6.

301 26 9
                                    

Pov Levi.

Siedziałem z całym oddziełem w jadalni,
Większość już jeść skończyła, ale i tak zostawali przy stola z czekając jak inni zjedzą.
Nienawidzę tu siedzieć.
Te bachory zawsze się drą jakby ktoś zabił im chomika.

Cały gwar zastąpiła cisza kiedy dało się usłyszeć potężne kroki zbliżające się w naszym kierunku.
Nagle do jadalni wpadł Erwin, wydzierając się żeby każdy jak najszybciej ubrał się w strój do trojmanewru, ponieważ tytani się zbliżają.

Nastapij dwa razy większy gwar niż wcześniej. Wszyscy pchali się do wyjścia żeby udać się do swoich pokoji po strój albo żeby uciec.

- Wszyscy kurwa spokój! - wydarłem się na cały oddział. Prędzej nas tytani pożrą niż uda im się ubrać w trojmanewr.

Nigdzie nie widziałem Erena więc najpewniej już udał się do swojego pokoju.
Kiedy już gwar ustąpił i można było w spokoju przejść, pobiegłem do pokoju się przebrać.
Po chwili już zabijałem kolejnych tytanów.
Nie wiem jakim cudem atakują skoro jesteśmy za murem i jak im się udało tu dostać ale trzeba ruszyc dupe w troki i tego gówna się pozbyć.
Po około godzinie udało mi się zobaczyć jak Eren ratuje Armina przed  trafieniem do paszczy Tytana , przy okazji sam tam wlatując.

-Eren! - wydałem się razem z Arminem, kiedy ten bachor zniknął w paszczy potwora.

Kurwa! Znowu się zaczyna.
Muszę zachować spokój jak na razie, później będę się dołować.

Uratowałem Armina przed wleceniem do paszczy Tytana równocześnie uciekając.
Był przerażony przez co nawet nie płakał.
Trząsł się cały czas.

- Ej kurwa ogarnij się bo zaraz cie coś wpierdoli - wydarłem się na dzieciaka kiedy wylądowaliśmy na jakimś dachu.
Kiedy to nie działało uderzyłem do w głowę. Chyba pomogło.
Kiedy już był w stanie się bronić zostawiłem go i poleciałem sprawdzić co z resztą wybijając wszystkich po drodze.

Mijały godziny a tytanów nie ubywało.
Połowa oddziału już skonczyła w żołądkach lub gdzieś jest rzucona na ziemii.

Pov: Eren

Światło?...

Chciałem biec w stronę światła ale nie mogłem się ruszyć. Spojrzałem na swoje ciało.
Rozumiem już dlaczego nie mogę się ruszać. Nie miałem nogi.
Zapewne ratując Armina ja straciłem.

Nagle zauważyłem pewną postać.
Była to kobieta posturą podobna do mojej mamy. Niemożliwe.

-Mamo? - powiedziałem, po czym można było zobaczyć jak postać się obraca ukazując moją mamę.

- Eren kochanie - powiedziała podchodząc do mnie i rozkładając ramiona żeby mnie objąć.

- Mamo- powiedziałem podbiegając do matki i ją przytulając. Pierwsze łzy leciały mi z oczu.

-Eren synku, posłuchaj mnie - powiedziała głaszcząc mnie po głowie - musisz żyć i uratować innych. Nikt Ci tego nie mówił ale jesteś wyjątkowy i jestem na sto procent pewna że dasz radę ocalić świat od tytanów.

- A-ale jak ja mam to zrobić? - powiedziałem lekko odsuwając się od rodzicielki.

- Zaraz ktoś inny ci to wyjaśni, tylko obiecaj że wysłuchasz go do samego końca. - powiedziała po czym zaczęła znikać. Szybko ja przytuliłem po czym znikła - Żeganj Eren. Mam nadzieję że się jeszcze kiedyś spotkamy. Kocham cie i przekaż to też Mikasie.

Cisza.
Rozpłakałem się.
Mamo czemu tak szybko mnie opuściłaś.

Nagle można było zobaczyć kolejna postać.
Już rozumiem co miała na myśli mama kiedy kazała mi go słuchać ze spokojem.

- Witaj Erenie - powiedział mój ojciec.

- Witaj ojcze - powiedziałem.

- Mamy mało czasu musisz  wybrać.
- powiedział wyjmując karty- podejdź tu i wylosyluj kartę. Ona ci pokaże czym się staniesz.

Przełknełem ślinę po czym podszedłem do ojca.
Zobaczyłem 5 kart obroconych tak żebym ich nie widział.
Chwilę się zastanawiałem po czym wybrałem.

- Dobry wybór, to potężna moc. Dzięki eksperymentą które na tobie przeprowadziłem i wyborze karty będziesz mógł zmieniać się w wilka Alfę.
Reszty musisz się sam dowiedzieć. Żegnaj synu i wybacz mi - powiedział po czym zniknął.
Nagle zrobiło mi się słabo. I całe światło które tu było zanikło.
Chwilę później obudziłem się w mojej wiosce. Ale nie jako człowiek ale jako wilk.
Mam nadzieję że inni zrozumią moje intencje i nie zaczną mnie atakować.
Po chwili namysłu i sprawdzenia czy mam władze w wielkim cielsku wilka, ruszyłem po kolei zabijając tytanów.

Byłem na tyle wielki że dosięgałem  do szyji 10 metrówców.
Dzięki mojej pomocy tytanów było mniej i co chwilę ich ubywało.
Aż w końcu sytuacja została opanowana.
Przegryzając kark ostatniemu tytanów w zasięgu mojego wzroku zauważyłem oddział wpatrójacy się we mnie z przerażeniem.
Kiedy już nie wyczuwałem żadnego Tytana opadłem z sił i światło zastąpiła ciemność.

Pov. Levi

Wpatrywałem się w wielkiego wilka z sierścią w kolorze ciemnego brązu i jaskrawych zielonych oczach z przerażeniem. Tytanów już się nie bałem ale po zobaczeniu wilka nie wiem jak się zachować. Zauważyłem że wilczór nas zupełnie olał i w najlepsze zabijał tytanów.
Dzięki jego pomocy pozbyliśmy się blebsu ale zostaje jedynie nadzieja ze wilk nas nie zaatakuje.

Po chwili wpatrywania się w bestie, ta zachwiała się po czym zniknęła w kłębku dymu, pokazując postać.
Kiedy już dym się uspokoił podszedłem do postaci która leżała na ziemii nieprzytomna. To był Eren. Nie wiem jakim cudem ale wielkim wirczórem okazał się Eren.
Co najdziwniejsze miał wilcze uszy jak i ogon.
Po chwili nakazałem żołnierza zanieść go do lochu.

"Istnieją jednak koszmary, które nie znikają w świetle dnia.,,

-----
Tak, wkoncu ruszyłam cztery litery żeby coś naskrobać.
Mam nadzieję że nikogo nie zniechęciłam tym co tu napisałam.
Kolejny rozdział już niedługo.
Do zobaczenia 🍄❣️😘

Światło?... Ereri/Riren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz