Nigdy nie zapomnę moich szesnastych urodzin. Ten szczególny dzień, był zdecydowanie jednym z najlepszych, które do tej pory przeżyłam. Nie oczekiwałam żadnych niespodzianek, choć wiadomo, że świetnie jest je dostawać, mi zależało jedynie na obecności moich dwóch najlepszych przyjaciół.
Pamiętam, że gdy spokojnie przesiadywałam w krainie Morfeusza, jakiś odgłos zza światów wyszarpał mnie z niego, niczym Reksio szynkę na promocji i sprowadził do świata żywych. Gwałtownie usiadłam na łóżku i zobaczyłam dwie uśmiechające się twarzyczki, które trzymały w ręku wielką kopertę. Następnie wskoczyli do mojego łóżka i wręczyli mi ją. Elektryczny zegar wskazywał cztery zera, co wskazywało na to, że właśnie przekroczyłam kolejną, magiczną barierę wieku.
Treść listu mocno mnie wzruszyła i rozbawiła jednocześnie. Mocno objęłam moich towarzyszy, przy czym ujrzałam wypadający ze środka papierek. Okazał się on biletem do ogromnego parku rozrywki, oddalonego kilka godzin od naszej miejscowości. Żeby zdążyć od razu na otwarcie, jak najszybciej musieliśmy pojechać. Zdołałam zgarnąć do torby najważniejsze rzeczy i wyszłam z pokoju, wiedząc, że wiele rzeczy nie wzięłam. Na dole zastałam mamę, która wręczyła mi prezent. Był to nowy plecak wyposażony w wiele moich ubrań. Z pewnością Molly wiedziała o wyjeździe i sama mnie spakowała, z myślą, że ja z wrażenia większości zapomnę. Kobieta pocałowała mnie w czółko i krótko życzyła świetnego dnia. Wsiedliśmy do samochodu i zajadaliśmy waniliowe wafelki, które osłodziły nam długą drogę, którą co prawda, głównie przespaliśmy.
Kilka godzin później, gdy słońce już zdążyło zamienić się z księżycem, obudziliśmy się podczas postoju na przydrożnym orlenie. Ludzie śmiesznie reagowali na moją piżamę z żyrafą i wymieniali między sobą wymowne spojrzenia. Nie przejęło mnie to. Nic nie mogło zepsuć takiego świetnego dnia, a w szczególności nieznajomi, których nigdy więcej nie zobaczę. W oddali dało się zobaczyć wysokie konstrukcje i kolejki górskie, w których już niebawem będziemy jechać.
~*~
Po całym dniu nazbierana adrenalina i zjedzona wata cukrowa zaczęły wypływać z mojego organizmu, powodując nieprzyjemny ból. Pomimo tego, byłam niesamowicie szczęśliwa i mogłam uznać te urodziny, za najlepsze w życiu. Po wyjściu z parku rozrywki i zapięciu pasów w samochodzie uświadomiłam sobie, że nie odpowiedziałam na żadne otrzymane życzenia, więc szybko z głębi torby wygrzebałam telefon i ze szczerym uśmiechem przeglądałam głupie zdjęcia, wstawione na moją oś czasu na Facebooku. Kiedy skończyłam, usiłowałam zasnąć, ale Tymek potrząsnął moim ramieniem i powiedział, że to jeszcze nie koniec atrakcji.
Za oknem zobaczyłam wielki hotel, w którym, jak się okazało, zarezerwowali wielopokojowy apartament. Przed snem skoczyliśmy do basenu, skorzystaliśmy z relaksujących masaży i porobiliśmy zdjęcia w naturalnych maseczkach. Nie dowierzałam, że tak wiele otrzymałam tego dnia, że są ludzie, którzy naprawdę chcą sprawić mi radość.
Około dwudziestej trzeciej rozeszliśmy się do swoich sypialni. Długo przewracałam się z boku na bok, nie potrafiłam usnąć, przez natłok pozytywnych myśli i wspomnień. Stwierdziłam, że wyjdę na balkon, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza i uspokoić umysł. Na zewnątrz było dość jasno przez mocne światła zdobiące budynek. Dobrze widziałam parking, na którym właśnie odbywała się rozmowa. Było tam wielu ludzi, którzy nawet w najmniejszym stopniu nie przestrzegali ciszy nocnej. Wytężyłam zmysły i po chwili doszło do mnie, że stoi tam cała moja ekipa. Jeszcze bardziej mnie to pobudziło i już chciałam krzyknąć i ich powitać, ale powstrzymałam się, bo zapewne była to kolejna niespodzianka dla mnie.
CZYTASZ
Return to home
AdventureW każdym, nawet najbardziej dopracowanym planie możemy doszukać się luki. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości, która bardzo może nas zaskoczyć. Wybuch całkiem nowej sytuacji na świecie pokrzyżuje plany wszystkich. Nieprzewidywalny los, ob...