"Dzień dobry, Lou."
Louis otworzył oczy i napotkał piękne, zielone Harry'ego. Minęło pięć dni i ruja Harry'ego się zakończyła. Pięć dni cudownego seksu i uroczego Harry'ego, który dbał o niego na każdy możliwy sposób. Teraz, gdy to wszystko się skończyło, poczuł się samotny. Harry nie będzie pamiętał tych wszystkich cudownych chwil, które razem przeżyli. Louis był taki zdezorientowany. Dlaczego Harry zachowywał się w ten sposób podczas rui?
"Hej. Wszystko w porządku, Lou?" - zapytał Harry ze zmartwioną zmarszczką między brwiami.
Tak jakby martwił się, że nie był dobrym Alphą podczas rui. Gardło Louisa zaczęło się zaciskać. Cholera! Zaraz się rozpłacze, musiał stąd uciec. Wyskoczył z łóżka i pospiesznie zaczął się ubierać. Harry usiadł.
"Louis! Co się dzieje?"
Louis starał się do niego uśmiechnąć, ale wiedział, że nie wygląda przekonująco. "Nic. Po prostu potrzebuję prysznica. Było świetnie. Nic mi nie jest. Widzimy się później!"
Wypadł z pokoju i zignorował Harry'ego wykrzykującego jego imię. Czuł łzy palące jego oczy. Nie mógł już się dłużej okłamywać. Obiecał sobie, że tego nie zrobi, ale mu się nie udało. Zakochał się w Harrym.
Wbiegł do domu. Chłopaków na szczęście nie było w środku i poczuł ulgę. Nie chciał, żeby widzieli go w takim stanie, był w całkowitej rozsypce. Musiał oczyścić głowę. Musiał zobaczyć się ze swoją mamą.
Pobiegł do swojej sypialni, znalazł torbę i zaczął upychać w niej ubrania. Musiał się pospieszyć, jeśli nie chciał trafić na Harry'ego. Nie chciał widzieć tej litości w jego oczach, gdy powie mu, że się w nim zakochał. Nie teraz. Musiał to przemyśleć.
Zabrał kluczyki do samochodu i skierował się w stronę drzwi frontowych. Harry otworzył je w momencie, gdy Louis sięgał do klamki. "Wow, czekaj, gdzie się wybierasz?" Harry wpatrywał się w niego z niedowierzaniem.
"Wracam do domu, do Doncaster, na parę dni." wymamrotał Louis.
"Dlaczego?" zapytał Harry.
Louis posłał mu krótkie spojrzenie. Harry wyglądał na zranionego i zdezorientowanego.
"Muszę się zobaczyć z moją mamą, to wszystko."
"Co zrobiłem? Dlaczego uciekasz? Proszę, Lou! Porozmawiaj ze mną! Powiedz mi, co złego zrobiłem!" błagał Harry.
Louis spojrzał na niego krótko. Harry wyglądał na zdewastowanego. "Nic złego nie zrobiłeś, Harry. Byłeś naprawdę słodki. Nie martw się. Byłeś dobrym Alphą. Nie skrzywdziłeś mnie. Dobrze się mną zaopiekowałeś."
Harry zdawał się rozpoznawać te słowa. Zmarszczył brwi, jakby namyślał się głęboko, próbując sobie coś przypomnieć. "Ja... Dlaczego... Nie odchodź!" błagał znów Harry i złapał Louisa za ramię.
"Proszę, puść mnie. Nie mogę teraz tego zrobić. Muszę iść." wyszeptał Louis, a w jego oczach znów wezbrały łzy.
Harry puścił jego ramię, a Louis wyszedł. Wsiadł do samochodu i odjechał w pośpiechu. Dziesięć minut później musiał zjechać, płakał tak bardzo, że nie widział, gdzie jedzie.
Kontynuował jazdę, gdy trochę się uspokoił. Wciąż łkał lekko, gdy wjeżdżał na podjazd swojego rodzinnego domu. Jego mama wyszła na ganek, otworzył więc drzwi, podbiegł do niej i rzucił się w jej objęcia.
"Boobear! Co się dzieje?" zapytała zmartwionym głosem.
"Jest okropnie, mamo. Zakochałem się." udało się wydusić Louisowi między szlochami.
"To cudownie, Boo. Dlaczego płaczesz? Wejdź do środka. Opowiedz mi wszystko od początku."
Jay zaprowadziła go do środka i usiedli przy kuchennym stole, a Louis opowiedział jej o Harrym wszystko. Jak zapach Harry'ego uderzył w niego z daleka, gdy spotkali się po raz pierwszy i o tym, że Harry też go wyczuł. Jak Harry pachniał lepiej, niż ktokolwiek, kogo znał. Jak Harry był przy nim, odkąd tylko się poznali. Jak Harry'emu udało się uspokoić jego zestresowanego, wewnętrznego Omegę, po prostu go przytulając. Jak Harry dbał o niego w jego gorączce. Jak Harry bronił go w barze. Jak Harry zachowywał się w rui, jaki był słodki, jak dbał o niego i jak martwił się, że go skrzywdzi. Jak w końcu zdał sobie sprawę, że jest zakochany w Alphie i uciekł stamtąd, przerażony wizją odtrącenia i bólu.
Jay cierpliwie słuchała swojego syna, gdy opowiadał o tym Harrym. Jej uśmiech rósł z każdym słowem, które Louis wypowiadał o Alphie.
"Oh, kochanie. Tak bardzo się cieszę! Odnalazłeś swoją bratnią duszę!"
Louis otworzył usta ze zdziwienia. "Huh? Dlaczego tak mówisz?"
Jay uśmiechnęła się do swojego nieświadomego syna. "Z wielu powodów. Jak o nim mówisz, jak jego zapach na ciebie działa, jak się przy tobie zachowuje, jak martwił się o ciebie podczas jego rui. Myślę, że Harry już się zorientował, że jesteście bratnimi duszami, czeka tylko, aż załapiesz." Jay mrugnęła do niego.
Louis zagryzł dolną wargę. "Myślisz, że mnie lubi?"
"Jestem prawie pewna, że jest w tobie głęboko zakochany, skarbie. Dlaczego sam go nie zapytasz? Tylko on może dać ci odpowiedź. Ten biedny chłopak musi być zdewastowany, jeśli uciekłeś od niego zaraz po jego rui bez żadnego wytłumaczenia."
Różne uczucia przepłynęły nagle przez jego ciało. Niedowierzanie, szczęście, nadzieja, miłość, zwątpienie, poczucie winy. Czy jego mama mogła mieć rację? Jeśli tak było, rzeczywiście uciekł od Harry'ego bez żadnego wytłumaczenia.
"Wiem, jak ciężko było ci w liceum i że Nick bardzo cię skrzywdził. Wiem, że przez to nie ufasz wielu ludziom, ale, skarbie, na świecie są też dobrzy ludzie. Z tego, co słyszałam o Harrym, wydaje się, że jest jednym na milion. Wygrałeś loterię, Boo, walcz o niego."
CZYTASZ
Soulmates (Tłumaczenie PL)
FanficPrzetrwanie liceum jako męska Omega nie było łatwe, a Alphy to dupki! Gdy Louis dostał pracę w Londynie jako recepcjonista w wytwórni muzycznej, zawahał się, nim zdecydował się wprowadzić do domu Alphy Liama, ale nie miał żadnych innych opcji. Liam...