10.

294 20 7
                                    


Pov. Eren

Kiedy jadłem śniadanie wraz z przyjaciółmi, do jadalni przyszedł dowódca Erwin wraz z plikiem kartek w ręku.

- Słuchajcie jutro ma odbyć się wyprawa za mury , więc dziś przejdziecie test sprawnościowy. Po teście wybrane osoby mają stawić się w moim gabinecie. Test nie dotyczy osób takich jak Mikasa Ackerman, Eren Jeager, Jean Kristein, Annie Leonart, Rainer i Bartholt. Osoby wymieniona mają niezwłocznie pojawić się w moim gabinecie kiedy reszta będzie na teście. Widzimy się po śniadaniu. - powiedział dowódca wyczytując najważniejsze informacje które miał nam do przekazania.

Czuje niepokój co do tej wyprawy.

Po śniadaniu  wraz z wymienionymi osobami udałem się do gabinetu Erwina.
Na miejscu czekała już na nas Hange/Hanji (jak kto woli) razem z dowódca.

-Zebraliśmy się tu po to żeby omówić pewne sprawy. - powiedział Erwin wstając i podchodząc do tablicy stojącej  przy ścianie na przeciwko nas.-jak widzicie są tu namalowane trzy flanki. Was podzieliłem na grupy. W grupie 1 po lewej stronie będzie jechać Annie, Bartholt i Eren, w grupie po prawej będzie jechać Jean, Rainer, Mikasa i Hanji. Zatem w środkowej będę jechać ja wraz z  Levi'em. Są jakieś pytania?

- Dla czego zostaliśmy tak wybrani? Przecież jeżeli byśmy byli z osobami z którymi znamy się bliżej, np ja, Rainer i Bartholt lepiej by nam się współgrało.- powiedziała Annie.

- Ta misja ma dwa cele, musicie poprawić kontakty między sobą, bo nie zawsze przyjdzie wam walczyć z przyjaciółmi i drugi powód jeżeli Eren by był z Mikasą bądź Jeanem w grupie i by został ciężko ranny automatycznie Mikasa nie była by zdolna do walki przez  emocje. Fakt faktem że odczuwane emocje przez stratę bliskiego może też napędzić do intensywności walki, ale nie warto ryzykować. - wytłumaczyła Hanji. W sumie jak by o tym pomyśleć to faktycznie ma sens.

-Dobrze czy są jakieś pytania? - zadał pytanie dowódca  ale zanim zdążył ktoś zapytać, do gabinetu przyszedł Levi.

- Sprawdziłem bachory, większość jest z nich do niczego, ale znalazło się trochę tych  co mogą jechać. - powiedział obojętnie Levi podając Erwinowi plik kartek.

- Myślałem że będzie ich więcej ale i tak jest dobrze. - powiedział dowódca.

- Eren za 15 minut przyjdź do mojego gabinetu - powiedział Levi wychodząc z gabinetu dowódcy.

- Skoro nie macie pytań możecie już udać się do swoich pokoi. O 14 trening.

- rozkaz - powiedzieliśmy salutujac po czym wyszliśmy z pokoi.

- Eren! - usłyszałem głos Mikasy.

- tak? - odpowiedziałem po chwili obracając się w jej stronę.

-Eren  proszę obiecaj mi że będziesz na siebie uważał. - powiedziała błagalnym głosem.

- Nie martw się Mikasa, nie dam się tak łatwo skrzywdzić - powiedziałem pocieszająco chociaż sam w to nie do końca wierzyłem.

- jesteś moją jedyną rodziną, nie wiem co zrobię jeżeli ciebie stracę. - powiedziała ze łzami w oczach przytulając się do mnie. Objełem ją po czym lekko odepchnełem.

- Obiecaj mi to samo i nie martw się, puki są na tej ziemii tytany ja nie spocznę. - powiedziałem uśmiechając się szeroko. - a teraz wybacz ale muszę się udać do kapitana.

- co ten karzeł znowu chce - powiedziała z niezadowoloną miną.

- a bo ja wiem - powiedziałem wzruszając ramionami - no to do później - pomachałem jej na odchodne i udałem się do gabinetu Levi'a.

