Dział 5

302 8 0
                                    

- Chcesz jakąś bluzę i spodenki- zapytał Dylan.
- Hmmm no w sumie możesz, jeśli inni też się przebiorą bo nie chcę odstawać od reszty - powiedziałam. Było to trochę dziwne że tak od razu mi zaproponował że da mi ciuchy na przebranie. Ale miałam to gdzieś aktualnie cieszyłam się że jestem na imprezie i to z sławnymi ludźmi. Co prawda nigdy za dużo nie piłam na imprezach bo miałam jeszcze kilka dni temu 15lat ale no cóż... jeśli inni będą pić to może ja też się napiję. Po chwili zauważyłam Millie siedzącą na kanapie. Podeszłam do niej oraz usiadłam obok.
- A Ty się nie przebierasz w wygodne ciuchy Nikol? - zapytała. Dopiero w tamtym momencie zauważyłam że jest ubrana w dresy.
- Tak już idę się przebrać- powiedziałam i odeszłam. Gdy szłam przez dom widziałam ludzi w dresach oraz zwykłych jensach i przewiewnych koszulkach lub bluzach. Ugh szkoda że od razu nie posłuchałam Dylana. Po 15 minutach błądzenia po jego willi znalazłam go w końcu. Siedział z Louisem, Taylerem, Robertem oraz jakimś brunetem. Chyba nie było to na gali. A bynajmniej ja go tam nie widziałam. Dobra podejść czy nie podchodzić hmm? I w tym momencie Robert mnie zauważył i ręką dał mi gest żebym podeszła. O nie ja tam chyba nie chcę być. No ale cóż trudno podejdę tam zrobię z siebie idiotkę i będzie po sprawie. W sumie tak typowo. Podeszłam wolnym nie pewnym krokiem.
- To co chcesz coś do przebrania? - zapytał Dylan.
- Tak. Poroszę- powiedziałam zirytowanym głosem. Nie lubię kiedy ludzie mają rację to jest takie irytujące jak zawsze się mylę a inni mają ciągle rację. Dylan wstał, objął mnie w talii co wydawało się trochę dziwne. Nie mogłam się doczekać aż się przebiorę bo pożądnie wyróżniam się na tle innych osób czego nienawidziłam.
- Daleko jeszcze? - zapytałam
- nie - odpowiedział. Kiedy to mówił wchodziliśmy w zakręt gdzie na końcu było wielkie pomieszczenie. Skąd wiem? Bo drzwi były otwarte. Widziałam tam połowę łóżka. Korytarz się ciągnął niemiłosiernie. Aż w końcu weszliśmy do wielkiej sypialni. Dylan otworzył olbrzymią szafę.
- co byś chciała? - zapytał
- coś wygodnego - odpowiedziałam próbując się nie roześmiać.
- ale co dokładniej?!
- no nie wiem... może... ummm... - zaczęłam się z nim drażnić. Widziałam jak na jego twarzy rysuje się mina "Ale co ja Ci zrobiłem kobieto żebyś tak mnie męczyła"
- dobra masz- powiedział zły. Wyciągnął z szafy dużą bluzę oraz spodenki krótkie. Zaraz a skąd on ma takie rzeczy w szafie?! Dobra nieważne. Czekałam gapiąc się na niego dając mu do zrozumienia żeby wyszedł żebym mogła się przebrać. Ale nie wychodził. Ale nawet to i lepiej bo nie byłabym w stanie sama odpiąć zamka od sukienki.
-Umm Dylan? - nie skończyłam jeszcze pytania. Ponieważ byłam ciekawa czy wogule mnie słucha
- A tak już wychodzę. przepraszam zamyśliłem się - odpowiedział.
- nie proszę zostań. Pomógłbyś mi odpiąć sukienkę? Proszę - poprosiłam. Dylan podszedł do mnie od tyłu, chwycił zamek i z łatwością odpiął zamek. O tyle dobrze że miałam na sobie stanik do tej sukienki ponieważ po rozpięciu sukienki nie wyszedł. Zrzuciłam ramiączka szybko zakładając bluzę na siebie która była dla mnie jak sukienka. Założyłam pod bluzę spodenki.
- gdzie mam odłożyć suknię? - zapytałam.
- yyy... włóż do szafy- powiedział wskazując na nią. Włożyłam pośpiesznie ją tam gdzie pokazał. - Skoro to już załatwione wracamy do reszty?
- Czemu nie- wzruszyłam ramionami. Błyskawicznie wróciliśmy do reszty.
- o jesteście już - uśmiechnęła się Millie wzruszając śmiesznie brwiami.
-czy ty coś sugerujesz Millie?- zaśmiałam się a reszta wraz ze mną.
- idealnie zdązyliście na grę - stwierdziła zendaya.
- na jaką grę? - nie wiedziałam o co chodzi.
- zaczynamy grać w butelkę, gracie z nami? - zapytał Louis.
- okej- potwierdziłam uczestnictwo w grze.
- To w takim razie siadajcie. Siadasz koło mnie Nikol? Bo wiesz jest miejsce.- zasugerował Louis. Podeszłam do niego. Usiadłam. Tom wziął butelkę po piwie. Położył ją na środku uczestników gry. Zakręcił lekko butelką. Wypadło na... Roberta.
Tom: prawda czy wyzwanie?
Robert: Hmmm... Prawda!
Tom: która z ról podobała ci się najbardziej?
Robert: Najbardziej podobało mi się granie Cedrika w Harrym Potterze.

Butelka znów poszła w ruch

Robert: Zendaya, prawda czy wyzwanie?
Zendaya: wyzwanie!
Robert: zrób 25 pajacyków!
Zendaya: okej.
*Zaczęła robić pajacyki*
Wszyscy: 1! 2! 3! 4! 5!... 24! 25!!
*Oklaski*

Zendaya teraz kręciła. Jeszcze kilka rund było normalnych ale później zaczęły się eobiç coraz bardziej odważne... przez ten cały czas butelka nie zatrzymała się na mnie. Byłam zadowolona z tego że nie mósiałam nic robić. Teraz kręcił Noah. Cholera chyba zapeszyłam.

Noah: Hmmm...
Nikol: jestem Nikol bo chyba się nie znamy
Noah: ja jestem Noah. No to Nikol prawda czy wyzwanie?
Nikol: wyzwanie!
Noah: pocałuj osoby wybrane przeze mnie! W usta zanim powiecie że tego nie zaznaczyłem.
Nikol: Hmmm... no okej.
Noah: Wszyscy zamykają oczy! A ja wskaże kogo masz pocałować.

Wszyscy zamknęli oczy. Noah wskazał na Toma. Wstałam. Podeszłam do Toma, zaczęłam się schylać żeby go pocałować. On chwycił za mój nadgarstek i pociągnął mnie w dół tak że usiadłam na jego kolanach. Pocałowałam go, on nagle oddał pocałunek. Po chwili wstałam bo Noah wskazał Louisa podeszłam do niego oraz pocałowałam, później powtórzyłam to samo z Dylanem, Robertem, Tylerem oraz tajemniczym brunetem z balkonu.

Noah: możesz już usiąść.

Usiadłam bez słowa. Gra toczyła się dalej.
Graliśmy jeszcze chwilę aż mi się znudziło więc gdy zapytali gdzie idę wymigałam się wynówką że idę do toalety. Błądziłam chwilę po willi Dylana. Uznałam że usiądę sobie na balkonie. Wpatrywałam się w gwiazdy nawet nie wiem ile czasu. Lecz gdy się ocknęłam z transu gwiazd, pomyślałam żeby wrócić już do reszty...

Zdarzenie które zmienia wszystko Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz