2. Czyli teraz pora na mnie

1.5K 110 38
                                    

-Błagam Cię przestań!

-No już, chyba się mnie nie boisz...

-Odsuń się

-Jesteś taka śliczna, chyba nie chcesz żeby Will się dowiedział, co zrobiłaś.

-Przestań!

-Bo co ? Komu powiesz, Willowi, żeby go stracić ?- przybliżył się do mnie, a wraz z nim jego ręce, które dotykały najbardziej intymne części mojego ciała i w takich momentach chciałam coraz bardziej tego żeby raz na zawsze to się skończyło. Nie mogłam nic z tym zrobić. Byłam marionetką w jego rękach, a on pozwalał sobie na coraz to więcej i więcej.

Czułam pot na mojej skórze, i kogoś kto mnie wołał po imieniu.

-Aurora! – słyszałam głos jednej z pielęgniarek, która lekko potrząsała moimi ramionami- Aurora!- powtarzała cały czas.

Lekko otworzyłam prawe oko i nie wiedziałam co się działo w tamtym momencie.

-Tak ?- zapytałam prawie nie słyszalnym głosem.

Już w porządku?- zapytała kobieta stojąca nade mną, która skupionym wzrokiem wpatrywała się w moją twarz.

-Co się stało ?- spytałam zdziwiona.

-Znowu miałaś koszmar i krzyczałaś tak głośno, że było cię słychać aż do naszego pokoju. Szybko przybiegłam, bo nie wiedziałam co się dzieje.- powiedziała pielęgniarka zaniepokojonym głosem.

-Tak, chyba już dobrze...- odpowiedziałam na wcześniej zadane przez nią pytanie.

-Przyniosę Ci leki na uspokojenie, chcesz może coś do picia lub jedzenia ?- zapytała kiedy szła w kierunku drzwi wyjściowych.

-Za chwilę chyba będzie śniadanie przecież...

-Skarbie jest druga trzydzieści, śniadanie będzie za pięć godzin, do tego czasu na pewno zgłodniejesz. Przynieść Ci coś ?

-Może być cokolwiek, jadłam jeszcze jak były odwiedziny.

Fakt, jadłam jeszcze gdy Carla u mnie była czyli około szesnastej lub siedemnastej, a później od razu położyłam się spać.

Od tamtejszego dnia wszystko się zaczynało terapia grupowa, na której musiałam poznać ludzi, a tak bardzo tego nie chciałam, wspólne posiłki, no i nieszczęsne terapie rodzinne. Tego się najbardziej obawiałam, ponieważ jak powiedzieć rodzicom, że chciałaś się zabić, bo nie chciałaś dalej żyć ? Najlepsze w najgorszym jest to, że terapie odbywały się co tydzień, a nie co dwa dni, bo tego bym nie zniosła.

-Jestem.- z letargu otrząsnął mnie głos pielęgniarki, która stała w drzwiach, trzymała tackę z jedzeniem i lekami na uspokojenie. Podeszła do mojego stolika nocnego i powoli odłożyła tackę, na której leżała bułka z szynką, sałatą, pomidorem i czerwoną papryką, którą ubóstwiałam. Koło mojego posiłku leżał mały przeźroczysty plastikowy kubeczek z lekami. Kanapka naprawdę wyglądała apetycznie.

-Dziękuję.- wyszeptałam cicho.

Od razu wzięłam kęs przygotowanego dla mnie jedzenia, które w tamtym momencie smakowało jak danie wyjęte spod ręki najlepszego szefa kuchni.

-Mmm...- zamruczałam cicho

-Smakuje?- zapytała, na co tylko pokiwałam głową. Byłam tak cholernie głodna.

Kobieta poczekała, aż zjadłam wszystko, po czym połknęłam tabletki i wyszła z pomieszczenia. Postanowiłam posłuchać muzyki przez najbliższy czas aby nieco się zrelaksować przy brzmieniu melodii klasycznej.

Dark ViewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz