Louis obudził się w niedzielę z potężnym kacem. Nie był w swoim własnym łóżku, obejmowały go dwa silne ramiona, a do jego pleców przyciśnięte było ciepłe ciało, które go ogrzewało. Tatuaże na ramionach, zapach i ucisk w brzuchu powiedziały mu, że to Harry. Jak skończył w jego łóżku? Czy znowu uprawiali seks? Boże, nie przypominał sobie nic po drugiej piosence i piwach, które później wypił.
Harry poruszył się za nim, a Louis wstrzymał oddech. Harry przyciągnął go bliżej do siebie i zanurzył twarz we włosach Louisa. "Dzień dobry, Lou." wymamrotał zachrypniętym głosem Harry.
"Dzień dobry, Haz. Ehm, jak tu skończyłem? Ehm, czy uprawialiśmy seks?" zapytał niepewnie Louis.
Pierś Harry'ego zadrżała od cichego śmiechu. "Nie, tylko się przytulaliśmy. Zapytałeś, czy możesz spać w moim łóżku. Myślę, że obaj byliśmy trochę zbyt pijani, by uprawiać seks."
Zapytał Harry'ego, czy może spać z nim w jednym łóżku? To było żenujące. Boże, naprawdę musiał przestać tyle pić.
"Oh, w porządku. Przepraszam!"
"Nie masz za co przepraszać. Mmm, pachniesz bardziej uroczo niż zazwyczaj." wymamrotał Harry i zanurzył nos w szyi Louisa, by go powąchać.
Louis zaczął panikować. To było zbyt przytłaczające.
"Śmierdzę potem i piwem. Przemawia przez ciebije nadchodząca ruja. Pójdę teraz pod prysznic."
"Niee. Nie idź." jęknął Harry.
Louis naprawdę musiał się stąd wydostać, zanim powie lub zrobi coś, co podpowie Harry'emu, co mógł lub nie mógł do niego czuć. Zerwał się z łóżka. Harry dąsał się na niego i wyglądał całkiem uroczo, a Louis nie mógł się powstrzymać od uśmiechu.
"Nie rób tej szczenięcej miny!"
"Dlaczego? Pomaga?" uśmiechnął się szeroko Harry.
"Nie!" odpowiedział Louis i przewrócił oczami.
Poszedł do łazienki i zakluczył drzwi, zanim wyciągnął dwie tabletki przeciwbólowe i połknął je, popijając wodą z kranu. Puścił wodę w prysznicu i wskoczył do środka. Dziesięć minut później umył zęby i odkluczył drzwi.
Harry wszedł do środka w swoich bokserkach i także zaczął myć zęby. Louis zdecydowanie przyglądał mu się w lustrze i Harry mrugnął do niego. Louis wypłukał usta i bez słowa poszedł do swojej własnej sypialni, by się ubrać. Usłyszał odgłosy prysznica i bardzo się starał nie myśleć o seksie, który uprawiali pod tym samym prysznicem, ale kompletnie poległ.
Zignorował swoją erekcję i naciągnął jakieś dresy. Spotkał go jednak niespodziewany widok, gdy tylko wszedł do kuchni. Liam, Zayn i Niall siedzieli przy kuchennym stole, a oczy Louisa rozszerzyły się z szokiem. Niall miał napuchnięte oko, warga Zayna była rozcięta, a Liam miał siniaka na policzku.
"Cholera, chłopaki, co się stało?"
"Mówiłem wam, że wczoraj był zalany w trupa." uśmiechnął się Niall.
"Czekaj, co? Ja to zrobiłem?" Louis wstrzymał oddech z przerażeniem.
"Jakbyś był w stanie to zrobić." zaśmiał się Zayn.
Harry wszedł do kuchni i Louis się odwrócił. Jego wzrok zatrzymał się na prawej ręce Harry'ego i zdał sobie sprawę, że miał napuchnięte kostki. Dlaczego wcześniej tego nie zauważył?
"Lepiej przypomnij swojemu chłopakowi wczorajsze wydarzenia. On nie pamięta." powiedział do Harry'ego Liam.
Harry zmarszczył brwi, a Louis podszedł do niego i złapał jego posiniaczoną dłoń w swoją, by na nią spojrzeć. Dotknął kciukiem jego kostek, a Harry się wzdrygnął.
"Powiedz mi, co się stało, Haz." zapytał miękko Louis.
Harry westchnął. "Dupkowaty Alpha złapał cię za tyłek i uderzyłem go w szczękę."
Louis spojrzał mu w oczy. "Dlaczego to zrobiłeś? I co? Pobił was wszystkich?" Louis rozejrzał się, by spojrzeć na chłopaków.
"Nikt nie dotyka cię bez twojego pozwolenia." warknął Harry.
"Dupkowaty Alpha miał kilku dupkowatych przyjaciół. Nie mogliśmy stać z boku i tylko się przyglądać." wyjaśnił Zayn.
Louis nie mógł w to uwierzyć. Jego dolna warga zaczęła drżeć. "Więc wszyscy mnie broniliście?"
"Oczywiście. Jesteś naszym przyjacielem." stwierdził Niall, jakby to było oczywiste.
Louis wybuchnął płaczem. Harry natychmiast wziął go w ramiona, by go pocieszyć. Louis mocno go objął.
Chłopacy wpatrywali się w niego. "Słuchajcie, on chyba płacze." wyszeptał Niall.
Wtedy Louis zachichotał. Wypuścił Harry'ego z objęć i wytarł łzy. Znów spojrzał na chłopaków. Wpatrywali się w niego ze zmartwieniem w oczach.
"Nie mogę uwierzyć, że to dla mnie zrobiliście. Kocham was, naprawdę! Tak się cieszę, że się tu wprowadziłem. Jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi, no, może poza Stanem."
"Kto to jest, kurwa, Stan?" warknął Harry.
Louis przewrócił oczami. "Mój najlepszy kolega w Doncaster. Nie martw się, Hazza. Jest stuorecentowym hetero Betą." mrugnął, a Harry się zrelaksował.
"Przepraszam. Jestem zaborczym Alphą. Obwiniam moją nadchodzącą ruję." Harry posłał mu zakłopotany uśmiech.
Louis rzucił się do działania. Poprowadził Harry'ego w stronę stołu i usadził go na krześle. "Robię wam wszystkim śniadanie. Oh, tylko najpierw przyniosę apteczkę. Macie kilka skaleczeń i siniaków, które potrzebują trochę uwagi."
Obiegł stół dokoła, przytulając chłopaków i wszyscy się zaśmiali, cóż, z wyjątkiem Harry'ego, który zmarszczył brwi, przynajmniej dopóki Louis nie objął go i nie pocałował go w policzek. Louis pobiegł po apteczkę i zaopiekował się nimi. Potem przygotował jajecznicę i tosty, jedne z niewielu rzeczy, które potrafił przygotować. Chłopacy mu na to pozwolili, wiedząc, że chce im okazać swoją wdzięczność. Zjedli razem, śmiejąc się i kłócąc się przyjacielsko, a Louis świecił jaśniej niż słońce.
Dzień zleciał szybko i już niedługo nadszedł czas, by Harry i Louis udali się znów do pokoju w garażu. Brzuch Louisa był przepełniony motylkami. Był tak podekscytowany, że doświadczy Alphy w rui, cóż, Harry'ego, jeśli miał być dokładny. Był jedynym Alphą, z którym chciał spędzić ruję. Nie chciał przyznać, dlaczego. To było zbyt przerażające i mylące. Po prostu będzie się tym cieszył.
CZYTASZ
Soulmates (Tłumaczenie PL)
FanficPrzetrwanie liceum jako męska Omega nie było łatwe, a Alphy to dupki! Gdy Louis dostał pracę w Londynie jako recepcjonista w wytwórni muzycznej, zawahał się, nim zdecydował się wprowadzić do domu Alphy Liama, ale nie miał żadnych innych opcji. Liam...