❝a spoiled world of spoiled people, property, expensive cars, guns, drugs and wet sex, so... welcome to Mirinae Pa, petit❞
Jeongguk jest poszukiwanym na całym świecie gangsterem, którego życie mimo ogromnej fortuny, nie jest usłane różami i pozostaw...
— Okej. W porządku. Już dojeżdżamy, zaraz będziemy na miejscu. Do zobaczenia, panie Kim — pożegnał się, odsuwając komórkę od ucha po to, by kciukiem wcisnąć czerwoną słuchawkę, która zakończyła połączenie.
Jeongguk westchnął ociężale, postanawiając zamilknąć. Na buzi pojawił się grymas niezadowolenia połączony z głębokim zamyśleniem, które siedzący obok niego czarnowłosy w eleganckim garniturze postanowił skomentować.
— Coś się stało, Ggukie? — oderwał plecy od samochodowego fotela, patrząc na niego ze zmartwieniem w oczach.
Starszy spojrzał na niego, odrywając wzrok od szyby, zmuszając się tym samym na pokazanie mu uśmiechu, który miał za zadanie go uspokoić, co w praktyce miało zupełnie inny skutek, a na myśli drugiego wkroczyły same czarne scenariusze.
— Mój ojciec jeszcze nie stawił się w Petronas Towers — wzruszył ramionami, chcąc symulować swój obojętny stan.
— Ma jeszcze — przerwał, patrząc na srebrny zegarek na lewym nadgarstku — około dwudziestu minut na dotarcie na czas. Da radę, nie martw się.
Zapewnił, posyłając mu pokrzepiający uśmiech. Jego dłoń ułożyła się na tej jego, spoczywającej na jego kolanie, delikatnie gładząc jej szorstką powierzchnię, jakby chcąc zapewnić mu dodatkowe wyciszenie się. Nie chciał, by ktoś taki zamartwiał się niezaangażowaniem w pracę takiego buca, jakim był Jeon. Tae nie mógł na to pozwolić. Nie, kiedy w jego pamięci pojawiły się wspomnienia z jego porwania i przedstawienia mu całej sytuacji przez Mike'a. Nie mógł zachować się inaczej po czymś takim, dlatego po prostu ścisnął jego dłoń w celu dodania potrzebnej mu otuchy.
Gguk zaś nie podzielił tego, a jego humor nie uległ zmianie choćby o jeden mały procent. Znał jego ojca na tyle dobrze, że ostatnie, na co by stawiał, to to, iż mógłby się on spóźnić na coś tak istotnego dla całego pieprzonego Mirinae Pa. Miał świadomość tego, że stawiłby się najwcześniej ze wszystkich, nawet jeśli miałby w ciele pięćdziesiąt kul po postrzałach, a szkarłatna krew płynęłyby z niego niczym z wodospadu.
— Kim mówił, że wyszedł po dwudziestej trzeciej na papierosa. Od tamtej pory nie wrócił do swojego apartamentu — mówił, na zmianę zsuwając i wsuwając na palce swoje pierścienie — Nasi ludzie już go szukają. Nigdy nie znikał na tak długo. Jeśli nie zjawi się dziś na spotkaniu, to mam poprowadzić je ja. Nie możemy przepuścić takiej okazji. Na pewno nie byłby zadowolony z takiego olania spraw.