Ch 25, part 2

178 16 18
                                    

Od razu mówię! Jutro ten rozdział zostanie zaktualizowany o kilka dodatkowych stron. Szczegóły na końcu, a tymczasem zapraszam do czytania. ~

*


Jechałyśmy już ponad godzinę i nie wiem nawet, kiedy ten czas minął. Opowiadałyśmy sobie, co się wydarzyło w ostatnim czasie. Mina Ino, kiedy powiedziałam jej o Hidanie, wyrażała więcej niż tysiąc słów. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, widząc jej niedowierzające spojrzenie i wyraz czystego skonsternowania.

— Czy my na pewno mówimy o tym samym człowieku? — Pokręciła głową.

— Wbrew pozorom nie wydaje się taki zły.

— Nigdy nie twierdziłam, że jest zły, ale raczej trzymałam się od niego z daleka. — Prychnęła i rozparła się bardziej w fotelu. Wzrokiem śledziła drogę przed nami. Zagryzłam policzek w zastanowieniu. Wciąż martwił mnie jej stosunek do Inuzuki, bo od jakiegoś czasu chodziła przez niego w podłym humorze. Stwierdziłam, że najprościej będzie wprost zapytać. Nie będę mogła jej pomóc, jeśli sama tego nie zechce.

— A powiedz mi... — Dałam sobie ostatnią sekundę, ale widząc jej pytający wzrok i pełną otwartość, nie wahałam się więcej. — Dalej Kiba ci podskakuje?

Zmarszczyła brwi i widziałam czystą irytację na jej twarzy. Rozpuściła włosy z kucyka i przeczesała je dłonią.

— A daj mi z nim spokój. Mam go co raz bardziej dosyć. — Przewróciła oczami i oparła głowę o zagłówek cisnąc gromy w dach samochodu. Miałam tylko cichą nadzieję, że nie powstanie w nim dziura. Temari by mnie zabiła.

— Wiesz, tylko słowo. We dwie bez problemu poradziłybyśmy sobie z takim facetem jak Kiba. Płakałby miesiącami — zażartowałam, chcąc ją jakoś rozluźnić. Uśmiech wkradł jej się w kąciki ust, ale niemal od razu uciekł. Pokręciła tylko głową.

— Mamy ostatnio sporo stresu, bo zajmujemy się ważnym przewozem dla Akatsuki. Wspominałam ci, że ktoś podkrada amunicję. — Spojrzała krótko na mnie, dopóki nie pokiwałam jej głową, że pamiętam. — No właśnie. Pain dorzucił nam dodatkowo ściągnięcie broni. Zajmuje się tym ten sam dostawca. Trasa do niego prowadzi przez autostradę, na której często są kontrole. Jesteśmy na to przygotowani, ale to wciąż ryzyko. — Przytaknęłam cicho. Ona natomiast kontynuowała: — Nie możemy wybrać innej drogi, bo za długo by to trwało. Facet i stres to nie jest najlepsze połączenie. Zwłaszcza, że Kiba nie radzi sobie z jego rozładowywaniem.

Westchnęła ciężko, a mi się ścisnęło serce. Nie chciałam by była smutna bądź cokolwiek ją trapiło. Wiedziałam, że to nie możliwe, ale serce zawsze pragnie inaczej. Wyciągnęłam rękę i ścisnęłam jej dłoń w swojej. Spojrzała na mnie, a ja posłałam jej pocieszający uśmiech.

— Oni tacy są. Czasem niemal gorsi od nas. — Znów uśmieszek zawitał na jej ustach. — Jak będziesz miała go dosyć, chodź do mnie. Wierzę, że tak duży chłopczyk, jak on, da sobie sam radę w prowadzeniu ciężarówki. — Pokręciła głową zasmucona.

— Gdyby to było takie proste. — Ponownie uciekło jej głębokie westchnięcie. — Ale dziękuję. — Kiwnęła głową i sekundę później przywołała pogodny uśmiech. Nagle jej wyraz twarzy zmienił się na bardziej chytry, a ja byłam bardziej niż pewna, że wpadła na jeden ze swoich pomysłów.

— Ile nam zostało drogi? — Spojrzałam na nią podejrzliwie.

— Pół godziny. Czemu pytasz? — spytałam powoli.

Dangerous Sought OutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz