XI

119 10 3
                                    

- Chyba źle usłyszałam, Sombrę? - zapytała z niedowierzaniem Supernova.

- Sombra Verden. Syn królowej Supernovy i księcia Krotosa. - Luna odpowiedziała pewnie.

- Znaleźliście go? Nie widziałam go od... Kilku tysięcy lat!

- Niekoniecznie.

- To znaczy?

- Jest największym i najgroźniejszym przeciwnikiem, z którym Equestria kiedykolwiek toczyła walkę. Wiele razy próbował zdobyć Kryształowe Imperium, ale nigdy mu się nie udało. Pewnego dnia jednak, gdy... Był już w miejscu, z którego nie powinien już nigdy wyjść, ani nie mieć jakiegokolwiek innego wpływu na nasze życie... Pojawił się w moim śnie, a to ja kontroluję sny moich poddanych i mojej siostry. Ostrzegł mnie przed tobą, Supernovo. Mówił, że planujesz nas napaść, i że zamienisz nas wszystkich w swoich niewolników. Pokazał mi wizje, w których Powierniczki Elementów Harmonii pracują wycieńczone w kamieniołomach. W niej paliły się nasze miasta i metropolie. Władający Kryształowym Imperium zostali zamienieni w skały, a następczyni ich tronu została wywieziona do Noctemoone w celu stania się doskonałym wojownikiem, oddanym twoim rozkazom. Teraz to ja oczekuję odpowiedzi. - powiedziała podejrzliwym tonem.

- Porozmawiajmy w cztery oczy. Strażnik! - zawołała.

- Tak, pani? - zapytał kuc ziemski odziany w czarną niczym węgiel zbroję, zasłaniającą znaczną część ciała, nie tak, jak pancerze żołnierzy z Canterlotu.

- Zaprowadź strażników księżniczki Luny do pokoju dla gości. Niech odpoczną po podróży.

Porucznik Silent spojrzał na swoją panią.

- Idźcie z nim. Porozmawiam z Supernovą sama.

- Tak jest. Chłopaki! - zawołał dowódca, a chwilę później władczynie zostały same.

- Chodźmy się przejść. Opowieść upłynie szybciej, tak samo jak pytania.

- Skąd wiesz, ile będę miała pytań?

- Zaufaj mi. Wiem. Za mną.

Po tej krótkiej wymianie zdań klacze opuściły komnatę i skierowały się w swoje strony. Księżniczka Luna skręciła w lewo, za królową Supernovą.

- To z tymi wizjami... To przeszłość. Nie mamy zamiaru atakować Equestrii z kilku względów. Po pierwsze zbyt długi i zbyt niebezpieczny dystans do pokonania. Po drugie mamy za sobą tyle zwycięskich wojen, że jedno następne królestwo nie zrobi nam absolutnie żadnej różnicy. Podbiliśmy tyle bogatych krajów, że to po prostu nam by się nie opłaciło. I po trzecie i najważniejsze. Imperium Noctemoone nie traktuje już tak podbitych narodów.

- Już? - podniosła brew Luna.

Na to królowa westchnęła. Najwyraźniej nie był to dla niej komfortowy temat.

- Już. - wydyszała powietrze z płuc. - To działo się dawno. Około 20 tysięcy lat temu, gdy ja dorastałam. Wtedy robiono wszystko, żeby zdominować przeciwnika i pokazać mu swoją potęgę, a co za tym idzie zniechęcić go do podjęcia buntu i organizacji powstań. Zmianę przyniosło wybranie nowego władcy, gdy cesarz Olfir Asmund przegrał krwawą wojnę z dynastią Vanów, ówcześnie panującą nad Królestwem Gardanii. Straciliśmy wtedy ponad 20 procent terytorium, akurat tych terenów, które były najbardziej obfite w bogactwa materialne. Wiele kucyków straciło wtedy pracę i rozpoczął się kryzys gospodarczy i głodowy. Nikt nam nie pomógł z wiadomych powodów. Niezadowolenie społeczeństwa rosło i wybuchły zamieszki, podczas których na cesarza został przeprowadzony zamach, zakończony sukcesem buntowników. Przeprowadzone zostały wybory, podczas których nowym władcą został Jarl Ottogon I, który następnie dał początek nowej dynastii Ottogonów. Dzięki niemu właśnie powróciliśmy do dawnej potęgi i to jemu zapisuje się stworzenie Imperium. Zreformował armię i prawo, wobec czego nasze państwo mogło stanąć na nogi i uspokoić atmosferę. Na północ od Noctemoone rozciągały się małe państewka, nie posiadające dużych armii, ani wielu mieszkańcow. Miały za to pieniądze i surowce, które były nam tak bardzo potrzebne. Wiem, że to, co się stało później nie było dobre, ale wtedy były ciężkie czasy. A niestety prawda jest taka, że gdy w tamtych czasach nie posiadałeś dobrze wyszkolonej, liczebnej armii i nie byłeś twardy jak skała, nie miałeś szans na przeżycie. - zrobiła moment przerwy. - Większość została zdobyta po dobroci, a większość mieszkańców została skierowana do katorżniczej pracy w kamieniołomach na południu, czyli w pobliże pasma górskiego Everhoof, gdzie temperatura sięgała -30 stopni.