Kiedy stałem przed drzwiami lekko popukałem po czym wszedłem do pomieszczenia.
Przy biurku siedział już Levi. Podszedłem do niego przytulając go od tyłu. Lekko się wzdrygnął, chyba się nie spodziewał że go przytulę.

- Eren - zaczął Levi odwracając się do mnie - proszę uważaj na siebie. Nie ufaj swojej drużynie na wyprawie. Coś mi w nich nie pasuje.

- będę na siebie uważał Heichou - uśmiechnełem się lekko .- ale liczę na to że ty też się nie dasz - powiedziałem całując go w czoło.

- nie planuje jeszcze umierać- powiedział obojętnie choć lekki rumieniec wdarł mu się na blade policzki.

Nie chce zamartwiać Levi'a moimi obawami. Uznałem że najlepiej przemilczeć mój niepokój co do wyprawy. Przecież to mogą być tylko wymysły prawda?

- Armin jedzie? - zapytałem się.

- jedzie, wraz ze mną i Erwinem, może okazać się pomocny, jego inteligencja jest wyższa od innych. - odetchnełem z  ulgą, czyli będzie bezpieczny.- wraz z twoim zespołem jedzie 5 osób. Sasha, Connie, Marco, Ymir i Historia.

- okej, czyli nie będzie źle - powiedziałem po chwili namysłu.

- tyle że jak dojedziemy do połowy wyprawy oni się oddzielą od was i podjadą do środkówej i prawej flanki.
Jesteś jedną z ważniejszych osób i nie możesz zwracać na siebie większej uwagi.

Kiwnęłem głową po czym go pocałowałem. Kiedy zabrakło nam powietrza przytuliłem go.

- dobra dzieciaku idź się przygotować bo niedługo trening- powiedział głaszcząc mnie po wilczym uchu na co zamruczałem, widząc to Levi lekko się uśmiechnął. Wilk się nie odzywał dziś co mnie ciekawi.

~Nie mam powodu by się odzywać, wolę przemyśleć kilka kwestii. A jakich, to nie musisz wiedzieć ~ powiedział wilk

Wzruszyłem ramionami i żegnając się z Levi'em długim przytulasem wyszedłem z pokoju.

*Natepny dzień. Wyprawa za mury *

15 minut temu wyjechaliśmy za mury. Narazie się nic nie dzieje ale zdążyłem zauważyć dziwne zachowanie Annie i Bartholta, choć może być to spowodowane pierwszą wyprawą za mury. Po kolejnych 15 minutach Sasha, Connie, Ymir, Historia i Marco zgodnie z informacją Levi'a oddzielili się od nas jadąc do innej flanki.

Zrobiło się nie spodziewanie cicho, za cicho. Coś jest nie tak. Spojrzałem na Annie i Bartholta ale ich już nie było. Nie minęła nawet chwilą a już byłem otoczony przez tytany.

~nie mamy nic innego do wyboru więc musisz się zmienić w moją formę ~powiedział wilk.
Zgodnie z jego poleceniem ugryzłem się mocno aż do krwi w palca rozpoczynając przemianę w wilka.
Kiedy już byłem w pełni przemieniony rozpoczęłem walkę. Walka była trudna, nie łatwo było pokonać około 10 tytanów kiedy co chwila każdy się na ciebie rzuca. Po godzinie udało mi się ich pokonać. Niestety nie obeszło się bez ran, jedna była naprawdę okropna, była głęboka i znajdywała się na żebrach. Kiedy miałem udać się do środkówej flanki informując ich co się wydarzyło, usłyszałem chuk po czym poczułem okropny ból w okolicach uda. Kiedy ostatkiem sił spojrzałem przed siebie zauważyłem z daleka (spojler) ogrąmną małpę i dziwną substancje wylewającą się z rany po postrzale. Przez spadek siły przemieniłem się w człowieka i przed straceniem przytomności usłyszałem przeraźliwy krzyk, ktoś wykrzykiwał moje imię, niestety nie zdążyłem zkojarzyć kto to ponieważ straciłem przytomność.

----------
Przepraszam że dawno nie było rozdziałów ale złapał mnie Leń i czasami przez lekcje nie mam chęci nic pisać.
Mam nadzieję że się wam podoba.

Wyczekujcie kolejnego rozdziału ❣️

Światło?... Ereri/Riren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz