Ch 19

204 21 12
                                    

Siedziałam pod ścianą w garażu i wpatrywałam się w mój samochód. Był już dawno gotowy. Spędziłam nad nim przynajmniej dwanaście godzin, ale wiedziałam, że zrobiłam przy nim wszystko, co było konieczne.

Odchyliłam głowę w tył, bawiąc się w ręce kluczem, a ciężkie westchnięcie wyszło z moich ust.

Czułam się ostatnio dziwnie. Pusta, a mimo to, gdzieś w tam świadomości pozostawały rzeczy, którymi należało się zająć.

Wczoraj, po tym jak Temari zupełnie mnie zlała i odjechała, siedziałam prawie całe popołudnie sama.

Nie dziwiłam się w żadnym stopniu jej reakcji. W końcu zapytałam ją o coś osobistego. Wątpiłam, by chciała się tym dzielić z kimkolwiek.

A jednak coś mnie podkusiło o wścibstwo. Nie wiedziałam, czy to była litość, czy po prostu zwykła ciekawość, co takiego kryło się pod tą maską twardej kobiety.

Nie było sensu siedzieć i głowić się nad tym. Celu w tym nie było żadnego.

Zamiast tego powinnam się przejąć kolejnym wyścigiem, który Temari otrzymała prawie natychmiast, po mojej spektakularnej wygranej.

Dzisiaj rano wjechała z ponurą miną i warcząc niemal na każdego, kazała mi iść za sobą. Otworzyła bagażnik Mercedesa i nie patrząc na mnie nawet przez chwilę, kazała sprawdzić nitro.

Siedziała wtedy nie odzywając się przynajmniej przez dziesięć minut. Po tym oznajmiła obojętnym tonem, że ktoś miałby do mnie interes.

Zaproponowano jej, bym przejęła samochód wart ponad półtora miliona, który został skonfiskowany przez policję. Akcja miałaby być w sobotę, czyli po jutrze. Szczegóły miały zostać nadesłane smsem. Dodatkowym utrudnieniem miała być obecność jeszcze trzech innych kierowców. Kto pierwszy, ten lepszy.

Mówiąc mi to, od razu wiedziałam, że nie przyjmuje jakiejkolwiek odmowy. W tym momencie liczyło się wszystko, bym tylko uzyskała odpowiedni rozgłos.

Wzruszyłam wtedy ramionami i nie powiedziałam ani słowa. Atmosfera między naszą dwójką wydawała się bardziej napięta niż zwykle.

Odetchnęłam i przetarłam zmęczone oczy. Mimo, że nie miałam na to żadnej ochoty musiałam się zbierać, ponieważ za godzinę czekał mnie trening z Nagato.


W dniu wyścigu klasycznie zostałam wzięta przez Ino, by się przygotować. Tym razem nie pozwoliłam jej wcisnąć się w jakąkolwiek kieckę i sama wyrwałam z szafy skórzane spodnie. Ino była nieco drobniejsza ode mnie, dlatego opinały się one ściśle na moich nogach. Zabrałam również od niej pasy na noże, które tym razem już jawnie zapięłam na udach. Stojąc w samym staniku w pokoju jej i Kiby, zapytałam:

— Tym razem Nagato również będzie oglądał? — Zagryzłam nerwowo wargę.

Po ostatnim wyścigu dał mi cholernie mocny wycisk. Pamiętał wciąż o mojej kontuzji, ale na treningach i tak wymagał ode mnie o wiele więcej, niż zwykle. Ruda małpa lubiła mścić się, kiedy ktoś nie posłuchał jego rozkazów. Odkąd pamiętam, zawsze taki był.

— Nie wiem. — Ino wzruszyła ramionami i zapięła zamek białej sukienki. — Jak chcesz z nim porozmawiać, możemy zajść po drodze do centrum dowodzenia lub jego gabinetu.

Potaknęłam jej.

Schyliłam się nieco w dół, chcąc przejrzeć kolekcję jej butów. Nie wiedziałam, po co jej te wszystkie ubrania i dodatki, ale w tym momencie niemal czułam beztroskę, mogąc wybierać tak błahe rzeczy.

Dangerous Sought OutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz