Rozdział 7

5.4K 363 37
                                    

Nastolatek spędził u siostry cały weekend oraz poniedziałek. Kanapa w jej mieszkaniu faktycznie była wygodna. Jednak nie mógł zostać u niej na dłużej. Nadal był dzieciakiem, który podlegał woli swoich opiekunów. Pozostało mu na razie niecierpliwe wyczekiwanie urodzin. Wtedy będzie mógł już bez żadnych wątpliwości dowiedzieć się, kim jest. A do tego czasu miał zamiar uśpić czujność rodziców. Korzyści wynikające z odzyskania ich zaufania były bardzo kuszące, chociaż wymagały sporego wysiłku. Chłopak chciał ich przeprosić i zrzucić wszystko na nadmiar stresu, którego doświadczył w ostatnich dniach. Taka wersja wydawała się być bardzo przekonująca. Następnie miał zamiar dalej grać naiwnego syna, który uwierzy w każde kłamstwo swoich kochanych rodziców.

– Dziękuję wam za wszystko. Naprawdę – powiedział, uśmiechając się do współlokatorów, gdy we wtorkowy poranek usiedli do śniadania.

– Zawsze będziesz tu mile widziany – wyznała Harriet, a Alex pokiwał głową, by potwierdzić słowa przyjaciółki.

– Zapamiętam – odparł z radością i wrócił do jedzenia. Chciał iść do domu od razu po nim, by mieć pewność, że rodzice będą jeszcze w domu. Inaczej jego plan spaliłby na panewce. Dlatego chłopak szybko skończył jajecznicę i popił ją herbatą, prawie parząc sobie przy tym język. Potem odłożył naczynia do zlewu i pożegnał się z tamtą dwójką, jeszcze raz dziękując im za gościnę. Wyszedł z mieszkania i skierował się w stronę domu. Po drodze powtórzył sobie jeszcze raz schemat działania. Na początku włożył do uszu, pożyczone od Harriet, słuchawki. Wyszukał różne smutne piosenki i włączył jedną z nich, mając nadzieję, że spowodują one u niego łzy. Chciał wyglądać jak biedne, skruszone dziecko, które bezgranicznie ufa swoim rodzicom i już nigdy nie będzie się z nimi kłócić. Chodziło o to, by zmiękczyć serce matki. Tony podejrzewał, że ona za wszystkim stoi. Parę przechodniów spoglądało na niego ze współczuciem, gdy widzieli smutek, którym on emanuje.

Gdy zauważył, że dom jest już blisko, wymusił w sobie płacz i schował słuchawki do kieszeni. Odpiął kurtkę i rozwiązał jednego buta. Rozwalił swoją fryzurę i zaczął szybciej oddychać. Tak przygotowany podszedł do drzwi. Zapukał dosyć mocno. Od razu usłyszał kroki, więc przybrał smutny wyraz twarzy. Drzwi po chwili się otworzyły. Antony stanął twarzą w twarz ze swoją mamą. Bez wahania się do niej przytulił, nie dając jej tym samym dojść do słowa. Zdusił w sobie niechęć do tej kobiety i jeszcze mocniej ją objął, wybuchając udawanym płaczem.

– Tak bardzo przepraszam – wyszlochał i spuścił głowę – źle się zachowałem – Alicia przeczesała włosy syna, widząc jego zły stan.

– Już dobrze, kochanie. Nikt nie jest na ciebie zły – powiedziała ze spokojem w głosie i przeszła z nim w głąb domu. Wolną ręką zamknęła drzwi, by potem skupić całą swoją uwagę na dziecku.

– Wybaczysz mi mamo? – jego głos został trochę zniekształcony, mimo to Alicia dokładnie zrozumiała jego słowa.

– Już dawno to zrobiłam. Kocham cię synku i cieszę się, że wszystko już zrozumiałeś – wprawiony kłamca nie pozwala sobie na błąd. Alicia prawie dopuściła nastolatka do prawdy, więc teraz musiała włożyć podwójną pracę w odbudowie jego zaufania i skłonienia go do wierzenia fałszowi. Jednak nie przewidziała jednego. Jej mały, naiwny chłopczyk zaczął dorastać.

– Antony? Wreszcie do nas wróciłeś – Robert, zaniepokojony dłuższą nieobecnością żony, pojawił się przy nich. Nie mógł uwierzyć, że chłopak nie posłuchał się swojej siostry i nie zbuntował się, tak jak ona.

– Tato – głos nastolatka nadal drżał. Podszedł on chwiejnym krokiem do mężczyzny i jego też przytulił. Znów musiał walczyć z chęcią wykrzyczenia im wszystkiego. Teraz zaczynał coraz mocniej czuć nienawiść, którą żywił jego wilk do rodziców.

– Długo cię nie było. Co z tabletkami? – kobieta położyła dłoń na czole chłopaka, gdy ten odsunął się od ojca.

– Miałem listek w kurtce, więc brałem je regularnie. Przysięgam – Tony przyłożył dłoń do serca – nie chcę, by coś mi się stało przez moją głupotę – Alicia poczuła ulgę, jednak mógł być to tylko chwilowy bunt ze strony jej syna. 

– Idź już do siebie i nie zapomnij, że jutro już musisz iść do szkoły – nastolatek pokiwał głową, zdjął buty i pognał do swojego pokoju. Z lekkim uśmiechem opadł na łóżko. Plan jak na razie się powiódł. Teraz pozostało utrzymać w tajemnicy fakt, że chłopak nie łyka już tych tabletek. Czekała go ciągła gra, zabawa w kotka i myszkę. Był na to gotowy, tak sądził.

Zagubiona omega ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz