30 ♣ krew z mojego serca twoją jest ochroną

2.3K 247 130
                                    

• ೋஜ•✧๑ ♣ ๑✧•ஜೋ •

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

✧๑ ♣ ๑✧

18:34; 21.03.2018; Seoul, Korea Południowa; Yeongdeungpo-gu; Yeoeuido-dong

       Jeongguk był zmęczony. Był wykończony myślą, że jego chłopiec wyszedł bez niego w tak odległe miejsce od domu, nie będąc pod jego opieką. Starał się ufać Kangowi, jednak nie jego winą było to, że w głowie układały mu się już same czarne scenariusze, łącznie z nakazaniem strzelenia do rozmówcy czarnowłosego, jeśli tylko coś będzie się dziać, a on zrobi coś głupiego. Tak, wiedział, że Tae jest już dorosły i na pewno sobie poradzi, jednak myśl, że do tej pory znajdował się tylko obok niego, a teraz znajdował się aż tak daleko, go przytłaczała. Jeon najchętniej schowałby go w swoich czterech ścianach do końca jego życia, mając dzięki temu więcej pewności, że nic mu nie grozi.

Szatyn wyszedł na spotkanie z Kimem do kawiarni około dwóch godziny temu i od tamtej pory dostał tylko jeden znak od ochroniarza, iż dojechali bezpiecznie na miejsce, a chłopak znajduje się już w budynku. Jeon nie pisnął Taehyungowi ani słowa, usprawiedliwiając to tym, że on sam nie jest w stanie mu tego opowiedzieć. Wiedział, że Kim zrobi to za niego stanowczo lepiej i ten więcej dowie się z jego słów, niżeli z niego. Z jego ust uciekłby jedynie niezrozumiały bełkot, z którego młodszy nie wywnioskowałby zupełnie nic.

Gguk rzucił zdenerwowany telefonem na blat stołu, będąc przekonany, że przez to jego szybka nadaje się do wymiany. Nie przejął się tym, przeklinając siarczyście pod nosem na brak jakiejkolwiek odpowiedzi od Kanga. Poprawił rozburzone włosy, wpatrując się w miejsce, na którym znajdowały się resztki białego proszku, które starł koszulką. Obok tego leżał przezroczysty woreczek wypełniony identyczną substancją, a z drugiej strony banknot o wartości dziesięciu tysięcy wonów.

Zdecydował się, na wciągniecie tego gówna pierwszy raz od naprawdę długiego czasu.

Wszystko na przestrzeni ostatnich dni go dobijało. Rozbijające się na kawałki Mirinae Pa, sprawa z jego matką, nienawiść do ojca, ciąża ukochanego, odejście Kima i jego spotkanie wraz z Tae. Nie miał siły już na nic, a świadomość posiadania w szafce nocnej tak polepszającego samopoczucie narkotyku, była zbyt przytłaczająca. Nagle po jego zażyciu, wszystko stało się lepsze.

Z intensywnych myśli wyrwał go odgłos otwierających się do mieszkania drzwi oraz ciche kroki zmierzające ku środkowi. Wzrok Gguka prędko skierował się w tamtą stronę, patrząc na wchodzącego do domu wyraźnie styranego studenta, który jedynie, co zrobił, to oparł się o drzwi, rzucając niedbale swoją torebką w bliżej nieokreślonym kierunku.

Starszy od razu wstał z zasiadanego miejsca, przy okazji chowając cały ten syf do swojej kieszeni. Nie chciał, by Taehyung to zobaczył i uznał go za pieprzonego ćpuna. To ostatnie, czego w tamtej chwili mu brakowało. Wyminął zmierzającą w kierunku Tae Hyeon, idąc pospiesznie w stronę kochanka. Zwolnił, widząc na sobie jego pusty wzrok, niewyrażający żadnej emocji, której ten mógłby się doszukać na jego twarzy. Dopiero po dłuższej chwili zobaczył, jak ten wykrzywia wargi w smutnym uśmiechu, odpychając się jednocześnie od zajmowanego miejsca. Zawiesił wierzchnią odzież na wolnym wieszaku, drepcząc w kierunku ukochanego. Wtulił się bez słowa w jego tors, wdychając jego zapach.

dark paradise ❦ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz