Rozdział 4

169 15 1
                                    

   Od dziś nienawidzę piosenki „Can You Feel My Heart”, wykonywanej przez Bring Me The Horizon. Dlaczego? To mój przeklęty budzik.

    Kto wymyślił, żeby chodzić do szkół na ósmą?! To jest idiotyczne! Dajcie mi przynajmniej czas do ósmej pięćdziesiąt, czy coś w tym stylu!

    Podczas wstawania z łóżka towarzyszy mi długi jęk. Wlokę się do toalety... Chyba nie będę opisywać co robię w toalecie, bo sądzę, iż każdy wie, jak się sika.

    Po zgaszeniu potrzeby wracam do własnego pokoju. Tam, z szafy, wyciągam obcisłe dżinsy, białą bluzkę oraz świeżą bieliznę. Szybko zakładam rzeczy na siebie, po czym podchodzę do lustra, które pokazuje całą moją sylwetkę.

    Obcisłe dżinsy idealnie podkreślają moje szerokie biodra. Chyba jestem jedną z niewielu dziewczyn, która nie ma kompleksów z tego powodu. Biała bluzka jest trochę za luźna, więc odstaje w niektórych miejscach.

 - Czegoś tu brakuje... -mruczę pod nosem.

Podchodzę do mojej toaletki, znajdującej się koło drzwi. Z jeden z szufladek wyciągam mój ulubiony srebrny naszyjnik z kluczem jako przywieszką, a następnie zawieszam go na szyi. Gotowa zbiegam po schodach na dół.

    Jeanine stoi w kuchni, przy lodówce. Otwiera ją i opiera się o nią.

 - Mogę zaserwować ci jogurt lub jogurt z museli. -mówi po chwili.

 - Wybiorę drugą opcję. -Uśmiecham się, a następnie daje buziaka w policzek swojej rodzicielce.

   Siadam przy stoliku dla dwóch osób i czekam na śniadanie. Zazwyczaj robię je sobie sama, ale mamy taką tradycję: Idziesz do nowej szkoły, robię ci śniadanie.

    Mama krząta się przez chwilę po kuchni, by po chwili położyć mi miskę z jogurtem, museli oraz borówkami. Uśmiecha się, a ja dziękuję jej.

    W ciszy zjadam śniadanie, po czym chowam naczynie do zmywarki, a na koniec wbiegam na górę do toalety, by umyć zęby. Ostatnie poprawki włosów (nie maluję się, bo uważam, iż to idiotyczne) i wbiegam do pokoju po plecak z książkami.

    Zbiegam po schodach z powrotem do kuchni, chwytam kanapkę, jabłko oraz wodę, po czym całuję mamę w polik i wybiegam z domu. Otwieram szybko drzwi do garażu, a moim oczom ukazują się moje ukochane motory. Podchodzę do Road King'a, kładę na siedzeniu plecak, chowam do niego drugie śniadanie, a następnie wyciągam kluczyki.

    Zakładam plecak na plecy, kask na głowę, wskakuję na Harley'a, włączam silnik, po czym wyjeżdżam z garażu.

    Parking przed szkołą nie jest duży. Stoi na nim kilka samochodów (zapewne nauczycieli), ale znalazło się miejsce dla mojego Harley'a. Ustawiam go, wyłączam silnik, wyciągam kluczki ze stacyjki, zdejmuję kask i schodzę z motoru. Wyciągam z kieszeni spodni telefon, by spojrzeć na godzinę.

 - Cholera! -przeklinam, po czym chowam telefon. -Mam pięć minut.

   Wbiegam do szkoły, po czym rozpaczliwie szukam sali numer piętnaście. Przebiegam cały parter. Kilka razy prawie wylałam kawę jakiemuś nauczycielowi, który przetasował mnie tylko wzrokiem i mruknął „Pierwszaczki...”.

    Zaczynam grzebać się po schodach, ale przeszkadza mi w tym chłopak, na którego wpadam. Potykam się i upadam jak długa na półpiętro. Jęczę, a następnie obracam się na plecy. Chłopak podaje mi swoją dłoń, a ja ją chwytam. Pomaga mi wstać, dzięki czemu widzę go dokładnie. Oczywiście jestem od niego zdecydowanie niższa (dzięki mamo za to, iż dzięki tobie mam niecałe metr sześćdziesiąt pięć!). Chłopak ma na sobie czarną luźną bluzkę na ramiączka z logo Metalliki również czarne rurki oraz buty, podobne do glanów. Na lewym bicepsie widnieje wytatuowany napis „To The Moon”, a na nadgarstek zjeżdża kilka bransoletek, dodatkowo na kciuku widać tatuaż kotwicę. Na drugim ramieniu widnieją trzy tatuaże, które wyglądają jak czarne wstążki. Gdy spoglądam na prawą dłoń widzę tatuaż w kształcie litery X.

    Patrzę na jego twarz. Ma jasne zielone oczy, a nad jedną z brwi widać czarny kolczyk. Jego uśmiech jest bardzo sympatyczny i mimo, iż jego ubiór oraz ilość tatuaży daje na myśl gangstera, wygląda na jedną z najmilszych osób na świecie.

    Na głowę założył czarny fullcap (Jezu, ile tego czarnego), z którego wychodzą czerwone włosy.

Chłopak puszcza mnie, a ja zdaję sobie sprawę, że go znam.

 - Michael? -pytam.

 - Ym. Tak. -mówi, po czym poprawia czapkę. -Wybacz, ale chyba cię nie kojarzę...

 - Oj! Przepraszam. -Uśmiecham się i podaję mu rękę. -Jestem Ann, przyjaciółka Caluma.

Chłopak układa usta na kształt litery O, a następnie podaje mi swoją dłoń.

 - Ach tak! Jak mnie poznałaś?

 - Szczegółowe opisy Caluma. -Mrugam lewym okiem. -Przepraszam, że się tak spytam, ale... Wczoraj Cal mówił, że masz niebieskie włosy...

 - Serio? A no tak! Dopiero po rozpoczęciu roku poszedłem do fryzjera.

Uśmiecham się.

 - Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie jest sala numer piętnaście? -pytam i zagryzam dolną wargę.

 - Jasne. Jak wejdziesz na górę to od razu po prawej stronie.

 - Dziękuję! Do zobaczenia!

 - Dozo.

Macham Michaelowi, po czym ruszam w górę.

Beside YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz