Jest wczesny, chłodny poranek. Został ostatni tydzień szkoły. Dzisiaj Ślizgoni mieli tylko 3 lekcje, ponieważ niektórzy nauczyciele już wrócili do domów na święta.
Spotkania Gwardii Dumbledore'a nie było, ponieważ Harry jak i inni Gryfoni mieli trening Quidittcha.
*
Pierwszą lekcją dziewczyny były eliksiry. Katherina jak zwykle usiadła z Julką.
- Do końca tygodnia będziemy powtarzać eliksiry. Dzisiaj będzie to Amortencja. Zrobicie notatki na jej temat. Składniki i najważniejsze informacje. A na koniec lekcji, każdy z was przetestuje na sobie jej działanie - wymamrotał powoli Snape.
- Mamy wąchać jakiś idiotyczny eliksir, a potem pochwalić się czym śmierdzi? - spytał ironicznie Draco.
- Dokładnie Panie Malfoy - odpowiedział szybko mężczyzna.
- Ależ to idiotyczne - warknął.- Czy ktoś zna właściwości tego o to eliksiru? - zwrócił się do klasy Severus.
Tylko Katherina podniosła rękę do góry, czekając na pozwolenie wypowiedzenia się.
- Panna Lestrange - mruknął.
- Amortencja to najsilniejszy eliksir miłosny. Ma perłową barwę, a nad nim unoszą się charakterystyczne spiralę. Jego zapach każdy odczuwa inaczej, zależy to od tego kto lub co kogoś pociąga - wytłumaczyła Tina.
- 5 punktów dla Slytherinu - odpowiedział.Profesor wyświetlił na tablicy notatkę, którą kazał im przepisać do zeszytu.
- Czy ktoś miał już doczynienia z eliksirem miłosnym? - spytał, ale nikt się nie odezwał.
- Rozumiem, że nie - westchnął - A Pan Weasley i Panna Lestrange?
- Nie sprawdziliśmy - mruknął Fred.
- Tylko to zrobiliśmy - dodała Katherina.Po chwili wyciągnął eliksir z szafki i odkręcił fiolkę.
- Będę was wołać i każdy po kolei będzie podchodzić - oznajmił, kładąc naczynie na biurku.
- Panna Granger - warknął.
Hermiona powoli wstała i podeszła do biurka. Nachyliła się nad fiolką i wzięła głęboki wdech.
- Ja czuję świeżo skoszoną trawę, nowy pergamin i...pastę do zębów - jęknęła od razu wracając na swoje miejsce.
- Dobrze, Pan Potter - odpowiedział, mierząc wzrokiem dziewczynę.Harry lekko zmieszany podszedł i mocni zaciągnął się zapachem.
- Czuję kajmakową tartę, drewno rączki miotły, a chyba jakieś znajome mi kwiaty chyba z... tak kwiaty - powiedział, ale ostatnie słowa wypowiedział ciszej i z lekko niepewnością, jakby nie chciał aby ktokolwiek usłyszał.
Wdychał zapach powoli i głęboko. Ogarnęło go uczucie błogości.- Wystarczy - warknął Snape, mierząc go wzrokiem, jakby z obrzydzeniem?
Potter otrząsnąć się szybko jakby z transu i powoli usiadł w ławce obok Rona.
- Panna Lestrange - powiedział cicho, spoglądając na nią z lekkim zaciekawieniem.Katherina podeszła do biurka Profesora. Niepewnie nachyliła się nad płynem znajdującym się w przezroczystej fiolce i wzięła porządny, cichy wdech.
- Czuję... - mruknęła, marszcząc brwi.
- Tak? - szepnął Snape.Tina zarumieniła się lekko. Była zdziwiona i zła na siebie. Poczuła coś czego bardzo nie chciała. Poczuła zapach nowego sprzętu do Quidittcha, zapach spalenizny oraz charakterystyczne męskie perfumy, których używał Fred Weasley.
Nie rozumiała tego co właśnie do niej doszło. Musiała sobie to wszystko na spokojnie przeanalizować. Sprzęt do Quidittcha? Fred grał w drużynie na pozycji pałkarza, uwielbiał ten sport. Spalenizna? Dziewczyna wzięła kolejny wdech i przypomniała sobie, gdy będąc w wakacje w Norze i rodziny Weasley, weszła do pokoju bliźniaków i poczuła ten sam zapach. Akurat wtedy Fred i George robili jakieś eksperymenty i podpalili zabawkowego robota z ich dzieciństwa. I te perfumy. Zwykłe, nie jakieś drogie z wyższej półki. Zwykłe perfumy, które miały delikatny, specyficzny zapach, który Tina czuła zawsze gdy przytulała Freda.
CZYTASZ
Zielony To Nie Mój Kolor
Fanfiction'' - Chce tylko ciebie, potrzebuje twojego ciepła, dotyku, uśmiechu...ciebie - wyszeptała, wtulając się w mężczyznę. Ten ją objął i spojrzał w jej duże oczy. - Kto by się spodziewał, Lestrange i Weasley...- wyszeptał cicho, całując delikatnie jej u...