebie focha! Idę poszukać Shelby, może chociaż ona będzie dla mnie miła! — Ruszyłam do szkoły, a tamta dwójka za mną. 

— Oj, już się nie gniewaj. Wiesz przecież, że mówiłem to na żarty... — Odwróciłam głowę w innym kierunku. 

— Pamiętliwa jak słoń.... — Skomentował Noah, a ja zauważyłam Shelby, która stała przy parapecie. 

— Shelby! Oni się ze mnie naśmiewają! — Podbiegłam do niej, a gdy się do niej przytuliłam, spojrzała na mnie zaskoczona. 

— Ty jesteś... — Odezwał się Kyle, który odezwał się jednocześnie z czarnowłosą. — Chłopakiem/Dziewczyną z wcześniej... — Wskazali na siebie. 

SzansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz