5.

339 33 7
                                    

Pov. Eren

-Śpij ze mną - powiedział Levi

Co

- przepraszam Levi, ale nie mogę wykonać tego rozkazu- powiedziałem leko przechylając się do przodu - już jest po 12 w nocy ( chodzi o godzinę), moja kara się skończyła - spojrzałem na Levi'a, nie był zadowolony.

- dobra bachorze nie było tematu, teraz idź do swojego pokoju jutro o 7:00 trening - powiedział siadając na fotelu przy biurku.

- oczywiście, do jutra - powiedziałem po czym wyszłem z pokoju.

Minęło kilka miesięcy od rozpoczęcia treningu. Jest tu wiele osób uzdolnionych, na przykład Mikasa. Pochodzi z rodu Ackerman, więc jej krew jest silniejszą, przez co też jej umiejętności są lepsze od zwykłego człowieka. Są też Ci co nie mają wielkich umiejętności fizycznych i siłowych, ale nadrabiają inteligencją. Taką osobą jest na przykład Armin. Potrafi wymyśleć dobry plan działania. Przez co ma szansę na lepsze stanowisko niż tylko zwiadowca. Jednak wątpię czy by chciał opuścić drużynę w kurej ja jestem i Mikasa.

Niestety są też osoby które działają mi na nerwy.
Jean Kristchen ( zapomniałam jak ma na nazwisko okejj), nazywany przezemnie koniomordym. Już nie raz się sprzeczaliśmy, chociaż odpowiadanie kilkoma słowami na jego wrzaski, raczej nie można nazwać kłótnią.

Ale wracając do teraźniejszości.
Mam bardzo duże wrażenie że jutro albo za kilka dni, wydarzy się coś złego. Ale mogą równie dobrze to być zwidy.
I tu nie chodzi o dziwne zachowanie kaprala w stosunku do mnie, ale o niebezpieczeństwo nas wszystkich.
No trudno, co będzie to będzie.

Przed pójściem spać, wykąpałem się i przebrałem po czym oddałem się w krainę Morfeusza

*** sen Erena ***

Godzina 14:00

Jak co dnia z całym oddziałem jedliśmy obiad w stołówce.
Nagle zaczęły się wstrzacy,

Jeden słaby
Drugi średni
Trzeci silny
Jakby coś poruszało się niedaleko kwatery.
Wszyscy przebywający w jadlni pchali się na zewnątrz żeby zobaczyć co to jest.

- zwiadowcy! Biegnijcie ubrać stroje od trójmanewru i uzupełnijcie gaz, macie mało czasu - krzyknął dowódca Erwin - tytani atakują.

Szybko wstałem, rozejrzałem się dookoła. Wszyscy byli przerażeni.
Zaczełem bieg do pokoju. Ciężko było ponieważ inni się pchali do swoich pokoju po strój, ale też zadrżały się jednostki którymi przerażenie zawładnęło i biegły się schować. Takie osoby nie powinny zostać zwiadowcami, skoro uciekają i się chowają.

Przez nawał osób byłem ostatni w pokoju. Koniomordy zdążył wcześniej zabrać strój.
Kiedy wszyscy się przebrali zostałem tylko ja.

Nagle cały budynek się zatrząsł a gruzy poleciały. Nie pozostało mi nic innego jak wziąść mi potrzebne rzeczy, czyli strój do trójmanewru, gaz, który zawsze sobie uzupełniam po treningu żeby nie zapomnieć i miecze, po czym wybiegłem z walącego się budynku.

Wybiegajac widziałem pełno krwi i ciał niedoświadczonych zwiadowców. Byłem przerażony, ale chęć zemsty mną zawładnęła. Biegłem się schować.
Po chwili znalazłem jakąś chatkę w której mogę się przeprać, nie zostając pożartym przez Tytana.

Na szczęście nie było żadnych problemów przy przebieraniu się.
Kiedy byłem już gotowy wybiegłem z chatki.
Widok jaki zastałem był okropny.
Nawet nie chce tego opisywać .
Zobaczyłem tytana który miał zamiar zjeść mojego przyjaciela. Jednak po drodze jakiś tytan odgryzł mi nogę.
Upadłem na budynek.
Armin był już corszy bliżej jamy ustnej tytana. Ostatkiem sił uratowałem Armina rzucając go na dach budynku. Jednak samemu znikając w brzuchu tytana.
Ostatnie co mogłem zobaczyć i usłyszeć to przerażony Armin i jego wrzask.
****

Zerwałem się z łóżka. Kolejny koszmar.
Jednak ten nie przedstawiał mojej przeszłości, tylko coś zupełnie innego.
Całkiem możliwe że to jest ostrzeżenie przed tym co może się stać.
Ale równie dobrze to może być wymyśl mojego mózgu, kto wie.

Była godzina 05:00
Za dwie godziny trening.
Raczej nie da mi się usnąć, więc postanowiłem poczytać książkę.

Kiedy wybiła 06:00 rano, za żelem się szykować na trening i po uszykowaniu zeszłem na śniadanie gdzie spotkałem Armina, Mikase i innych.
Śniadanie odbyło się tak jak zawsze, czyli wydzieranie się Jeana, podjadanie dań przez Sasche.

O 07:00 zaczął się trening.
Nic bardzo wyczerpującego.
Dogryzki kapitana, dodatkowe ćwiczenia dla nie słuchających się idiotow, walki wręcz co mam wyćwiczone do perfekcji, lecz z kapralem bym miał problemy , i trójmanewr.

Wybiła godzina 12 : 50

Wszytko działo się jak podczas tego snu. Ale postanowiłem się zachowywać normalnie, bo przecież to może być przypadek.

I to był mój błąd...



-------
Dziękuję za przeczytanie

WAŻNE!!!

Wiem że znajdą się osoby które pominęły sen Erena ale jednak wolałabym żebyście go przeczytali. W następnym rozdziale nie będę pisać tego samego ponieważ nie będzie mi się chciało.

Pozdrawiam i miłego dnia ❣️🔥😘

Światło?... Ereri/Riren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz