I

436 17 2
                                    

Księżniczka Luna już kończyła wznosić Księżyc nad Equestrią, kiedy usłyszała, jak jej starsza siostra zbliża się do niej. Nie zwróciła jednak na nią uwagi. Wiedziała, że wpatruje się w jej dzieło. Gdy ciało niebieskie było już idealnie na swoim miejscu, przekręciła swoją głowę w wręcz emanujące połyskiem oblicze księżniczki Celestii. Mimo, że od jej powrotu minęło prawie dziesięć lat, to za każdym razem przed oczami miała pierwszy raz, gdy wznosiła Księżyc, pierwszy raz po całym millenium.

- Dobrze cię w końcu widzieć i mieć przy sobie. - powiedziała Celestia.

- Ciebie też, ale to zdanie zostało już wypowiedziane dekadę temu. I raz w zupełności wystarczy. - odpowiedziała z westchnięciem.

- Wszelkie zło jest już w Tartarze. Tirek, Sombra, Grogar, Chrysalis, nawet ta zdrajczyni, Cozi Glow. Nie ma się już czym martwić. Twilight Sparkle jest już duża. Za niedługo to ona obejmie władzę nad naszym domem. Za niedługo nastanie pora na zasłużoną emeryturę, haha! - zaśmiała się Pani Dnia.

- Już kiedyś wyjechałyśmy na urlop i źle się to skończyło.

- Jak na pierwszy raz wcale nie było źle. Z resztą od tamtej pory znacznie wydoroślała. Myślisz, że byłaby w stanie objąć nasze obowiązki teraz? Myślę, że z początku faktycznie byłoby ciężko, ale z czasem, kto wie? Może będzie bardziej funkcjonalna od ciebie? - widząc zszokowaną minę Luny, Celestia zaśmiała się szczerze i głośno.

- Oj, Celciu, Celciu... Tak bardzo mi ciebie wtedy brakowało. - westchnęła Luna, opierając głowę na szyi siostry.

- Mi ciebie też, chociaż powiedziałabym, że z początku nie chciałaś mnie znać. - odrzekła, kładąc swoją głowę na głowie Pani Nocy.

- To było wtedy. Teraz jest co innego. Po tysiącu lat w końcu zrozumiałam, że to ja byłam tą złą, ale... Nightmare Moon... Celestio? Ona... Jest nadal we mnie, prawda?

Na te słowa towarzyszka jedynie spuściła głowę. Skinęła i odpowiedziała kompletnie pozbawionym wcześniejszej radości tonem.

- Nie sposób zaprzeczyć. Będę szczera... Och... - widać było, że ta rozmowa nie była dla księżniczek komfortowym tematem. Była czymś, jak rozprawa w sądzie, gdyby były oskarżonymi, których wina została odkryta. Bardzo ciężko było im o tym rozmawiać. Celestia usiadła, na co Luna odpowiedziała tym samym. Były naprzeciwko siebie, wpatrując się sobie nawzajem w oczy. - Ona na zawsze zostanie z tobą, Luno. Ale nie dopuszczę do tego, żebyś się nią stała ponownie. Nie ważne jaka to będzie sytuacja. Nigdy ci na to nie pozwolę.

- Ale ona... Ja... My jesteśmy w jednym ciele! Ona jest WE MNIE! Ja... Ja jestem... Potworem...

Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, gdy została mocno zaciśnięta przez kopyta siostry. Położyła głowę na jej ramieniu, po czym jej uszu dobiegły ciepłe słowa Celestii.

- Nie byłaś, nie jesteś i nie będziesz potworem. To nie była twoja wina, tylko moja. Odgrywałaś tak samo ważną rolę, jak ja, ale to ja zbierałam chwałę. To ja powinnam cię przeprosić. Fakt... Jest w tobie i w tobie zostanie, ale to nie znaczy, że nią jesteś. Ona jest całkowicie inną klaczą, niż ty. Mimo, że masz ją w sobie, to ona jest potworem. Nie ty. Już nigdy nie przejmie nad tobą kontroli. Nigdy na to nie pozwolę i wierzę, że ty też nigdy na to nie pozwolisz.

- Nie, Celcia. Nie pozwolę. Nigdy.

- Idź spać. To jeszcze nie koniec twoich obowiązków. Kucyki potrzebują cię w swoich snach. - powiedziała Celestia z uśmiechem.

- Dobrze wrócić. Dobrych snów. - pożegnała się Luna, odchodząc w stronę swojego pokoju.

- Dobrych snów, Luno.

Dobre ZłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz