Wysiadłam auta i zdrową ręką zamknęłam za sobą drzwi — bardziej zamknęłam, ale to przez przeciąg — i pobiegłam do wejścia na Baker Street pod numerem 221B. Tuż przed nimi stała czarna taksówka; John był już na miejscu.Richard nie odbierał ode mnie całą drogę, więc mój plan zaczynał się z deka sypać. Musiałam złapać Johna i razem z nim znaleźć Sherlocka; teraz nie było już innego wyjścia. Miałam tylko nadzieję, że karetka do pani Hudson już była niedaleko... ale gdyby tak było, już bym pewnie słyszała syreny. Martwiło mnie to.
Drzwi były otwarte, więc bez pukania weszłam do środka. Watson stał przodem do... całej i zdrowej pani Hudson, a obok nich jakiś człowiek dokonywał prac remontowych — a to dziwne, bo poprawki mieli skończyć tydzień temu — stojąc na drabinie z wiertarką w użyciu.
— ...Sherlock wszystko już wyjaśnił na policji? — spytała całkiem beztrosko, ale w jej głosie dało się wyczuć przejęcie. Po prostu nie była przerażona. W porównaniu ze mną i Johnem.
Jak na osobę postrzeloną wyglądała całkowicie normalnie; bez ran, krwi i spojrzenia pełnego agonii.
— Beth... Mój Boże! — zawołała na mój widok, powodując, że Watson także się odwrócił. Oddychałam ciężko i trzymałam się za krwawiące ramię, które bolało coraz mocniej. Leki przestawały działać. — Co ci się stało?
A, no i pewnie nie wyglądałam najschludniej po wypadku samochodowym, ale to był mały szczegół.
— Oh, nic takiego — odparłam z lekkim stuknięciem; za mocno ścisnęłam ranę. Obdarzyłam spojrzeniem Johna, który wyglądał jakby zobaczył ducha bądź dwa. — Ona nie miała być... umierająca?
— No miała... — odpowiedział, patrząc to na mnie, to na panią Hudson; kręcąc się w te i we w te.
— Bez urazy — dorzuciłam w stronę właścicielki mieszkania. Postarałam się uśmiechnąć, gdyż ona próbowała uśmiechać się do mnie. Znów zgięłam się z bólu; musiałam coś z tym zrobić. — Przyniesie mi pani Nurofen?
Martha Hudson kiwnęła głową i pospiesznie udała się w stronę swojego mieszkania. Zwróciłam się w stronę Johna.
— Ale sąsiadka mówiła... — mruczał pod nosem, gapiąc się natrętnie w podłogę. Chrząknęłam, a on w końcu spojrzał na mnie. — Przysięgam, że mówiła, że...
— John — powiedziałam najbardziej stanowczym tonem głosu, na jaki było mnie stać. Któreś z nas musiało być to opanowane. — Jak Sherlock zareagował na wiadomość o pani Hudson?
Spytałam, gdyż był to jedyny, a zarazem najważniejszy aspekt, który pominęłam w naszej rozmowie telefonicznej. Wpadłam na odpowiedni trop, kiedy odebrał telefon, ale zgubiłam go, dając się ponieść obawie o życie pani Hudson. Teraz mogłam się na nim skupić.
— No, jak to jak? — rzucił, jakby to było oczywiste. — Idiota nawet się nie przejął. Zareagował jak maszyna, tak samo jak z tobą! On nawet nie sp...
— Zaczynam myśleć, że to nie Sherlock jest tutaj idiotą, a ty, John! — krzyknęłam, przerywając mu. Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, uchylając wargi.
— Nie... nie rozumiem — wydukał, jakby szukał odpowiednich słów. — Dostałem telefon, że pani Hudson umiera to przyjechałem! On się nawet nie przejął!
— On się tym zupełnie nie przejął, bo on to z a p l a n o w a ł ! — wykrzyczałam najgłośniej jak umiałam. — Mój wypadek też był zaplanowany. To ma większy sens, niż postrzelenie pani Hudson, nie sądzisz?!
CZYTASZ
trick | sherlock BBC
Fanfiction❝That's not fair, there's three of you.❞ ❝There's always three of us!❞ [ang quotation][polska książka] ■ "Nie szukaj kłopotów, to kłopoty znajdą ciebie. Nie szukaj szczęścia, bo to ono ma cię znaleźć. Za to szukaj Sherlocka - ten najprędzej zgub...