- Jak tak mogliście? Traktowaliście ich jak niewolników! Jak zdziczałe zwierzęta! - powiedziała w szoku. Jak można było traktować tak drugiego kucyka?

- Nie słuchasz mnie, Luno. - odrzekła spokojnie. - Wtedy były inne czasy. Ciężkie czasy, podczas których trzeba było zrobić wszystko, żeby zapewnić swojemu państwu przyszłość. Ty i twoja siostra również z całą pewnością zrobiłybyście wszystko, żeby ratować siebie i swoich poddanych.

- Nie posunęłybyśmy się do wykorzystywania kucyków do niewolniczej pracy. W dodatku w takich warunkach.

- Taka sytuacja musiała utrzymać się przez ponad 300 lat. Tak, czy inaczej, gdy sytuacja się uspokoiła i ustabilizowała, a co za tym idzie państwo stało się silniejsze, mogliśmy się już obronić przed ewentualnym najazdem wojsk Gardanii. Była wtedy naszym największym wrogiem. Pewnego dnia stało się. Królestwo Gardanii postanowiło wyprowadzić cios ostateczny, ale zostali powstrzymani 20 kilometrów od naszej stolicy, Ottogradu, nazwanego na cześć Ottogona I, o którym mówiłam wcześniej. Obroną dowodził jego prapra i jeszcze kilka pra wnuk, Grant III. Zginął podczas wyprowadzania kontrataku, na którego czele stał właśnie on. Niestety, został trafiony ulepszoną magiczną błyskawicą, która przeszyła jego serce. Nie był tylko władcą. Przez swój czyn stał się też największym bohaterem tysiąclecia. Bohaterem naszego państwa. Nasze wojska liczyły wtedy nieco ponad 3 tysiące, a Gardańczyków było ponad 10 razy więcej. Wróg posunął się wtedy do najgorszej broni. Zakazanej przez wiele traktatów, które miały na celu pozbycie się zbędnego cierpienia.

- Jakiej? Co to za broń? - zapytała Luna.

- Po to właśnie tutaj przyszłyśmy. Żeby spojrzeć w przeszłość. - otworzyła magią zdobione drzwi z wyrytymi rożnymi inicjałami i runami. - Pamiętaj, że jest wiele gorszych rzeczy, które możesz uważać za złe.

W środku panowała prawie całkowita ciemność, ale na środku połyskiwało coś błękitnego. Każdy oddech można było bez problemu usłyszeć. Każdy krok był tak głośny, jak wybuch największego wulkanu.

- Ta komnata nazywa się po naszemu ,,Ironias Komnatusas'', czyli ,,Komnata Przeszłości''. Jak się zapewne domyślasz, służy do dosłownego powrotu do przeszłości, spojrzenia tam, gdzie do tej pory byli tylko ci, którzy wtedy żyli. Wstęp do tego pomieszczenia ma tylko rodzina królewska, chyba, że władca pozwoli komuś innemu z niej skorzystać. - zamknęła drzwi. - Za mną.

Przedmiot był naprawdę daleko, a pomieszczenie nie przypominało normalnej hali. Wydawało się być tak wielkie, jak duży dom. Martwa cisza jednak nie dawała Lunie spokoju. Supernova, która do tej pory mówiła cały czas, a teraz była cicha jak biblioteka Twilight.

- Dlaczego o niczym nie mówimy? - zapytała ściszonym głosem, który jednak przy takiej akustyce brzmiał niemal jak krzyk.

- Pytania zachowaj na później. Ciszę w tym pomieszczeniu zachowujemy dla wszystkich, których oczu będziemy używać. Robimy to z szacunku dla tych, którzy oddali życie dla nas, abyśmy my mogli normalnie żyć, uczyć się, odpoczywać i żyć w spokoju. Nie mów niczego podczas trwania rytuału. Wierzymy, że wtedy dusze tych, których oglądać będziemy zstępują do tego pomieszczenia i uczestniczą razem z nami.

- Dobrze. Będę cicho. - zgodziła się.

Dojście do, jak się okazało kryształowej kuli zajęło dwóm alicornom ponad dwie minuty. Niebieski, połyskujący pięknym, olśniewającym blaskiem przedmiot leżał na małym stole, a ułożony był na specjalnym stojaku.

- Usiądź naprzeciw. - poleciła Supernova.

Luna posłusznie wykonała polecenie, a następnie władczyni Noctemoone rozpoczęła wyszeptywanie czegoś w stylu krótkiej modlitwy.

- Dusze bohaterów spod Ottogradu, wybaczcie nam tutaj obecnym księżniczce Lunie i królowej Supernov'ie to, że będziemy używać waszych wspomnień do zaspokojenia naszej ciekawości. Viva la heros. Viva la heros. Viva la heros. - następnie spuściła głowę i zamknęła oczy.

Luna uczyniła to samo, domyślając się, że nastała minuta ciszy ku pamięci wszystkich, którzy oddali życie w czasie najważniejszej bitwy tamtej wojny.

- Dotknij kuli rogiem i oczyść umysł. - poinstruowała.

Zgodnie z poleceniem Luna odrzuciła wszystkie zbędne myśli i pytania, które wypełniały jej umysł. Nagle poczuła, jak świat, rejestrowany przez jej oczy rozjaśnia się.

Dobre ZłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz