Wpatrywałam się w jasność, zastanawiając się, co tak naprawdę się stało. Byłam po części komuś wdzięczna, że właśnie tak to się potoczyło. By mieć taką okazję, mimo że do tego czasu musiałam dużo wycierpieć. Cierpienie w życiu człowieka jest nieuniknione, ale nie powinno ono dotykać tych młodszych, ponieważ przeradza się to w bestialstwo ze strony tego złamanego świata. Powtarzamy sobie, że znosimy katusze, przez wyrządzone wcześniej innym krzywdy, ale ja nigdy nie potrafiłam sobie wytłumaczyć tego na własnym przykładzie. Zawsze zastanawiałam się, co takiego ja zrobiłam wcześniej komuś, aby popaść w taką czarną otchłań, gdzie byłam przez tyle miesięcy wykorzystywana i zastraszana. Cierpiałam w ciszy, a sam diabeł trzymał dłoń na mych ustach, abym nie wydobyła z siebie najcichszego krzyku rozpaczy. W którym momencie popełniłam błąd i wyrządziłam komuś krzywdę, aby wróciła do mnie taka karma.
Z zaciśniętymi ustami, leżałam na łóżku w swojej sali i wpatrywałam się, w biały sufit wypalając w nim dziury swoim natarczywym spojrzeniem. Kiedy rozmyślałam, a zdarzało się to dość często, gdy przebywałam w szpitalu, powoli na nowo układałam wszystko w swojej głowie. Nie spieszyłam się, ponieważ wiedziałam, że mam czas i odpowiednie osoby obok siebie, które mi w tym pomagały.
Był poniedziałek, czyli za mniej więcej pół godziny miałam rozpoczynać spotkanie z Alice. Od razu, gdy o niej pomyślałam, poczułam ciepło w okolicy klatki piersiowej. Ta kobieta przez ten czas stała się dla mnie drugą matką, która pomagała mi, jak tylko mogła. Kobieta o granatowych oczach, jasnej cerze i pawie czarnych włosach od pewnego okresu stała się bliska memu sercu. Wiedziałam, że mogę jej powiedzieć dosłownie wszystko i zaufać w każdej sprawie. Co spotkanie budowała moje zaufanie, aż w końcu je zdobyła. Nie była to łatwa praca ani dla mnie, ani dla niej, ponieważ od samego początku nie byłam zbyt wylewna. W pierwszym tygodniu po dostaniu się na oddział wypowiedziałam może trzy zdania, byłam zamknięta na ludzi i tak bardzo się ich bałam. Przerażały mnie dłonie innych i cały czas przed oczami miałam ten obraz.
W akompaniamencie moich strzelających kości i stawów wstałam powoli z łóżka i rozciągnęłam kręgosłup, który bolał mnie od ciągłego leżenie przez dobre piętnaście godzin.
Po tym, jak usłyszałam od Jace 'a, że wychodzi, z oddziału mentalnie poczułam, jakbym dostała z otwartej ręki w twarz. Nic nie mówiąc po jego wypowiedzi, potaknęłam głową i szybko wyszłam, z jego sali nawet się z nim nie żegnając. Nie umiałam, opisać tego co działo się we mnie, kiedy to oznajmił . Od razu udałam się do mnie i położyłam się na łóżku. Przez większość nocy wgapiałam się w sufit i w głowie znowu miałam pustkę. Wiedziałam, że prędzej czy później nasze drogi by się rozeszły. Nie znaliśmy się, ale on mimo tego postanowił mi bezinteresownie pomóc. Zajął się mną po moim drugim załamaniu, chciał abym, otwarła się na terapii grupowej, on sam dostał ataku, gdy usłyszał, że o mały włos nie umarłam, kiedy moja głowa spotkała się z posadzką w restauracji, a później mimo męczenia siedział przy mnie całą noc, aby mieć pewność, że się obudzę.
Byliśmy dla siebie obcymi ludźmi.
Mogłam szczerze powiedzieć, że miałam okazję spotkać wartościowego człowieka. Albo psychopatę.
Pokręciłam głową, karcąc samą siebie za pomyślenie o jakimś chłopaku. Udałam się do łazienki, aby ogarnąć swoje włosy, które przypominały gniazdo, odwróciłam głowę ku świetle, które przedostawało się przez szybę i zobaczyłam białą karteczkę, która leżała na małym stoliku, który był pomiędzy moim łóżkiem a fotelem w rogu pomieszczenia. Uniosłam do góry brwi i byłam lekko zdezorientowana, ponieważ Alice powiedziałaby mi prosto w twarz, że nie mamy spotkania, a nie dawała liściki. Podeszłam i wzięłam kartkę do ręki i lekko ją uchyliłam, ponieważ była zagięta.
CZYTASZ
Dark View
Short StoryJak to jest bać się dotyku drugiej osoby ? Jak to jest przeżywać prawie każdego dnia ten sam koszmar ? Jaką trzeba być silną osobą, aby udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, kiedy tak naprawdę rozpadasz się na pół, a każdy oddech na tw...