VI

196 9 8
                                    

Gdy księżniczka Luna zbliżała się do klatki Sombry, mogła zobaczyć, że jest czymś zajęty. Po chwili mogła już się dowiedzieć, co robił. Siedząc, polerował swoją broń, czyli glewię*1. Ostatnim razem miał inną broń, której nazwy Pani Nocy nie znała. W pewnym momencie, gdy ciemna alicorn była już w odległości dziesięciu metrów, przerwał swoją pracę i podniósł się, odsyłając broń do niewiadomego miejsca. Zesłanie do Tartaru nie pozbawiło go magii, ani niczego innego. Został po prostu zamknięty w odpowiednim miejscu. W odległości trzech metrów księżniczka się zatrzymała, a Sombra skupił na niej wzrok. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, natomiast Luna wyrażała totalną nieufność i wrogość.

- Już myślałem, że wybraliście to drugie. - powiedział. - Tylko dlaczego w pojedynkę?

- Nie twój interes. - warknęła. - Powiesz to, co masz powiedzieć i wrócisz do budy.

- Ale dlaczego od razu tak agresywnie? Porozmawiajmy jak cywilizowane istoty inteligentne. - zaproponował.

- A zdajesz sobie sprawę, że nie mówiłeś, że z Tartaru również mamy cię uwolnić? - tym razem to ona się uśmiechnęła.

- Powiem ci coś dopiero, gdy uwolnisz mnie z piekła, moja pani.

- Pod jednym warunkiem.

- Zamieniam się w słuch. Jestem gotowy na wszystko.

- Założysz to. - wrzuciła mu przez szpary w klatce srebrny pierścień. - Na moich oczach. - dodała.

Sombra podniósł anty-mag telekinezą i popatrzył na niego mętnym spojrzeniem. Następnie skupił podejrzliwy wzrok na swoim wrogu.

- Skąd mam pewność, że nie chcecie zrobić mi krzywdy? Uwolnicie mnie i okaże się, że chcecie zamienić mnie w skałę, tak jak Discorda dawno temu. Nie mam zamiaru wtedy patrzeć i czekać. To nie byłoby honorowe, gdybyście zamienili w skałę tego, kto nie ma możliwości się obronić. Po drugie... Spójrz na siebie. - przeleciał po gościu oczami od kopyt po czubek rogu. Ostatecznie jednak zatrzymał je na mieczu, zapiętym u boku klaczy. - Wyglądasz tak, jakbyś gotowała się na wojnę.

Luna przewróciła oczami.

- A skąd mam wiedzieć, że to TY nie planujesz żadnej sztuczki, hm? Z resztą widziałam, jak polerowałeś glewię.

- Muszę mieć jakieś zajęcie, żeby nie umrzeć z nudów.

- Zastanawiam się, czy tak nie byłoby lepiej dla każdego. - syknęła.

Sombra parsknął.

- Heh, w ogóle się nie zmieniłaś. Jak zawsze ostra i nieufna tygrysica. - mruknął i przeciągnął kopytem tak, jakby chciał ją zadrapać.

- Założysz to w końcu, czy mam ci pomóc? Na co mam ci przyrzec? - zapytała tak, jakby była dowódcą wojskowym i pytała szeregowca, czy jest jego aniołem stróżem*2.

- Przyrzeknij na siostrę, własną matkę, ojca, honor i wszystkich tych, których kochasz, że ani ty mnie nie skrzywdzisz, ani też nie pozwolisz nikomu mnie skrzywdzić. - uśmiechnął się.

- Przyrzekam na wszystkich, że cię nie skrzywdzę, ani też nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić. - odpowiedziała bez wahania. - Założysz to, czy nie umiesz, mamałygo?

Pokiwał głową i założył pierścień na róg, samemu pozbawiając się możliwości obrony i ataku.

- Twoja kolei. - przypomniał, uśmiechając się.

- Spróbuj coś wyczarować. - dodała po chwili, kopiąc w stronę ogiera losowy kamień.

Sombra bez chwili zwłoki spróbował podnieść mały przedmiot, jednak z jego rogu posypały się jedynie iskry, przyprawiając go o porażenie prądem.

Dobre ZłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz